Ćwiczenia polsko-amerykańskie należą do najważniejszych i będą kontynuowane mimo cięć budżetowych w USA - deklarował w Łasku pod Łodzią najwyższy rangą amerykański dowódca, szef kolegium połączonych sztabów gen. Martin Dempsey.
W Łasku przez ostatnie dwa tygodnie na okresowych ćwiczeniach przebywali lotnicy amerykańskich sił powietrznych. Dempsey, który w środę odwiedził bazę, pytany o ćwiczenia z Polakami, wyjaśnił, że amerykańskie siły zbrojne, stojąc przed cięciami budżetowymi, starają się określić, które z ćwiczeń są ważne.
Właśnie te wspólne ćwiczenia - mówił Dempsey o manewrach w Łasku - należą do tych, które uważamy za najważniejsze. "Przemawiają za tym dwa powody. Po pierwsze, ta baza jest świetna i daje doskonałe możliwości szkoleniowe w powietrzu. Po drugie, te ćwiczenia wzmacniają historyczną więź między naszymi narodami. Możecie państwo z tego wywnioskować, że należy spodziewać się kontynuacji tych szkoleń" - powiedział.
Z kolei dowódca Sił Powietrznych gen. broni Lech Majewski powiedział, że ćwiczenia w Łasku to kolejny polsko-amerykański trening, który doskonalił umiejętności wykonywania zadań w powietrzu i na ziemi. "To bardzo potrzebny trening, który pozwala nam szybko dostosować się do najlepszych" - mówił.
"Po raz pierwszy w historii polskiego oręża samolot F-16 zrzucił na polskim poligonie uzbrojenie klasy JDAM i uzbrojenie LGB, czyli bomby naprowadzane za pomocą systemu GPS i lasera" - powiedział dowódca bazy w Łasku płk Krystian Zięć.
Przez ostatnie dwa tygodnie na ćwiczeniach w Łasku przebywało sześć amerykańskich F-16 z bazy we włoskim Aviano. Polskie i amerykańskie załogi ćwiczyły współdziałanie z żołnierzami wojsk specjalnych i samolotem systemu wczesnego ostrzegania i rozpoznania AWACS.
Dempsey mówił też o zaplanowanych na listopad w Polsce i krajach bałtyckich ćwiczeniach "Steadfast Jazz 2013" - pierwszych manewrach sił odpowiedzi NATO (NRF) na terenie nowych państw członkowskich. Weźmie w nich udział kilka tysięcy żołnierzy z ponad 20 państw. Ćwiczenia te były jednym z tematów spotkania amerykańskiego generała z szefem MON Tomaszem Siemoniakiem.
"Są to bardzo dobre ćwiczenia. O ile na całym świecie odbywają się dziesiątki, jeśli nie setki ćwiczeń, to w skali globalnej jest kilkanaście takich ćwiczeń, które są naprawdę ważne. I te manewry do nich należą" - ocenił Dempsey.
Dodał, że ze względu na sytuację budżetową w USA amerykańskie wojska nie mogą sobie pozwolić na ćwiczenia, które będą miały wymiar jedynie symboliczny. "Szukamy ćwiczeń, dzięki którym możemy rzeczywiście wzmacniać zdolności nasze i naszych sojuszników, i które pozwalają nam na budowanie takich relacji w czasie pokoju, które mogą być potem przydatne w czasie ewentualnej wojny. Ćwiczenie Steadfast Jazz właśnie takie kryteria spełnia" - powiedział Dempsey.
Dziennikarze pytali Dempsey'a o sytuację w Syrii, gdzie toczy się wojna domowa. W ubiegłym tygodniu administracja USA omawiała możliwości użycia siły w tym kraju. Dempsey przedłożył pięć wariantów zastosowania siły w Syrii, ale żaden nie miał zdecydowanego charakteru.
Generał zwrócił uwagę, że instrumenty wojskowe wydają się "mechanizmami pierwszego wyboru" do rozwiązania konfliktu. "Ale powiedziałbym, że zanim przystąpimy do wykorzystania instrumentów wojskowych, to ze względu na złożoność tej sytuacji, powinniśmy rozważyć to, jakie będą skutki użycia siły, skorzystania ze środków wojskowych. Oby to nie doprowadziło do sytuacji, w której będziemy mieli jeszcze gorsze cierpienia ludzi w Syrii i państwo w jeszcze gorszym stanie" - zastrzegł Dempsey.
"Nie chcę powiedzieć przez to, że wspólnota międzynarodowa nie powinna nic robić w tej sprawie. Natomiast chcę powiedzieć, że należy rozważyć takie połączenie instrumentów wojskowych, dyplomatycznych i innych, żeby to zadziałało" - dodał.
(PAP)
Reklama