Redakcja
Pomysł piwa weteranów wysunął chicagowianin Paul Jenkins, były pilot marynarki wojennej. Paul został sparaliżowany w wyniku obrażeń, których doznał w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej. Po powrocie z frontu zaobserwował − jak twierdzi − dwa niepokojące zjawiska − wysoki wskaźnik samobójstw wśród byłych żołnierzy oraz ponadprzeciętny wskaźnik bezrobocia wśród weteranów, a szczególnie wśród niepełnosprawnych. Chcąc to zmienić, postanowił otworzyć biznes.
− Moim zamiarem było zatrudnienie tylu weteranów, ilu się tylko da − mówi Jenkins. W grupie pierwszych pracowników znaleźli się wyłącznie niepełnosprawni weterani. Na ich czele stanął Eric Rine, pilot piechoty morskiej, który w przeszłości zajmował się browarnictwem.
− Wojskowa przeszłość jest niezwykle przydatna w prywatnym przedsiębiorstwie. Wzmacnia etykę pracy − mówi Rine. − Byli żołnierze posiadają poczucie obowiązku i odpowiedzialności, którym trudno dorównać.
W lipcu założyciele Veteran Beer Co. sporządzili biznesplan, w którym ujawnili, kogo chcą zatrudnić i na jaki cel zostanie przeznaczona część zysków.
Dzisiaj piwo weteranów jest dostępne tylko w Illinois i Indiana, jednak część dochodów idzie na pomoc dla weteranów w całym kraju. Im więcej piwa się sprzeda, tym więcej weteranów znajdzie zatrudnienie. Projekt przewiduje rozszerzenie produkcji i dystrybucji na całe terytorium USA. Wyniki pierwszego dnia sprzedaży wskazują, że na osiągnięcie tego celu nie trzeba będzie długo czekać.
(ak)
