Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 01:22
Reklama KD Market

Graceland. Zabytkowy cmentarz z chicagowską śmietanką

Po przekroczeniu bramy historycznego cmentarza Graceland natychmiast uderza brak krzyży i morze różnej wielkości obelisków zakończonych ostrosłupem w kształcie egipskich piramid. Na wielu widnieją masońskie insygnia – cyrkiel i węgielnica. Inne takich znaków nie mają, lecz sam obelisk świadczy o przynależności spoczywających tu osób do masonerii – międzynarodowego ruchu, którego celem jest duchowe doskonalenie jednostki i braterstwa ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Przede wszystkim jednak, jest to ekskluzywny prywatny cmentarz, gdzie chowano polityków, przemysłowców, publicystów, ludzi sztuki, filantropów. Tu również spoczął zmarły w kwietniu ubiegłego roku wybitny krytyk filmowy Roger Ebert.


/a> fot. Adam Glinka


Cmentarz został zaprojektowany na wzór wiktoriańskiego parku przez słynnego architekta zieleni Ossiana Cole’a Simondsa. Nie ma tu równych alejek z przylegającymi do siebie grobami. Jest przestrzeń, piękne stare drzewa, świetnie utrzymane otoczenie. Park nastraja spokojem. Są mauzolea z tarasami i ławeczkami na polankach, gdzie kiedyś urządzano pikniki. Spotykamy tu dwie rzeźby Lorado Tafta. Jedną jest Crusader, zdobiący grób Victora Lawnsona − wydawcy gazety „Chicago Daily News”, a drugą, bardziej znana, bo położona w pobliżu bramy, statua Eternal Silence na grobie rodziny Gravesów.

Do najciekawszych należy miejsce spoczynku Martina A. Ryesona, jednego z założycieli Art Institute i chyba najbardziej hojnego darczyńcy tej instytucji, której przekazał cenny księgozbiór oraz kolekcję dzieł sztuki od okresu klasycznego po wiek X. Ryeson spoczywa w neoegipskim grobowcu zaprojektowanym przez słynnego architekta Louisa H. Sullivana. Budowla składa się z dużych granitowych bloków ustawionych w kształcie piramidy umieszczonej na mastabie (rodzaj grobowca spotykanego w starożytnym Egipcie o formie ściętego ostrosłupa).

Nieopodal zaskakuje grobowiec-piramida, w którym złożono Petera Schoenhofena, właściciela browaru przy 18 Street i Canalport w Chicago. Przy wejściu do mauzoleum widnieje symbol chrześcijański i pogański: kobieta-anioł z kluczem w dłoni i sfinks z twarzą mężczyzny. Takie połączenie może wydawać się dziwne, lecz w XIX wieku nie było znów tak bardzo unikalne.

W pobliżu mieści się okazałe mauzoleum George’a Mortimera Pullmana, przemysłowca, projektanta i producenta luksusowych wagonów sypialnych. Pullman zasłynął również z założenia miasteczka dla swoich robotników. Gdy w 1894 roku spadły zamówienia na kuszetki, przemysłowiec obniżył płace i przedłużył dzień pracy, lecz nie zmniejszył czynszu. Robotnicy wyszli strajkować. Do zaprowadzenia porządku wezwano wojsko. Zginęło ponad trzydzieści osób.

Strajkom w fabryce Pullmana zawdzięczamy federalne święto Labor Day. Kongres zatwierdził, a prezydent Grover Cleveland podpisał ustawę ustanawiającą dzień wolny od pracy w błyskawicznym tempie. Był to gest pojednania ze zorganizowanym światem pracy. Gniew robotników jednak nie ustąpił. Dlatego jeszcze trzy lata później Pullmana chowano nocą, w nieoznaczonym miejscu w podwójnej metalowej trumnie. Obawiano się bowiem, że jego ciało zostanie wykradzione z grobu i zbezczeszczone.

Niedaleko grobowca Pullmana mieści się wykonane w greckim stylu mauzoleum Berthy Honore Palmer i jej o 22 lata starszego małżonka Pottera Palmera, kupca, który po dwukrotnej porażce biznesowej otworzył wielki magazyn w Chicago. Sprzedawał wszystko - od suszonych owoców, po najmodniejsze francuskie ubrania dla dam. Z czasem sprzedał także i swój magazyn konsorcjum. Ostatecznie, elegancki, kilkupiętrowy sklep stał się wyłączną własnością Marshalla Fielda. To on wprowadził w handlu zasadę „klient ma zawsze rację”.

