W chrześcijańskiej gorliwości, powodowani chęcią nagłośnienia swej wiary, religijni konserwatyści z Oklahomy wystawili na schodach stanowego Kapitolu tablicę z dziesięcioma przykazaniami. Posunięcie to różnorodne grupy i ruchy religijne, w tym sataniści, postrzegają jako zaproszenie do ustawienia tam własnych symboli.
Kontrolowana przez republikanów legislatura w stanie zwanym klamrą biblijnego pasa, wbrew ostrzeżeniom ze strony prawników, którzy podważali konstytucyjność tej decyzji, zezwoliła na postawienie tablicy. Oddział American Civil Liberty z Oklahomy wniósł do sądu wniosek o usunięcie dziesięciu przykazań ze schodów Kapitolu. Tymczasem nowojorska Świątynia Szatana dostrzegła możliwość wykorzystania okazji do ustawienia obok tablicy własnych symboli. Powołując się na swobody religijne rzecznik świątyni, Lucien Greaves, powiadomił Komisję Konserwacji Kapitolu o swoich planach. Jeszcze w tym tygodniu prześle do komisji kilka różnych projektów.
Greaves proponuje monument w "dobrym guście", na przykład symbol szatana − pentagram.
Poseł stanowy Mike Ritze, który stał na czele kampanii na rzecz wzniesienia tablic z dziesięcioma przykazaniami i który wpłacił na ten cel 10 tys. dol. z własnej kieszeni, nie wypowiada się na temat planu Greavesa, podczas gdy ten dziękuje Ritzowi za ułatwienie szerzenia kultu szatana. "Pomógł nam bardziej niż ktokolwiek inny. Otworzył przed nami drzwi do miejsc publicznych".
Podczas gdy ustawodawcy z Oklahomy traktują plan satanistów jak głupi żart, to prawnicy zwracają uwagę, że zezwolenie na publiczne wyrażanie uczuć wyznawców jednej religii daje takie samo prawo innym.
Brady Henderson, dyrektor wydziału prawa ACLU uważa, że członkowie rządu Oklahomy czynami a nie monumentami powinni zasługiwać na miano ludzi uczciwych, prawych i moralnych. Przy okazji ostrzega, że z identyczną reakcją spotka się propozycja marszałka legislatury, który wyraził życzenie wybudowania kaplicy wewnątrz Kapitolu, by celebrować judeo-chrześcijańskie dziedzictwo Oklahomy.
Ewa Malcher
