Pomysł zrodził się kilka lat temu, gdy kilku bibliotekarzy polskiego pochodzenia, pracujących w podmiejskich bibliotekach, stwierdziło, że nie mają za sobą żadnej organizacji, żadnego zaplecza pomocowego. To był początek powstania Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polsko-Amerykańskich (Polish American Librarians Association – PALA). Następnie podczas realizacji programu nauczania języka polskiego przy Wydziale Języków i Literatury Współczesnej Uniwersytetu Loyola w Chicago 18 marca 2014 roku w trakcie otwartej dyskusji na uniwersytecie na temat książki Jana Karskiego zawiązał się Polski Klub Książki „Trzeci Wtorek”. Jak widać, potrzeba spotykania się i rozmawiania o książkach jest wśród Polaków bardzo silna, bo to nie jedyny działający w aglomeracji klub książkowy prowadzony w języku polskim.
Ostatnie z takich spotkań odbyło się we wtorek 17 czerwca w Muzeum Polskim w Ameryce. Małgorzatę Kot, kierownik Biblioteki Polskiej przy muzeum pytamy o działalność klubu.
– Klub Książki ma zaplanowane spotkania grup dyskusyjnych już do lutego przyszłego roku właśnie w co trzeci wtorek miesiąca. Klub związany jest przede wszystkim z Biblioteką Muzeum Polskiego w Ameryce, a także Bibliotekami Publicznymi w Prospect Heights i Wood Dale oraz Biblioteką Dystryktu Indian Trails w Wheeling, gdzie grupy spotykają się i mogą rozmawiać po polsku. W dwóch pozostałych miejscach, czyli Bibliotece Publicznej Eisenhowera w Harwood Heights oraz bibliotece Uniwersytetu Loyola, spotkania odbywają się w języku angielskim.
„Książek nie czyta się po to, aby je pamiętać. Książki czyta się po to, aby je zapominać, zapomina się je zaś po to, by móc znów je czytać.”
Jerzy Pilch
Czy powstanie klubu było efektem zapotrzebowania społecznego? Czytelnicy prosili o taką formę spotań?
– Wielokrotnie. Podczas otwartych dni muzeum, prywatnych spotkań, za pośrednictwem listów czy e-maili ludzie sugerowali, że dobrze by było mieć klub książki.
Druga dyskusja, która odbyła się w kwietniu i na której omawiano książkę Mary Erdmans „The Grasinski Girls”, spotkała się z ogromnym zainteresowaniem zarówno ze strony polskiej, jak i amerykańskiej i była niewątpliwie wielkim sukcesem. Czy to was nie przerasta?
– Biorąc pod uwagę, że w lutym 2014 tak naprawdę zaczęliśmy, to to, co wydarzyło się dobrego podczas kwietniowego spotkania, możemy nazwać sukcesem – tak przypuszczam. Zdecydowanie po dzisiejszym spotkaniu jestem przekonana, że istnieje potrzeba mówienia o polskiej literaturze, używania języka polskiego z całym bagażem naszych emigracyjnych doświadczeń. Pamiętam wiele spotkań w tym miejscu z pisarzami amerykańskimi, którzy piszą wyłącznie po angielsku, ale w jakimś stopniu czują, że wciąż są Polakami, choć zupełnie nie mówią już po polsku. Poraziło mnie to uczucie, gdy uświadomiłam sobie, jak ci ludzie tęsknią za tą Polską przesadzoną tutaj przez ich rodziców, którzy nie pozwalali im uczyć się języka, bo chcieli, by ich dzieci były rdzennymi mieszkańcami – jak Amerykanie, by nie miały bagażu kraju pochodzenia. Ci pisarze opowiadali, jak odwiedzają polskie restauracje, delikatesy, gdzie mogą się ocierać o tzw. „broken English”, i otoczeni tym angielskim z polskim akcentem w swojej wyobraźni odnajdowali dzieciństwo, wspomnienie ciepła domu. Więc jeśli tylko jest takie zainteresowanie i chęć spotkań, to jest to sukces, który jeszcze długo nas nie przerośnie.
Czy jest drugi taki Klub Książki jak wasz?
– Z tego, co wiem, istnieje jeszcze Klub Książki Polskiej przy bibliotece miasta Chicago. Lecz chcemy się czuć wyjątkowi, bo jest to bardzo ciekawe doświadczenie w tym anglojęzycznym świecie dookoła nas. Jesteśmy zatopieni w innej społeczności, która inaczej czuje. Zawsze tak odczuwam, że pomiędzy naszymi społecznościami powinien być most i takim mostem, łącznikiem, jest według mnie Muzeum Polskie w Ameryce. Amerykanie polskiego pochodzenia niewładający polskim językiem i my, emigranci, musimy się poznać, aby się zrozumieć.
Czy Polonia garnie się do literatury?
– Garnie się. Ja to wciąż powtarzam, że tu w tym miejscu mamy szansę współpracować z gronem bardzo ciekawych ludzi. Z biegiem lat dostrzegam, że osoby, które „wyczytały” już wszystko, co było możliwe w bibliotece publicznej, w końcu trafiają do nas. Poszukują konkretnych tytułów, a to nie zostawia miejsca na wątpliwości. Uważam, że ci, którzy nie czytają, nie trafili jeszcze na taką książkę, która otworzyłaby im drzwi do świata literatury. Warto korzystać ze spotkań Klubu Książki i warto czytać, bo to otwiera drzwi do lepszego świata. W naszej ofercie posiadamy również tzw. audiobooki, które są często wypożyczane przez kierowców ciężarówek, jadących w długie trasy.
Tekst i zdjęcia Dariusz Lachowski