Oficjalnie "Instytut" nie ma adresu i numeru telefonu. Żeby tu trafić, trzeba być poleconym przez kogoś. Ma to być miejsce elitarne i nieprzypadkowe. Nazwa "The Institute" ma zaś wysyłać sygnał, że powstają w nim wyłącznie produkcje na najwyższym poziomie.
- Od najmłodszych lat ciągle coś organizowałem, jak nie wypady w dniu wagarowicza, to szkolne imprezy choinkowe. Zakładałem gazetki szkolne i gazetki ścienne, rysowałem komiksy, jeździłem na deskorolce i BMX-ie, malowałem sprayem po ścianach, ogólnie interesowało mnie wszystko, co było związane z kulturą i rozrywką uliczną – wspomina Piotr Michalak, jeden z najbardziej znanych w środowisku polonijnym radiowców i animatorów kultury.
Piotr pochodzi z Lublina. Do USA przyjechał w wieku 17 lat, wprost do Chicago, gdzie zaczynał jako kierowca - dostawca kwiatów do kwiaciarni. Przygodę z radiem rozpoczął jeszcze w Polsce, w studenckim radiu Centrum, potem pracował w jednej z pierwszych prywatnych rozgłośni radiowych, lubelskim radiu Puls. - Kiedy przyjechałem do Ameryki, wiedziałem, że za wszelka cenę chcę się dostać na antenę radiową, no i rozwożąc te kwiaty słuchałem każdego polonijnego radia, poznałem ich ramówkę na pamięć, zapowiedzi i teksty didżejów i jak poszedłem na przesłuchanie, to dwie minuty później siedziałem już na antenie – mówi Michalak...
Całą rozmowę z Piotrem Michalakiem przeczytać można w weekendowym wydaniu Dziennika Związkowego. W sklepach już w piątek!
Reklama