Rosyjskiej interwencji na Ukrainie towarzyszył znaczny wzrost aktywności rosyjskich sił powietrznych w regionie Azji i Pacyfiku. Był to pokaz siły. Rosjanie zbierali też informacje wywiadowcze - poinformował szef amerykańskich sił powietrznych na Pacyfiku.
General Herbert "Hawk" Carlisle powiedział w poniedziałek, że chodziło m.in. o rosyjskie loty w pobliżu wybrzeży Kalifornii i wokół amerykańskiej wyspy Guam leżącej na Oceanie Spokojnym. Nie podał szczegółów incydentów.
"Chcą pokazać, że są w stanie to zrobić, ale też robią to, by zbierać informacje wywiadowcze" - wyjaśnił generał. Rosjanie obserwowali np. ćwiczenia wojskowe w Korei Południowej i Japonii, w których uczestniczyli amerykańscy wojskowi.
Według generała liczba rosyjskich patroli dalekosiężnych wokół japońskich wysp i Półwyspu Koreańskiego "drastycznie wzrosła". "Odnotowaliśmy też większą aktywność statków" - dodał.
Podczas przemówienia w waszyngtońskim think tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Carlisle poinformował m.in. o przechwyceniu nad Guam przez amerykański myśliwiec F-15 rosyjskiego bombowca Tu-95 (w nomenklaturze NATO - Bear).
"To, co dzieje się na Ukrainie i na Krymie jest dla nas wyzwaniem nie tylko w Europie, ale też w regionie Azji i Pacyfiku" - powiedział.
Według Mike'a Greena z CSIS częstotliwość incydentów wzrosła. "Kojarzy się to z zimną wojną" - powiedział.
Rosyjski prezydent Władimir Putin poinformował w sierpniu 2007 roku, że w odpowiedzi na zagrożenie ze strony innych państw Rosja przywróciła na stałe loty swoich bombowców strategicznych poza granice kraju. Tę praktykę Rosja porzuciła w 1992 roku, po zakończeniu zimnej wojny. (PAP)
Reklama