Tymczasem McCarthy twierdzi, iż w każdej kategorii przestępczości − łącznie z morderstwami − zaobserwowano spadek nie tylko w tym roku, lecz na przestrzeni ostatniej dekady. Na przykład, licząc do 29 października liczba rabunków, włamań i kradzieży samochodów była najniższa od 1966 roku.
Szef policji przyznaje, że poziom przemocy jest nadal wysoki, ale zwraca uwagę, że postęp jest wyraźnie zauważalny. Statystyki przestępczości świadczą, że Departament Policji był w stanie uporać się z kryminalistami bez konieczności zatrudniania większej liczby policjantów. “Będziemy pracować z tym, co mamy. Mamy wystarczająco dużo policjantów, więcej w przeliczaniu na głowę mieszkańca niż jakiekolwiek inne duże miasto w USA” − mówi McCarthy.
Szef policji może mieć rację, chociaż poprawy nie odczuwają mieszkańcy zachodnich i południowych dzielnic Wietrznego Miasta. Z policyjnych statystyk wynika, że od początku roku do 20 października popełniono 348 mordersw, o 76 mniej niż rok wcześniej. Kradzieże spadły do poziomu z 1973 roku, a przestępstwa na tle seksualnym są porównywalne z rokiem 1983.
Dlaczego Chicago nadal uchodzi za miasto przestępcze? Odpowiedzi należy upatrywać w tym, że przestępczość w dwóch innych największych miastach USA, Nowym Jorku i Los Angeles, jest niższa niż w naszym mieście. Jednym słowem jest lepiej, ale nie ma czym się chwalić.
(eg)