74-letni mężczyzna, który większość swego życia spędził za kratkami, napadł na bank, aby wrócić do więzienia. Walter Unbehaun przyznał po aresztowaniu, że nie nawykł do samodzielnego życia i na wolności czuł się samotny i nieszczęśliwy. Obmyślił więc sposób na rozwiązanie swoich problemów.
Jak podaje AP, mężczyzna wszedł do banku podpierając się laską, bez maski i kamuflaż, pokazał kasjerowi pistolet u swego pasa i mówiąc łagodnym głosem, że nie chce mu zrobić krzywdy, zażądał pieniędzy. Mając w kieszeni ponad 4 tys. dol., pojechał do pobliskiego motelu i czekał na policję. Zatrzymany na parkingu odrzucił laskę, podniósł ręce do góry i zaskoczył policjantów radosnym wyrazem twarzy.
Z protokółu sporządzonego przez FBI wynika, że Unbehaun chciał zrobić coś, co zagwarantowałoby mu spędzenie reszty życia w więzieniu. - Wiedział, że napad na bank z bronią w ręku wystarczył do osiągnięcia tego celu - powiedział jeden z funkcjonariuszy.
Nawet jeżeli wiek i niepełnosprawność oskarżonego spowodują złagodzenie kary, długa historia jego przestępstw z użyciem przemocy pozwoli mu uniknąć przedwczesnego „wyrzucenia” go z miejsca bezpiecznego pobytu.
Prokurator Sharon Fairly stwierdziła, ze choć osadzenie Unbehauna w zakładzie zamkniętym może wyglądać raczej na nagrodę, niż na karę, to pozostawienie go na wolności niosłoby za sobą ryzyko popełniania przez niego dalszych przestępstw.
W liście, napisanym tydzień temu do sędziego oskarżony nie wycofał swego życzenia pójścia do więzienia, ale dodał, że zachował się dość pochopnie i nie chce umrzeć za kratami. Jego obrońca Richard McLeese twierdzi, że do popełnienia przestępstwa w celu powrotu do więzienia mogła jego klienta skłonić lekka demencja.
(kc)
Reklama