Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 12:37
Reklama KD Market

Bogaci katolicy nie lubią papieża Franciszka

Papież Franciszek nie na żarty zirytował swoją odwagą i idealizmem bogatych konserwatystów. Przykładem jest wściekły wybuch miliardera Kennetha Langone'a, który zagroził, że wstrzyma milionowe dary dla Kościoła, jeśli papież nie przestanie krytykować ekscesów kapitalizmu.



Krytyczne uwagi o dzikim kapitalizmie mogą „zaboleć bogatych tak bardzo, że przestaną odczuwać współczucie dla ubogich” − skarżył się miliarder. Z tym współczuciem różnie bywa. Jako dyrektor Yum! Brands, sieci restauracji szybkiej obsługi, Kenneth Langone wydawał miliony dolarów rocznie, by nie dopuścić do podwyżki minimalnych płac. Zatem miłosierdzie Longone'a nie odnosi się do ubogich, lecz do projektów, które na zawsze przyniosą mu sławę, a także do ludzi o takim samym statusie jak on.

Współczucie miliardera

Wyjątkowe zrozumienie miliarder okazał swemu przyjacielowi Richardowi Grasso. Jako lider nowojorskiej giełdy (New York Stock Exchange) Longone był w dużym stopniu odpowiedzialny za skandalicznie wysoką rekompensatę dla byłego prezesa giełdy − Grasso, któremu na odejście podarowano 190 mln dolarów. Z tego wniosek, że współczucie Longone'a i jego znajomych nie ma nic wspólnego ze współczuciem w ogólnym pojęciu.

Watykan chłodzi entuzjazm

Miliarder pali się do ofiarowania pieniędzy na potrzeby Kościoła. Jednak przesłania z Watykanu chłodzą jego entuzjazm. Dziś nie jest pewny, czy − jak wcześniej obiecał − będzie finansował renowację katedry św. Patryka na Manhattanie w Nowym Jorku. Swoje wątpliwości skierował bezpośrednio do kardynała Timothy'ego Dolana. Zabrzmiało to jak pogróżka i równocześnie warunek, by kardynał spróbował okiełznać „niedorzeczne” wypowiedzi papieża. Szczególnie mocno dotknęły Longone'a słowa dotyczące konieczności narzucenia cugli korporacyjnej tyranii i stwierdzenie, że bogaci żerują na ubogich.

Uwiecznianie pamięci o sobie

Ludzie przywykli do bezwzględnego posłuchu nie przyjmują takich uwag potulnie. Dlatego Longone staje okoniem i nie ma zamiaru podporządkować się przesłaniom płynącym z Watykanu. Jako główny organizator imprez dochodowych na rzecz Kościoła katolickiego uważa, że zasługuje wyłącznie na pochwały. Tym bardziej, że poza Kościołem wspomaga finansowo szpitale, uniwersytety i badania nad rakiem. Programom i budynkom powstającym dzięki jego pomocy nadawane jest jego imię. I nic w tym dziwnego. Tak postępuje Donald Trump i inni współcześni bogacze. Tak uwieczniali pamięć o sobie miliarderzy z przeszłości, jak Carnegie czy Rockefeller. Longone, jak inni filantropi-miliarderzy, promuje własne przekonania polityczne i ekonomiczne, przyjaźniąc się z superkonserwatywnymi miliarderami – braćmi Koch i innymi plutokratami. Generalnie rzecz biorąc, nie znosi krytyki i robi to, co sam uważa za stosowne. Stąd gwałtowna reakcja na słowa papieża.

Czy papież ustąpi?

Ojciec Święty – który miał odwagę stawić czoła mafii w związku z finansową reformą Banku Watykańskiego i który otwarcie ubolewa nad bogactwami Kościoła podkreślając, że Chrystus szczególnie upodobał sobie ubogą ludność – na pewno nie ugnie się przed pogróżkami Longone'a. Natomiast Longone ma powody do zastanowienia, czy papież faktycznie nie ma racji, kwestionując wiarę ludzi takich jak on. W rzeczywistości miliarder-filantrop jest żywym symbolem rosnących nierówności ekonomicznych i postępującego ubóstwa.

Pycha

Kenneth Langone jest synem hydraulika i pracownicy jadłodajni. W dzieciństwie nie cierpiał biedy, ale też nie żył w luksusie. Studiując na Bucknell University chwytał się różnych prac fizycznych, był pomocnikiem rzeźnika, kopał rowy. Po ukończeniu wydziału biznesowego na New York University rozpoczął karierę zawodową. Poszło mu znakomicie.

Na różnorodne projekty charytatywne wydał 150 milionów. Nie znaczy to jednak, że dając – tracił. Każdy dar jest odliczany od podatków. Sprawni zawodowo księgowi doskonale wiedzą, ile w danym roku powinien przeznaczyć na filantropię, by zaoszczędzić na podatkach. Nie ma w tym nic złego. Z jednej strony wiadomo, że pieniądze zostaną przeznaczone na konkretny cel, z drugiej nie miałby pewności, jak zostałyby zużyte, gdyby trafiły do skarbu państwa.

Powodzenie w interesach umocniło Longone'a w przekonaniu o własnej bezbłędności. W świecie biznesu cieszy się znakomitą renomą, choć szeregowych pracowników traktuje jak automaty bez uczuć i potrzeb. Drażnią go żądania dotyczące podwyżek płac. Uważa, że powinni być wdzięczni za to, że mają pracę.

Kenneth Longone zrobił karierę dzięki własnym talentom i bezwzględności. Nie odczuwa współczucia dla tych, którym się nie powiodło. Fortuna zaślepiła go na tyle, że dziś stawia warunki kardynałowi. A jutro komu, papieżowi?

Elżbieta Glinka

[email protected]

papiez---miliarder

papiez---miliarder

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama