Śpiew kolęd, jasełka, wizyta kolędników, gry i zabawy z klaunem, loteria fantowa oraz prezenty dla ponad 120 dzieci – to najważniejsze akcenty noworocznego spotkania „Silnej rodziny”, grupy wsparcia działającej przy Jezuickim Ośrodku Milenijnym w Chicago.
To druga impreza w kręgu rodzinnym pod hasłem „Rodzina razem” – przygotowana i zorganizowana przez jezuickie środowisko „Strong Family”. Po ubiegłorocznym sukcesie (około 200 uczestników) organizatorzy spodziewali się większej liczby chętnych do wspólnego przeżywania okresu świątecznego w klimacie kolędowania i dobrej zabawy, to jednak nikt nie przypuszczał, że będzie ich ponad czterystu.
Oczywiście największą frajdę mieli najmłodsi. Tańce, śpiewy, zabawy i najzwyklejsze bieganie po sali sprawiało dzieciom wiele radości. – Tyle nowych koleżanek i kolegów jeszcze nigdy nie spotkałam – powiedziała rozpromieniona pięcioletnia Kasia Mięcielska, która z innymi dziewczynkami bawiła się w berka. Na estradzie pojawiła się dziecięca kapela i klaun, a na koniec wszystkie dzieci dostały prezenty.
W klimat kolędowania wprowadził uczestników spektakl bożonarodzeniowy i wizyta kolędników z gwiazdą, aniołkami, królem Herodem, śmiercią i diabłem – członkowie działającej przy JOM grupy teatralnej.
Założycielem i inspiratorem działań wspólnoty „Silna rodzina” jest jezuita ojciec Jerzy Karpiński, dla którego takie kolędnicze spotkanie jest wspaniałą okazją do zacieśniania wzajemnych relacji nie tylko w kręgu najbliższych osób.
– Rodzina razem to nie znaczy: tylko moja rodzina razem, ale rodzina mojego znajomego, jego znajomych i przyjaciół. Tutaj dużo jest matek i ojców samotnie wychowujących swoje pociechy. Bardzo często w rodzinie jest jedno dziecko, które pragnie kontaktu z rówieśnikami. Te dzieci już się kilkakrotnie spotykały, a jeżeli nie, to dzisiaj się poznały i to jest bardzo piękne i potrzebne – podsumował niedzielną imprezę ojciec Jerzy.
Dla Moniki Żuber wspólnota „Silnej rodziny” stała się kołem ratunkowym na życiowym zakręcie. – W bardzo trudnym momencie mojego życia trafiłam do grupy, która nazywała się „Kryzysowe małżeństwa” – wyznała pani Monika. – Spotkałam tam wielu wspaniałych ludzi. Przede wszystkim ojca Karpińskiego i całą grupę osób, które pomogły mi wyjść z krytycznej sytuacji. Chociaż nie udało mi się uratować małżeństwa, to dzięki wsparciu, jakie tutaj otrzymałam, zrozumiałam, że muszę się otrząsnąć z traumy. Później trafiłam do grupy terapeutycznej „12 kroków”. To było niesamowite doświadczenie. Uświadomiłam sobie, że mam dla kogo żyć i z optymizmem zaczęłam patrzyć na świat. Odnalazłam nową drogę życia – opowiada Monika Żuber.
Zapoczątkowana trzy lata temu działalność wspólnoty rodzin coraz bardziej się rozrasta. Obok istniejących już programów, są przygotowywane programy dla dzieci. Oprócz spotkań na nabożeństwach organizowane są wspólne wyjazdy pielgrzymkowe, zabawy i pikniki.
Niedzielne kolędowanie okazało się ogromnym sukcesem. Za rok sala Lone Tree Manor może okazać zbyt ciasna, aby pomieścić wszystkich chętnych.
Tekst i zdjęcia: AB/NEWSRP
Reklama