Chicagowski adwokat Matthew Willens ogłosił, że funduje „stypendium na każde studia oprócz prawniczych”. Tysiąc dolarów na rok otrzyma student, który podejmie naukę na wydziale uczelni niemającym żadnego związku z prawem czy sądownictwem.
Adwokat specjalizujący się w uzyskiwaniu odszkodowań za obrażenia cielesne twierdzi, że do ufundowania stypendium skłonił go głęboki niepokój o przyszłość jego zawodu.
Oprócz praktyki prywatnej Willens wykłada prawo na Loyola University Chicago. Wyjaśnia, że nie sprzeciwia się nauczaniu nauk prawnych, jednak − jego zdaniem − szkoły wyższe „kształcą więcej prawników niż pozwalają na to możliwości zatrudnienia w tym zawodzie w przyszłości”.
Twierdzi, że chciałby wysłać − choć na razie tylko po jednym rocznie − więcej uzdolnionych studentów na takie kierunki studiów, po ukończeniu których będą mieli większą szansę znalezienia pracy.
− Absolwenci studiów prawniczych kończą szkoły z ogromnym długiem. Nie otrzymując ofert pracy, otwierają prywatne praktyki i przyjmują od klientów sprawy, w których nie mają żadnego doświadczenia − twierdzi Willens. − Z punktu widzenia naszego zawodu, to nie ma żadnego sensu.
Rynek edukacyjny powoli dostosowuje się do spadku zapotrzebowania na adwokatów i sędziów. W tym roku liczba zgłoszeń o przyjęcie do szkół prawniczych spadła o 18 proc. w porównaniu z 2012 − wynika z danych Law School Admission Council.
(ak)
Reklama