65-letni mieszkaniec Chicago jest jedną z trzech śmiertelnych ofiar karambolu, do którego doszło w miniony czwartek na autostradzie I-94 w północno-zachodniej Indianie. W zderzeniu 46 pojazdów ranne zostały 22 dwie osoby.
Jerry Dalrymple w czwartkowe popołudnie był w drodze do swego domu letniskowego w LePorte, w Indianie. W podróż wyruszył wraz ze swym 7-letnim labradorem, Sparkym. 65-letni mieszkaniec Chicago nie dotarł jednak na miejsce. Dalrymple i jego pies zginęli w karambolu na zaśnieżonej autostradzie niedaleko Michigan City.
Jego krewni i znajomi wspominają go jako „niesamowitego człowieka, który potrzebującym oddałby ostatniego dolara”. Jerry Dalrymple pozostawił żonę, czworo dzieci i czworo wnucząt.
W wypadku śmierć poniosło także małżeństwo z Grand Rapids w Michigan: 67-letni Thomas Wolma i jego 65-letnia żona Marilyn. 22 osoby zostało ranne, dwie trafiły do szpitali w krytycznym stanie.
Do wypadku doszło w czwartek po południu na prowadzących w kierunku wschodnim pasach ruchu autostrady I-94, około trzy mile na wschód od Michigan City. W karambolu uczestniczyło w sumie 46 pojazdów, w tym 18 ciężarówek. Niektóre z pojazdów były tak zniszczone, że służbom ratunkowym kilka godzin zajęło wydostanie rannych.
Według ustaleń śledczych do wypadku przyczyniły się trudne warunki drogowe i padający śnieg oraz niedostosowanie prędkości do sytuacji na autostradzie. (mp)
Reklama