Sekretarz stanu USA John Kerry powiedział w niedzielę w Paryżu, że jego kraj nie wyklucza wystąpienia do Rady Bezpieczeństwa ONZ o przyjęcie rezolucji w sprawie Syrii po tym, jak raport na temat użycia broni chemicznej pod Damaszkiem przedstawią eksperci ONZ.
Jednak - dodał Kerry - w tej sprawie musi jeszcze podjąć decyzję prezydent USA Barack Obama.
Szef amerykańskiej dyplomacji zapowiedział również, że administracja USA rozpowszechnia nagrania wideo pokazujące atak z użyciem broni chemicznej w Syrii. Chce za ich pomocą przekonać Amerykanów i Kongres USA o potrzebie interwencji wojskowej w Syrii.
Nagrania te, jak przekonywał Kerry, jasno wskazują, że Amerykanie nie mogą zignorować ataku chemicznego z 21 sierpnia. Stany Zjednoczone są przekonane, że był on dziełem syryjskich wojsk rządowych, od 2,5 roku walczących z rebeliantami. Według amerykańskiego wywiadu w ataku pod Damaszkiem zginęło ponad 1400 osób.
W trakcie konfliktu wewnętrznego w Syrii państwa zachodnie przedkładały w RB ONZ propozycje rezolucji krytykujące reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Projekty nie zostały przyjęte na skutek konsekwentnego sprzeciwu Rosji i Chin, które jako stali członkowie RB ONZ mają prawo weta.
Kerry wypowiadał się na ten temat na konferencji prasowej w Paryżu. W stolicach europejskich szef dyplomacji USA zabiega o poparcie interwencji militarnej w Syrii, rozmawia też o bliskowschodnich negocjacjach pokojowych.
Prezydent Obama zwrócił się o zatwierdzenie decyzji o ograniczonym ataku wojskowym na Syrię do Kongresu USA, który może zagłosować w tej sprawie w rozpoczynającym się tygodniu. Również w tym tygodniu ma być gotowy raport inspektorów ONZ na temat użycia broni chemicznej w syryjskim konflikcie. (PAP)
Reklama