Tymczasem Palmer wybudował luksusowy hotel Palmer House i nabył szereg nieruchomości. Jego młoda, piękna i mądra żona podbiła serca chicagowskiej socjety. Była członkinią Federacji Klubów Kobiecych, która zajmowała się rozwiązywaniem społecznych bolączek. Bertha miała szeroki gest. Jej mąż zapisał w testamencie wysoką sumę dla swego następcy. Pytany dlaczego, odpowiedział: „Będzie bardzo potrzebował pieniędzy”. Po śmierci męża Bertha utrzymywała dom w Londynie i w Paryżu. Nigdy nie wyszła ponownie za mąż, choć plotka głosiła, że o jej rękę ubiegał się książę Monako i król Serbii.

Nad grobem Marshalla Fielda góruje antyczna postać kobiety z zamyśloną twarzą i liśćmi dębu w dłoni symbolizującymi spokój i odwagę. Na cokole widnieją symbole rzymskiego boga handlu Merkurego, a z boków płaskorzeźby alegorycznego „spokoju” i „prawości”. Uchodzący za najbogatszego mieszkańca Marshall Field wspólnie z nowojorczykiem Johnem D. Rockefellerem ufundowali University of Chicago.

Natomiast Henry Getty, potentat materiałów budowlanych, wystawił żonie, Carrie Elizie, grobowiec z misternie rzeźbionymi, odlanymi w brązie drzwiami projektu Sullivana, za które artysta zdobył nagrodę na Wystawie Światowej w Paryżu w 1900 roku.

Graceland jest również miejscem spoczynku burmistrzów Chicago: Catera Harrisona sen. i Cartera Harrisona jr., kuzynów prezydenta Williama H. Harrisona. Starszy i młodszy Harrison rządzili miastem po pięć kadencji każdy.

Po czterech kadencjach Harrison senior odszedł z urzędu. Został właścicielem i redaktorem naczelnym dziennika „Chicago Times”. Wybrany ponownie na urząd w roku Światowej Wystawy w Chicago (1893), zginął dwa dni przed jej zakończeniem z ręki Patricka Eugena Prendergasta. Mężczyzna zemścił się za odmowę załatwienia mu pracy w miejskim urzędzie.

Cztery lata później jego syn Carter Harrison junior wygrał wybory na burmistrza. Stanowisko to pełnił przez 8 lat i ponownie po 6-letniej przerwie przez 4 lata. Podobnie jak ojciec nie wierzył w ustawowo narzucaną moralność. Za jego administracji doszło do rozkwitu chicagowskiego „dystryktu grzechu”. Turyści mogli nabywać mapy z adresami domów pod czerwoną latarnią. Gdy odchodził z urzędu Chicago liczyło już 2,4 mln mieszkańców.

W skromnym, w porównaniu z innymi grobie leży burmistrz Fred Busse. Okres jego rządów był naznaczony korupcją i obecnością organizacji przestępczych. Uważano go za opiekuna tawern. Silne naciski społeczeństwa zmusiły go do powołania komisji, która miała opracować plan uporania się z problemem prostytucji, hazardu, rozpowszechnionego pijaństwa i przestępczości. Od jego imienia pochodzi nazwa lasu w powiecie Cook (Busse Woods).

Większej uwagi nie przyciągają groby słynnej rodziny McCormick. Cyrus Hall McCormick był właścicielem fabryki maszyn rolniczych. Jednakże nazwa hali wystawowej w Chicago – McCormick Place, nie pochodzi od niego, lecz od Roberta R. McCormicka, wydawcy „Chicago Tribune”, który latami zabiegał o budowę w mieście centrum konwencyjnego. Centrum otwarto 5 lat po jego śmierci.

Na Graceland pochowano również gubernatorów Illinois Franka Orena Lowdena i Johna Petera Altgelda. Leży tu wiele innych znanych postaci historycznych, artyści, politycy, architekci. Są również polskie nazwiska: Swatek i dr Menclewski. Ciekawym obiektem jest oszklona postać Inez Clark, która zmarła w 1880 roku, mając zaledwie 7 lat oraz postać rycerza na grobie Lowdena.

Na Graceland wjeżdża się ze skrzyżowaniu ulic Clark i Irving Park. Jeśli kogoś oburza zachęcanie do zwiedzenia w większości masońskiego cmentarza, to należy pamiętać, że pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych (oraz 14 innych prezydentów) George Washington również był masonem. Jego pogrzeb odbył się z całą masońską pompą.

W mauzoleum Waszyngtona (George Washington National Memorial) w Aleksandrii w stanie Wirginia widnieje napis: „Naszą ideą jest inspirowanie ludzkości poprzez edukację do naśladowania i promowania cnót, charakteru i wizji George’a Washingtona, Człowieka, Masona i Ojca naszego kraju”.

Wspaniałe mauzoleum w stylu obelisku zostało wystawione w latach dwudziestych XX wieku za pieniądze zebrane wśród dwóch milionów masonów w Stanach Zjednoczonych.

[email protected]


Zdjęcia: Adam Glinka





Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama