Dzwoni telefon. Odbiera emerytka Irena S. W telefonie słychać głos młodej kobiety podającej się za siostrzenicę p. Ireny. Kobieta płacze. Prosi o pilną pożyczkę w wysokości 16 tys. dol., bo przebywa w areszcie i potrzebuje pieniędzy na opłacenie kaucji. Jednocześnie prosi, by pieniądze od emerytki mogła odebrać jej przyjaciółka, która uiści za nią kaucję. Irena S. udaje się do banku, gdzie bez problemu jednorazowo wypłaca 13 tys. dol. w gotówce. Pod dom podjeżdża czarna honda lub toyota – marki pojazdu starsza kobieta dobrze nie pamięta. Przy drzwiach pojawia się młoda kobieta. Posługuje się najczystszą polszczyzną, odbiera pieniądze i odjeżdża w nieznanym kierunku. Pani Irena niedługo później orientuje się, że właśnie straciła 13 tys. dolarów.
Tak brzmi skrót policyjnego raportu z przestępstwa, do którego doszło 3 grudnia 2013 r. w chicagowskim 16. okręgu policyjnym. Jego ofiarą padła 75-letnia mieszkanka dzielnicy Jefferson Park. W rozmowie ze stróżami porządku emerytka ujawniła, że wkrótce po przekazaniu pieniędzy skontaktowała się ze swą siostrzenicą, która wyraziła zdumienie informacją o swym rzekomym przebywaniu w areszcie. Siostrzenica zapewniła, że właśnie cała i zdrowa wróciła z pracy, nakazując natychmiastowe zgłoszenie przestępstwa policji.
Tylko w okresie dwóch miesięcy, w grudniu ubiegłego i styczniu tego roku, w 16. okręgu zgłoszono cztery niemal identyczne przestępstwa. W trzech przypadkach osobnicy wyłudzający pieniądze mówili po polsku, w jednym po włosku. Dwa razy ofiary wypłaciły z banku gotówkę i przekazały przestępcom. Dwa razy posiadane w domu sumy przekazano osobom rzekomo aresztowanym. Wysłane „na ratunek” kwoty – od 5 tys. do 15 tys. dolarów.
− Tego typu przestępstwa w ostatnim czasie się nasiliły i to nie tylko w naszym okręgu. Mamy informacje, że do podobnych zdarzeń nagminnie dochodzi w innych okręgach policyjnych w metropolii chicagowskiej – mówi Jennene Whalen, rzecznik 16. okręgu.
Sierż. Whalen przypomina osobom starszym, choć nie tylko emerytom, że sposób działania przestępców zazwyczaj jest jeden. Osoba dzwoniąca, najczęściej młoda, podaje się za bliskiego krewnego lub krewną emeryta. Podaje zmyśloną historię o aresztowaniu, udziale w wypadku drogowym lub pobycie w szpitalu i prosi o natychmiastową gotówkę. Jako że sama nie może jej odebrać – z powodu jednego z podanych powyżej – przysyła inną, nieznaną ofierze osobę. Ta zabiera pieniądze i jak najszybciej się oddala.
− Nigdy, przenigdy nie wolno dawać obcym osobom pieniędzy – ostrzega sierż. Whalen. – Pod żadnym pozorem, nawet z najbardziej wzruszającego powodu nie możemy pozwolić, by wyłudzano od nas pieniądze.
Jak więc w takiej sytuacji emeryci powinni postąpić? – W razie odebrania telefonu z prośbą o pieniądze trzeba natychmiast dzwonić na policję – apeluje sierż. Whelan. – I to na numer 911, przypominając operatorce, że dzwoni osoba starsza. Na wieść, że naszym seniorom dzieje się krzywda, natychmiast włącza się nasz radar i najszybciej jak to tylko możliwe wysyłamy radiowozy do domu ofiary. Seniorzy znajdują się pod naszą szczególną ochroną. Następną rozmowę należy odbyć z prawdziwym wnuczkiem czy wnuczką, siostrzenicą lub bratankiem, upewniając się, że są bezpieczni i nie potrzebują pilnie pieniędzy.
