Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 21:23
Reklama KD Market

Relacje Polska-USA

Wśród licznych ostatnio w Polsce i w środowisku polonijnym w USA głosów krytycznych dotyczących stosunków ze Stanami Zjednoczonymi warta uwagi jest wypowiedź byłego ambasadora RP w Waszyngtonie Roberta Kupieckiego, który na łamach „Rzeczpospolitej” przedstawia z pozycji eksperta swoją opinię na ten temat.



Relacje z USA stanowią dla Polski istotną oś jej bezpieczeństwa za sprawą wspólnego członkostwa w NATO i dwustronnych programów wojskowych – stwierdza ambasador, który po czterech latach misji w Waszyngtonie jest obecnie wiceministrem obrony narodowej.

Zaczyna od długiej listy spraw irytujących, takich jak wizy, lapsusy językowe, ignorancja Amerykanów w sprawach historycznych – jaką było zakomunikowanie Polakom w 2009 roku decyzji o zmianie planów w sprawie tarczy antyrakietowej, różna intensywność i jakość kontaktów na różnych poziomach amerykańskiej administracji. To tylko początek spisu reklamacji. Kupiecki zastrzega jednak, że nie jest miłośnikiem propagowania sceptycyzmu, który miałby wyprzeć niedawny entuzjastyczny proamerykanizm Polaków. Bliski jest mu realizm oraz wyciąganie z faktów poprawnych wniosków.

O bilans uwag pod adresem USA warto byłoby dla właściwego naświetlenia sposobu uprawiania przez Waszyngton polityki zagranicznej zapytać przedstawicieli innych państw. Materiału do przemyśleń i porównań mogliby za ostatnie lata dostarczyć Polakom Brytyjczycy, dyplomaci z Ameryki Południowej czy Unii Europejskiej.

Nie ma sensu wiązanie pobytu polskiego kontyngentu w Afganistanie z utrzymaniem obowiązku wizowego w stosunku do Polaków. Utrzymanie wiz to poważny błąd wizerunkowy Ameryki przynoszący jej samej i polsko-amerykańskim relacjom więcej szkód niż pożytków. Kupiecki dodaje, że przez ponad cztery lata jako ambasador RP tłumaczył to członkom amerykańskiej administracji i Kongresu. Gwoli prawdy, sprawa nie stoi dziś w miejscu; prace nad ustawą imigracyjną trwają. Warto też trzymać za słowo prezydenta Obamę, który obiecał załatwić sprawę do końca swej kadencji, jak i oczekiwać przestrzegania amerykańskiego prawa przez rodaków podróżujących za ocean. Podobnie decyzja z 17 września 2009 r. oraz językowy lapsus Baracka Obamy nie muszą być polską traumą zawężającą myślenie o współpracy z USA.

Na pewne sprawy warto spojrzeć w dłuższej perspektywie, by dostrzec w nich zalążek czegoś bardziej optymistycznego. Polska obecność w Afganistanie to wypełnienie zobowiązań sojuszniczych i niebagatelna korzyść dla zdolności bojowych Wojska Polskiego. Rozumienie wysiłku polskich żołnierzy jako żetonu w grze o zniesienie wiz urągałoby polskiej polityce.

Rezygnacja administracji Obamy z planów poprzednika dotyczących obrony antyrakietowej, niezależnie od stylu ich ogłoszenia, nie doprowadziła do pogorszenia pozycji Polski w nowym programie amerykańskim. Jego obecna edycja oznacza rozwiązania lepiej wpisane w potrzeby bezpieczeństwa Polski i NATO. Na dziś nie ma więc powodów do utyskiwań. Stany Zjednoczone potwierdzają swoje zobowiązania w sprawie budowy bazy w Redzikowie; ochroniły też przed cięciami budżetowymi środki na ten cel. Ameryka wypełniła także swoje zobowiązania co do rotacyjnej obecności rakiet „Patriot” na terytorium Polski.

Gdzie tkwi problem? Przekierowanie uwagi amerykańskiej polityki zagranicznej w stronę Azji to fakt. Należy jednak zastanowić się, co będzie on oznaczał dla Europy i czy nie tworzy szansy na poszerzenie partnerstwa transatlantyckiego. Nowa sytuacja zmusza Europę, w tym polską jej część, do większego niż dotąd wysiłku w sferze bezpieczeństwa i obrony.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama