Przez dziesięciolecia, podczas których ustawodawcy debatowali, gdzie ulokować zużyte radioaktywne odpady, gromadziły się one w zbiornikach wodnych i w specjalnych kontenerach przy elektrowniach atomowych.
Jak twierdzi waszyngtoński Instytut Energii Atomowej (Nuclear Energy Institute), żaden stan nie przechowuje takich ilości tych groźnych substancji, jak Illinois. Znajduje się tu 13 proc., czyli 9100 ton metrycznych amerykańskich radioaktywnych odpadów.
Nie mając dokąd wysyłać zużytego paliwa, siłownie atomowe w trzydziestu stanach – produkujące 20 proc. krajowego prądu – pełnią również rolę śmietników nuklearnych, zagrażających skażeniem środowiska tysiące lat. Ich plany nie przewidywały takiej funkcji i mogą kosztować podatników miliardy dolarów.
Poza Illinois najwięcej elektrowni atomowych, a co za tym idzie – składowisk odpadów promieniotwórczych – znajduje się w stanach Pensylwania, Południowa Karolina i Nowy Jork. Wszystkie oczekują na działanie rządu federalnego, na którym od 1998 roku spoczywa obowiązek usuwania "śmieci" nuklearnych i umieszczania ich w bezpiecznych składowiskach.
W 1987 roku Kongres wyznaczył na ten cel górę Yucca w Newadzie. W 2010 roku administracja prezydenta Baracka Obamy – na żądanie demokratycznego przywódcy większości w Senacie, Harry'ego Reida z Newady – obcięła fundusze na ten cel.
(kc)