Z raportów policyjnych wynika, że w grudniu emeryt z 16. okręgu rozmawiał z wnuczkiem, który rzekomo przebywał w kanadyjskim areszcie za złowienie ryb ponad wyznaczony limit. W styczniu tego roku zaś do jednej z mieszkanek dzielnicy Jefferson Park dzwoniła kuzynka, którą podobno zatrzymano w Meksyku za kradzież w sklepie. W obu przypadkach przed wysłaniem pieniędzy do nieznajomych osób seniorzy skontaktowali się z policją, co pozwoliło uniknąć nie tylko dużej straty finansowej, ale też wpisu na listę ofiar „przestępstw na wnuczka”.
Taka metoda wyłudzania pieniędzy znana jest w Polsce od wielu lat, także w kręgach ludzi starszych. Nie oznacza to jednak, że przestępcy nie są skuteczni. Każdego roku w Polsce policja otrzymuje przynajmniej kilkadziesiąt sygnałów o próbie wyłudzania pieniędzy „na wnuczka”. Część bywa skuteczna, część nie, ale ile takich przypadków nigdy nie trafia do policyjnych kartotek?
− Przestępcza metoda wymyślona w Polsce zatacza więc coraz szersze, międzynarodowe kręgi, które dotarły już do Chicago – mówi oficer Whelan. – Tym bardziej emeryci muszą mieć się na baczności, by nie paść ofiarą wyłudzaczy. Fakt, że przestępca mówi po polsku czy w innym naszym ojczystym języku, nigdy nie może być powodem osłabienia naszej czujności. W takim przypadku należy ją wzmóc.
Mundur o niczym nie świadczy
Chicagowska policja ostrzega też przed innego typu przestępstwami, których ofiarą padają w większości również emeryci. Należy wystrzegać się złodziei, którzy zjawiają się w domu ofiary w mundurze, udając przedstawiciela miasta, pracownika gazowni, elektrowni, telewizji kablowej czy innej firmy. Ci przestępcy są niezwykle przekonujący i często działają w grupach dwuosobowych lub nawet liczniejszych. Pod pretekstem sprawdzenia licznika gazu lub wody wchodzą do domów. Podczas gdy jeden z nich towarzyszy osobie starszej w drodze do łazienki lub kuchni, zostawia drzwi do domu otwarte, by mogli wejść jego wspólnicy. Gdy emeryt jest zajęty rzekomym pracownikiem gazowni, wspólnicy kradną, najczęściej z sypialni, kosztowności i gotówkę.
− Biżuterii i gotówki nie trzymajmy w sypialni, bo ten pokój złodzieje sprawdzają w pierwszej kolejności – radzi oficer Whelan. – O tym, że sypialnia została splądrowana emeryci dowiadują się dopiero niestety po wyjściu złodziei.
Whelan zaleca, by w domu nie trzymać dużych sum pieniędzy i być szczególnie ostrożnym wobec wszystkich twierdzących, że są przedstawicielami miasta lub przedsiębiorstw usług komunalnych. W mundurze czy bez, nieznajomym nigdy nie należy otwierać drzwi, a jeśli domagają się umożliwienia wejścia do domu, trzeba natychmiast dzwonić pod numer 911. Nigdy też nie powinno się wpuszczać obcego do domu czy prowadzić go na podwórko.
− Pamiętajmy, że wszelkie wizyty pracowników gazowni, elektrowni czy wodociągów muszą być wcześniej umówione telefonicznie. Dlatego też osoba w mundurze pojawiająca się niezapowiedzianie przed drzwiami najprawdopodobniej ma złe zamiary. Nie próbujmy nawet podejmować z nią konwersacji, ostrzegając, że natychmiast dzwonimy na policję – tłumaczy Whelan.
Funkcjonariuszka 16. okręgu podkreśla, że chicagowska policja zawsze służy ochroną i pomocą mieszkańcom, a osobom starszym w szczególności.
− Gdy o pomoc prosi emeryt, to natychmiast ma do dyspozycji wszystkie dostępne w danej chwili siły – twierdzi oficer Whelan. – Seniorzy, kontaktujcie się więc z policją we wszystkich podejrzanych przypadkach. Im szybciej, tym lepiej, bo wtedy możemy zapobiec przestępstwu, zanim nie jest za późno – dodaje. Udostępnia nawet swój numer telefonu (312-742-4521), by seniorzy mogli bezpośrednio zasięgnąć rady, jak nie paść ofiarą przestępstwa.
(ak)
Reklama