Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 8 listopada 2024 07:25
Reklama KD Market

Orędzie prezydenta: zdeterminowany lider, ale bez większych projektów

W orędziu o stanie państwa, otwierającym szósty rok na urzędzie prezydenta USA, Barack Obama zapewnił, że jest zdeterminowany, by walczyć z nierównościami społecznymi, nawet z ominięciem spolaryzowanego Kongresu, który blokuje wiele z jego inicjatyw.



"Ameryka nie stoi w miejscu i ja też nie będę. Gdziekolwiek i kiedykolwiek będę mógł podjąć działania bez konieczności uchwalania ustaw przez Kongres, uczynię to" - zapewnił Obama w wygłoszonym we wtorek (czasu lokalnego) na Kapitolu orędziu.

Zgodnie z oczekiwaniami po trudnym roku dla Obamy, gdy Kongres blokował rozmaite jego inicjatywy a wskaźniki poparcia dramatycznie spadły, prezydent wykorzystał przemówienie, by przedstawić się jako zdeterminowany lider, gotowy w pełni wykorzystać pozostające mu trzy lata prezydentury.

"Wierzę, że ten rok może być dla Ameryki przełomowy. Po pięciu trudnych latach USA są lepiej niż jakikolwiek inny kraj na świecie przygotowane do XXI wieku" - powiedział Obama, wskazując na poprawę sytuacji gospodarczej USA, w tym spadek bezrobocia, które osiągnęło najniższy od pięciu lat poziom.

Niemniej przyznał, że nie wszyscy - mimo wzrostu gospodarczego - odczuwają poprawę. "Nierówności pogłębiły się; awans społeczny zamarł" - mówił Obama. "Twarde fakty" są takie, że zbyt wielu Amerykanów ciężko pracuje tylko po to, by przetrwać, a zbyt wielu z nich nadal w ogóle nie ma pracy - zwrócił uwagę.

Jak oznajmił, przedstawia "zbiór konkretnych, praktycznych propozycji" przyspieszenia wzrostu i wzmocnienia klasy średniej. "Niektóre z nich będą wymagały działania Kongresu i z ochotą będę współpracował z wami wszystkimi" - zapewnił prezydent.

Miniony rok pokazał jednak, że większość spośród społeczno-gospodarczych propozycji Obamy została zablokowana przez mających większość w Izbie Reprezentantów Republikanów. Obama ponowił we wtorek apel do kongresmenów, by przyjęli ustawę o podniesieniu pensji minimalnej, przywróceniu zasiłków dla długotrwale bezrobotnych, a także program nauczania przedszkolnego dla wszystkich dzieci, zwiększenie wydatków na inwestycje w infrastrukturę czy wreszcie reformę prawa imigracyjnego.

"Naprawmy nasz system imigracji w tym roku" - apelował do kongresmenów. Jednak zdaniem komentatorów szanse na to przed jesiennymi wyborami do Kongresu są małe.

Większość nowych propozycji, jakie pojawiły się w orędziu, prezydent chce przeprowadzić drogą dekretów lub innych inicjatyw, do których przyjęcia nie potrzebuje Kongresu. Obama zapowiedział m.in. podniesienie do 10,10 dol. za godzinę pensji minimalnej dla pracowników firm wykonujących kontakty dla rządu, nowy program szkolenia dla pracowników oraz realizowaną z gigantami informatycznymi inicjatywę dostępu do internetu szerokopasmowego dla 20 mln uczniów w 15 tys. szkół.

W ramach uprawnień prezydenckich Obama zapowiedział też walkę ze zmianami klimatycznymi. Administracja ma m.in. ustanowić nowe standardy oszczędzania paliwa dla wielkich ciężarówek oraz nowe standardy dotyczące emisji dwutlenku węgla dla elektrowni. "Zmiany klimatyczne to fakt" - mówił, zaznaczając jednocześnie, że żaden inny kraj nie obniżył redukcji CO2 tak bardzo jak USA w ciągu ostatnich ośmiu lat.

Jak zapowiadali politolodzy, transmitowane przez główne telewizje w porze największej oglądalności orędzie było dla Obamy okazją na "zasilenie energii" wśród własnych zwolenników - by zapewnić, że po jesiennych wyborach do Kongresu Demokraci utrzymają większość w Senacie oraz wzmocnią pozycję w Izbie Reprezentantów. Wielką owację wzbudziły słowa o konieczności wyrównania wysokości pensji między mężczyznami a kobietami, które stanowią znaczny elektora Obamy.

"Kobieta zasługuje na równą płacę za równą pracę. Zasługuje na dziecko bez utraty swojej pracy. Matka zasługuje na dzień wolny na opiekę nad chorym dzieckiem lub chorym rodzicem - mówił Obama. - W tym roku pracujmy razem - Kongres, Biały Dom i biznes (...), by dać każdej kobiecie szansę, na jaką zasługuje".

Ponadgodzinną wygłoszoną z pasją mowę kongresmeni (głównie Demokraci) kilkadziesiąt razy przerywali owacjami na stojąco.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama