Kongres USA odnowił w poniedziałek uchwalony w 1988 r. zakaz produkcji plastikowych pistoletów, które mogą być niewidoczne dla wykrywaczy metalu. Republikanie nie zgodzili się jednak na zaostrzenie przepisów mimo nowej technologii związanej z drukarkami 3D.
Uchwalona w 1988 roku ustawa Undetectable Firearms Act zawiera wymóg, by w każdym pistolecie był umieszczony kawałek metalu, dzięki któremu broń jest "widoczna" dla wykrywaczy metalu, np. na lotniskach.
Ustawa obowiązywała w dotychczasowym kształcie do 9 grudnia włącznie. W poniedziałek Senat w ostatniej chwili przedłużył ją o kolejne 10 lat. Wbrew propozycjom Demokratów Senat nie wprowadził do niej żadnych zapisów, które dostosowałyby ją do postępu technologicznego z ostatniego ćwierćwiecza - przeciwni temu byli Republikanie. Przeciw jakiemukolwiek zaostrzeniu przepisów lobbowali zwolennicy prawa do posiadania broni zrzeszeni w Krajowym Stowarzyszeniu Strzeleckim (NRA).
Demokraci chcieli, by nowa ustawa objęła plastikowe pistolety drukowane w technologii 3D. Eksperci ostrzegają, że takie pistolety może zbudować praktycznie każdy, gdyż drukarki przestrzenne, choć kosztowne, są już szeroko dostępne w sklepach.
"Na miłość boską, kto chce, by te plastikowe pistolety przechodziły niezauważone przez wykrywacze metalu na lotniskach czy stadionach?" - pytał w poniedziałek inicjator zaostrzenia przepisów, senator Charles Schumer z Nowego Jorku, wskazując, że broń wyprodukowana za pomocą drukarki 3D może być używana przez przestępców i terrorystów.
Te pistolety "sprawiają, że właściwie większość standardowych detektorów jest bezużyteczna" - przyznał kilka dni temu były zastępca dyrektora FBI Tim Murphy.
Jak realne jest zagrożenie związane z wykorzystaniem tej technologii unaoczniła inicjatywa studenta z Teksasu Cody'ego Wilsona, który w ubiegłym roku zapowiedział, że w ramach projektu non-profit dla firmy Defense Distributed stworzy pierwszy na świecie pistolet, do którego produkcji potrzebna będzie jedynie domowa drukarka 3D.
Wilsonowi udało się wyprodukować odpowiadający wszelkim wymogom użytkowym plastikowy pistolet, a grupa Defense Distributed, która jest legalnym producentem broni, w marcu uzyskała licencję na jego produkcję. Broni nadano nazwę "Liberator" w nawiązaniu do tanich, jednostrzałowych pistoletów FP-45 Liberator z drugiej wojny światowej, które stworzono w USA z myślą o wspieraniu ruchu oporu w Europie. W odróżnieniu od oryginału nowy Liberator zbudowany jest niemal całkowicie z plastiku. Żeby broń zadziałała, należy uzupełnić ją o zwykły gwóźdź w charakterze iglicy, uderzającej w spłonkę naboju. Aby pistolet spełniał wymogi ustawy Undetectable Firearms Act, umieszczono w nim ważący 170 gramów kawałek metalu.
Eksperci ostrzegają jednak, że element ten można łatwo usunąć i zastąpić innym, plastikowym. To dlatego Demokraci chcieli, by w ustawie zawarto wymóg, że metalowa część ma stanowić "kluczowy i niemożliwy do odczepienia element" pistoletów.
Izba Reprezentantów już w ubiegłym tygodniu przedłużyła o kolejne 10 lat ustawę Undetectable Firearms Act w niezmienionej formie. Biały Dom zapowiedział, że prezydent Barack Obama podpisze ją bez zwłoki natychmiast po głosowaniu w Senacie, tak by nieprzerwanie obowiązywała nadal.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Reklama