Nadchodzący Dzień Niepodległości Polski stwarza okazję do chwili refleksji nad naszą polskością na obczyźnie. Zwróciliśmy się do przedstawicieli Polonii, by zapytać o to, czy czują się Amerykanami, czy Polakami w Ameryce? Czy pielęgnowanie i kultywowanie polskości pomaga, czy przeszkadza w życiu w Stanach Zjednoczonych i robieniu kariery w tym kraju?
Ryszarda Płużyczka, nauczycielka polskiej szkoły sobotniej – Jestem wprawdzie Amerykanką, mam obywatelstwo amerykańskie, ale czuję się Polką w Ameryce. Kultywowanie i podkreślanie swojej polskości w zasadzie ani nie pomaga, ani przeszkadza. Wszystko zależy od tego, jak do tego poodchodzimy. Podkreślanie polskości na zasadzie przychodzenia w stroju krakowskim do pracy z całą pewnością by przeszkadzało. Mówienie w języku polskim, kultywowanie polskich tradycji i zwyczajów z całą pewnością nie utrudnia nam życia, a wręcz pomaga. Rozszerza nasze horyzonty. Moja córka nie chodzi wprawdzie z polską flagą, ale na każdym kroku podkreśla, że choć się tutaj urodziła, jest Polką i jest z tego niezmiernie dumna. Nie wydaje mi się, żeby jej to przeszkadzało w karierze. Dzięki swemu polskiemu pochodzeniu więcej widzi, więcej słyszy i więcej rozumie z otaczającego ją świata. Mieć za sobą dziedzictwo Europy jest bardzo pomocne. Każdy z nas powinien pojechać do Europy, aby nabrać dystansu do Ameryki. W tym kraju wszyscy ciągle gdzieś pędzą myśląc o wyłącznie pieniądzach, podczas gdy w Europie można nauczyć się spokoju, wytchnienia i dystansu do życia, który także my Polacy posiadamy i tego możemy Amerykanów nauczyć. Polska dusza wzbogaca amerykańską różnorodność i nigdy nie powinniśmy o niej zapomnieć.
Natasha Isaacs, tancerka, właścicielka studia tańca – Zdecydowanie czuję się Polką w Ameryce, a kultywowanie polskości, w mojej opinii bardzo ułatwia nasze życie w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie są niezwykle otwarci na cokolwiek innego, a nasza słowiańska natura jest bardzo życzliwa i pełna radości, więc to znakomite połączenie. Amerykanie bardzo to lubią i chętnie chcą przebywać z Polakami. Wielokrotnie zdarzyło mi się, że na przyjęciu czy w gronie nieznajomych osób po przedstawieniu mnie jakaś osobna przypominała sobie, że też miała mamę, babcię Polkę czy dziadka Polaka. Ja czuję, że mnie polskie pochodzenie definitywnie dowartościowuje i na co dzień ułatwia życie w Ameryce. To miłe słyszeć wokół komplementy o Polkach i Polakach, o ich osiągnięciach i sukcesach. A na komplementy zasłużyły sobie ciężką pracą i pomysłowością całe pokolenia naszych rodaków mieszkających w Ameryce. To podnosi nie tylko mnie na duchu, ale także – jak mniemam – całą amerykańską Polonię.
Hubert Szczygielski, menedżer restauracji – Osobiście czuję się jak Amerykanin. Po wielu latach pobytu w tym kraju myślę, że nabrałem cech obywateli tego kraju i zrozumiałem amerykańskiego ducha i swobodę życia. Przynajmniej częściowo stałem się podobny do tych mieszkańców, którzy tu żyją od urodzenia. Nie oznacza to jednak, że zapominam o tym, że jestem Polakiem. Podkreślam to na każdym kroku, a szczególnie w miejscu pracy, gdzie spędzam dużą część swego życia naprawdę w międzynarodowym towarzystwie. Nawiązuję dobry kontakt z ludźmi wychowanymi w innych kulturach, którzy jak ja emigrowali do Ameryki. Okazuje się, że mają podobne problemy, które rozwiązują w sposób podobny do mojego. A Amerykanie są ciekawscy. Przy każdej okazji starają się mówić o swoich przodkach, ale też nie zapominają zapytać o moje pochodzenie. Zawsze mówię z dumą o swoich polskich korzeniach, o zdobytym w Polsce wykształceniu i wpojonym mi kulcie dobrej roboty. Przy każdym uroczystym wręczeniu odznaczenia za dobrą pracę, przy każdej podwyżce płacy podkreślam, że dobrej, solidnej roboty nauczyłem się w Polsce i tę cechę przywiozłem z sobą do Ameryki. Ta zaleta nabyta w starej ojczyźnie pozwala mi dobrze funkcjonować w Ameryce, gdzie cieszę się dobrobytem i tą przysłowiową wolnością, która leży u podstaw sukcesów tego kraju i jego mieszkańców. Polskie pochodzenie jest czymś z czego mogę być tylko dumnym i podkreślam ten fakt niemal przy każdej nadarzającej się okazji.
