Zimą najczęściej narzekamy na śliskie chodniki, zbyt wolne odśnieżanie ulic czy trzaskające mrozy. No, i oczywiście, wystawione na ulicę krzesła, skrzynki i inne przedmioty, które mają gwarantować miejsca parkingowe przed domem. Mieszkańcy metropolii skarżą się jednak na znacznie więcej...
Niektórzy zmotoryzowani traktują odśnieżone miejsce dla swego pojazdu jak własne i nawet przez myśl im nie przychodzi, by usunąć przedmioty z rzekomo zarezerwowanego parkingu. Inni odmawiają przestrzegania niepisanej tradycji “zaklepywania” miejsca na postawienie samochodu.
Jednak sąsiadom stare krzesła, skrzynki czy narzędzia ogrodnicze zwyczajnie zagracają otoczenie. Więc muszą złożyć skargę, a powodów jest mnóstwo.
Tylko w pierwszym tygodniu stycznia pod telefoniczny numer miasta z tego typu doniesieniami zadzwoniło ponad 200 chicagowian.
Z udostępnionego raportu wynika, iż pomysłowi mieszkańcy zgłaszali blokowanie odśnieżonych miejsc wiadrami, konewkami, szczotkami, wiązkami drewna, pojemnikami na śmieci, starymi oponami, a nawet mebelkami dziecięcymi, odkurzaczami i klimatyzatorami.
Mieszkańcy skarżyli się także na to, że nie mogą się poskarżyć... bo numer 311 jest ciągle zajęty!
Ale nie koniec na tym.
Dwie chicagowskie radne z okręgów wyborczych, którym dokucza hałas samolotów korzystających z lotniska O’Hare apelują o przesłuchania w radzie miejskiej, celem rozwiązania tego problemu.
Radne Mary O’Connor z 42. okręgu i Margaret Laurino z 39. okręgu wniosły rezolucję domagającą się spotkania z Rosemarie Andolino, komisarz Chicagowskiej Administracji Lotnictwa Cywilnego oraz przedstawicielami linii lotniczych obsługujących chicagowskie lotnisko.
Celem przesłuchań ma być zmiana poziomu hałasu lądujących i startujących samolotów, który po oddaniu do użytku nowego pasa startowego, znacznie wzrósł.
Rezolucja jest wynikiem ilości skarg na hałas. Od stycznia do listopada ubiegłego roku przyjęto prawie 25 tys. tego typu zażaleń.
(ak)
Reklama