Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 02:02
Reklama KD Market

Za impas fiskalny McCain wini republikanów

W czasie ostatnich wyborów republikanie zabiegali o głosy wyjątkowo aktywnej ultraprawicy, która decyzje prezydenta Baracka Obamy uważała za posunięcia zmierzające do zniszczenia Ameryki. Nawet najbardziej ekstremalne zarzuty nie odstraszały ustawodawców od szukania poparcia u Tea Party. Dziś za te zaloty płacą. Zresztą nie tylko oni, lecz całe społeczeństwo.



Na fali gniewu ruchu „herbacianego” do Kongresu weszło trzydziestu kilku ustawodawców. Nie rozumieją zasad parlamentarnej gry, ustępstw i kompromisu. Za to twardo stawiają żądania. Stali się postrachem umiarkowanych republikanów, którzy – bojąc się o utratę miejsca w Kongresie – nie mają odwagi powiedzieć ekstremie „nie”. Wśród objętych strachem kongresmenów i senatorów pozytywnie wyróżnił się republikanin z Arizony, senator John McCain.

McCain otwarcie oskarżył republikanów z Tea Party o doprowadzenie do wstrzymania pracy rządu, czyniąc reformę medyczną zakładniczką w sporze o podniesienie pułapu państwowego zadłużenia. Senator powiedział, że ci, którzy obiecywali obalenie Obamacare, okłamywali społeczeństwo. W rzeczywistości jako republikańska mniejszość w Senacie nigdy nie mieli na taki manewr najmniejszej szansy.

Za fiskalny impas McCain potępił przedstawicieli swej partii, szczególnie zaś ruch „herbaciany” i jego lidera Teda Cruza z Teksasu. Po bardzo krytycznym wystąpieniu Teksańczyka przeciw prezydentowi McCain zwrócił uwagę, że zwycięstwo wyborcze Obamy świadczy, iż większość Amerykanów popiera jego decyzje. Senator kontynuował: „Zatem atakując prezydenta, Cruz atakuje społeczeństwo”. Przerywanie normalnego toku pracy w imię idei senator McCain uważa za rzecz niedopuszczalną.

W czwartek republikańscy liderzy Izby Reprezentantów przedstawili prezydentowi i Senatowi ofertę podniesienia pułapu zadłużenia na okres 6 tygodni pod warunkiem, że Obama zacznie z nimi rozmawiać przed powrotem personelu państwowych instytucji i agencji do pracy. W zamian niższa izba Kongresu powstrzyma się przed wymuszaniem ustępstw, powołując się na dług państwa.

Pierwsza reakcja Białego Domu nie była specjalnie pozytywna. − Prezydent jasno powiedział, że nie będzie płacił kongresmenom okupu za wykonanie ich pracy i za spłacanie długu. Oczywiście dla gospodarki jest lepiej, jeśli Kongres przesunie termin ogłoszenia niewypłacalności USA. Dlatego popieramy plan senackich demokratów, którzy proponują podniesienie pułapu zadłużenia na rok − powiedział rzecznik Białego Domu.

− Z chwilą, kiedy republikanie usuną zagrożenie niewypłacalności państwa i zakończą szkodliwe dla gospodarki częściowe zamknięcie rządu, prezydent wyrazi zgodę na negocjacje w sprawie porozumienia budżetowego w szerszej perspektywie, jak na przykład tworzenia miejsc pracy, rozwoju ekonomicznego i uporządkowania spraw fiskalnych. Przyjrzymy się każdej propozycji Kongresu zmierzającej do zakończenia tego sztucznego kryzysu i nie pozwolimy na to, by frakcja republikanów trzymała gospodarkę jak zakładnika, którego ma zamiar uwolnić dopiero po spełnieniu jej ekstremalnych żądań politycznych – dodał rzecznik.

Są to tylko pierwsze podrygi w sporze, który trwa już drugi tydzień. Być może bardzo niskie notowania Kongresu ostatecznie zmuszą ustawodawców do rozsądniejszych rozwiązań.

Elżbieta Glinka


[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama