Oto treść krótkiego listu:
“Dziękuję Wam wszystkim, którzy pomogli mi przetrwać te ciężkie dla mnie chwile. Po 15 miesiącach spędzonych w 7 różnych więzieniach nareszcie jestem w o l n y. Tylko dzięki Wam znowu mogę oddychać świeżym powietrzem, słuchać szumu drzew i śpiewu ptaków. Jestem szczęśliwy i KOCHAM WAS.
Sebastian Senakiewicz”
Przypomnijmy, że 25-letni Senakiewicz, członek ruchu “Occupy Chicago” został aresztowany przed majowym szczytem NATO w 2012 r. w rezultacie donosu. Zarzucano mu przechwalanie się posiadaniem bomby, przy pomocy której miał wysadzić wiadukt. Podczas rewizji w jego domu nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych, ale i tak uznano go winnym i osadzono w obozie karnym.
W sprawie Polaka władze posłużyły się rzadko używanym prawem stanowym, które zabrania formułowania fałszywych pogróżek terrorystycznych. Zostało ono zatwierdzone zaraz po atakach terrorystycznych 9/11.
Prokuratura utrzymywała też, że Senakiewicz rzekomo sympatyzował z anarchistycznym ugrupowaniem pod nazwą “Black Bloc”. Natomiast jego obrońcy przekonywali, iż owe groźby były niczym innym jak „opowieściami pijanego mężczyzny”.
W listach wysyłanych do swej matki, Sebastian Senakiewicz zapewniał, że jest niewinny i że nigdy nie zrobiłby niczego, co sprawiłoby jej ból.
W listopadzie ubiegłego roku sędzia Sądu Okręgowego Powiatu Cook, Nicholas Ford, skazał Polaka na 120 dni obozu karnego i dwa lata sądowego nadzoru. Wyrok zapadł na mocy porozumienia między prokuraturą stanową a Senakiewiczem. Adwokat oskarżonego, Melinda Power, w rozmowie z Dziennikiem Związkowym twierdziła, że sprawa była do wygrania, lecz klient chciał jak najszybciej wyjść z więzienia powiatu Cook. Obóz wydawał mu się lepszą opcją.
“Occupy Chicago” wydało wówczas oświadczenie stwierdzające, że Senakiewicz przyznał się do pogróżek, tylko po to, by jak najszybciej wydostać się z “bardzo groźnego i niebezpiecznego miejsca, jakim jest powiatowe więzienie”. Organizacja była przekonana, że oskarżenie Senakiewicza było “częścią strategii, mającej na celu infiltrację i zakłócenie pokojowych protestów, a także zastraszenie społeczeństwa” przed szczytem NATO.
W obozie karnym Senakiewicz skończył przerwaną szkołę średnią i uzyskał świadectwo maturalne. Po odzyskaniu wolności, został deportowany, ponieważ nie posiadał zalegalizowanego statusu pobutowego, choć w USA mieszkał od ósmego roku życia.
Dziennik Związkowy szeroko pisał o sprawie młodego Polaka i jego perypetiach w tutejszym wymiarze sprawiedliwości. Na naszych łamach ukazał się też apel jego matki Urszuli Mounts − obywatelki amerykańskiej − o gromadzenie funduszy na wyjątkowo wysoką kaucję dla uwięzionego, wynoszącą aż 750 tys. dolarów.
Jak dowiedzieliśmy się Sebastian Senakiewicz, mieszka i pracuje w Warszawie. Do Polski powróciła również jego matka.
Alicja Otap