Poziom ubóstwa w Illinois jest taki sam jak 50 lat temu, mimo licznych programów stanowych i federalnych oraz znacznego spadku liczby osób starszych z trudem wiążących koniec z końcem.
Jak wykazuje raport chicagowskiego centrum badawczego, prawie 15 proc. mieszkańców stanu, czyli około 1,9 mln osób żyło w 2012 r. poniżej granicy ubóstwa. Jest to w przybliżeniu tyle samo co w 1960 roku, kiedy prezydent Johnson wezwał do walki z biedą.
Raport ukazał się dzień po apelu gubernatora Pata Quinna do ustawodawców o podniesienie minimalnej płacy do 10 dol. za godzinę i o podwojenie kredytu podatkowego, co umożliwiłoby pracownikom o niskich zarobkach zatrzymanie większej sumy ze swojej płacy.
Wysoki poziom ubóstwa – wyznaczany przez roczny dochód poniżej 23 850 dol. na czteroosobową rodzinę – jest wynikiem między innymi zmniejszania się liczby miejsc pracy w produkcji oraz większej liczby miejsc pracy w sektorze usług i w niepełnym wymiarze godzin. Przyczynia się do tego również znaczna liczba osób wciąż bezrobotnych od czasu recesji – mówi Amy Tempstra, wicedyrektor Social IMPACT Research Center.
Oficjalne dane o granicy ubóstwa nie dają pełnego obrazu trudności ekonomicznych. Prawie 18 proc. mieszkańców Illinois żyje powyżej tej granicy, ale zarabia od 100 do 199 proc. wyznaczającej ją sumy. Oznacza to, że około jednej trzeciej społeczeństwa utrzymuje się z trudem.
Wielu zatrudnionym nie wystarcza pieniędzy na rzeczy podstawowe, jak czynsz, media i żywność. Sieć banków żywności potroiła na przestrzeni ostatnich czterech lat ilość produktów wydawanych potrzebującym.
(kc)
Reklama