Lidia Filuś, profesor na wydziale matematyki jednego z chicagowskich uniwersytetów – Czuję się stuprocentową Polką w Stanach Zjednoczonych. A polskość? Budzi uznanie. Budzi wielki szacunek dla osiągnięć pokoleń Polaków, które mieszkały w Ameryce przed nami. Ich praca, wielki wysiłek i niezliczone sukcesy dają naszemu pokoleniu podstawę do budowania jeszcze lepszej przyszłości na ziemi amerykańskiej. Nasze polskie dziedzictwo jest wyłącznie powodem do dumy, a nawet chełpienia się na spotkaniach z przedstawicielami innych społeczności etnicznych.
Waldemar Noskowski, menedżer sieciowej apteki – Po wielu latach pobytu w tym kraju chyba już mogę uważać się za Amerykanina. Jednak za Amerykanina z polskimi zaletami i wadami z przewagą tych pierwszych i chęcią pozbycia się tych ostatnich. Pewnie z tego powodu wolę obracać się w środowisku amerykańskim, a ściślej mówiąc międzynarodowym, jako że Ameryka wciąż jest „etnicznym tyglem”. Mój krąg przyjaciół i znajomych to tylko z oficjalnej nazwy Amerykanie, ale w rzeczywistości to imigranci z wielu krajów, którzy tu mieszkają. Dzięki temu moje życie jest urozmaicone. Mogę poznawać inną kulturę, inne tradycje i zwyczaje bez konieczności opuszczania Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak wszyscy ci, którzy w ten czy inny sposób mają kontakt ze mną i moją rodziną. Przybliżam im najlepsze strony naszej kultury pomijając nasze wady narodowe, które mamy, jak pewnie wszyscy, ale niekoniecznie musimy je ujawniać. Tylko w kontaktach z innymi grupami etnicznymi możemy je zwalczać i usuwać z naszego życia.
Beata Bukowski, konsultant pożyczkowy – Czuję się Polką w Ameryce. Trudno mi powiedzieć, czy kultywowanie polskości pomaga w amerykańskim życiu, ale z całą pewnością nie szkodzi. Polska tradycja, polskie zwyczaje to coś nowego, coś oryginalnego, coś egzotycznego i Amerykanom musi się to podobać, a szczególnie tym, którzy do tej pory nie mieli styczności z polskością. Dlatego też na każdym kroku podkreślam swoje polskie pochodzenie, co spotyka się z ogromnym zainteresowaniem nie tylko tu urodzonych Amerykanów, ale też imigrantów z innych krajów.
Edward Zientarski, były agent pośrednictwa handlu nieruchomości – Od samego przyjazdu do Stanów Zjednoczonych, co miało miejsce przed kilkunastu laty, starałem się jak najlepiej zasymilować ze społeczeństwem amerykańskim. Szybko wyjechałem z Chicago i znalazłem pracę w Springfield, Illinois, bo wiedziałem, że tylko w ten sposób będę mógł szybko nauczyć się języka angielskiego i poznać mentalność amerykańskiego narodu, w którym przyszło mi żyć przez wiele następnych lat. Do dziś utrzymuję tylko luźne związki z polską społecznością. Nie ma takiej potrzeby i nie ma takiej konieczności. Pokonałem cały ocean, aby dotrzeć do Ameryki. Chcę cieszyć się tym krajem z całym jego zróżnicowaniem etnicznym, które jest takie piękne i w takim wymiarze niespotykane nigdzie indziej. „Bagaż” polskości pozostawiłem za sobą już wiele lat temu i od tego czasu wprost zachłystuję się amerykańską wolnością i dobrobytem, których niestety nie miałem w starym kraju.
Sergiusz Zgrzebski, dziennikarz polonijny i gitarzysta w międzynarodowym zespole muzycznym – Polakiem w Ameryce? W żadnym wypadku. Osobiście czuję się Amerykaninem. Płacę tu podatki, mam legalne obywatelstwo, więc jestem Amerykaninem. Jeśli zaś chodzi o polskość, to jej pielęgnowanie i podkreślanie w codziennym życiu może tylko pomagać. Widzę to na podstawie mojego zespołu muzycznego, w którego składzie jestem jedynym Polakiem. Mam muzyków z Kentucky, Bostonu i innych regionów Stanów Zjednoczonych i widzę, że mam inne spojrzenie na muzykę i kulturę, spojrzenie bardzo europejskie, które bardzo pomaga we wspólnym muzykowaniu, budowaniu mostów. Znajomość innej kultury niż tutejsza niezwykle pomaga w nawiązywaniu kontaktów i ułatwia współżycie innymi społecznościami. Amerykanie z natury są zainteresowani innymi nacjami, a w przypadku Polaków są częstokroć zaskoczeni tym, że istnieje inna niż ta powszechnie znana polonijna kultura. Dziwią się, że np. Polacy są znakomitymi jazzmanami i nawet Amerykanie mogą się od nich czegoś nauczyć. Odkrywanie takich zjawisk jest dla nich czymś wielkim i z nieukrywaną radością przyznają, że rozszerza to ich horyzonty, w tym wypadku muzyczne. Muzyka służy tu poznawaniu polskiej kultury, polskiej tożsamości, z której osobiście jestem niezmiernie dumny. Cieszę się równocześnie, że mogę kontynuować nasze bogate polskie tradycje i na swój skromny sposób przekazywać je następnym pokoleniom Polonii.
Zebrał: Andrzej Kazimierczak
Reklama