Raport inspektora J. Russella George'a sugerował, że IRS interesował się głównie konserwatywnymi organizacjami. Dziś wiadomo, że był niekompletny.
Wiadomość, że IRS brał pod lupę tylko organizacje konserwatywne wywołała oburzenie Tea Party i republikańskich kongresmenów. Sprawą zajął się nawet komitet kongresowy. Podejrzewano, że urząd podatkowy działał na polecenie administracji Obamy.
Temat podchwyciły media. Bez zastanowienia plotły o "niesprawiedliwości". A przecież o status non-profit mogą ubiegać się tylko organizacje prowadzące działalność społeczną i charytatywną. Zatem rzeczą całkiem normalną było sprawdzanie wniosków czysto politycznej Tea Party.
Wspólnie z konserwatywnymi działaczami media stworzyły skandal, którego nie było.
Inspektor George tłumaczył się przed kongresowym komitetem, że dokumenty świadczące o równie skrupulatnym sprawdzaniu progresywnych organizacji dostał dopiero kilka tygodni temu. Dziś twierdzi, iż bardzo tego żałuje. Przyznaje, że raport powinien zawierać wszystkie informacje dotyczące grup ubiegających się o zwolnienie z podatków.
Winę za to "niedociągnięcie" składa na IRS. Zastanawia się nawet, czy informacje nie były umyślnie wstrzymane. Po to, by zaszkodzić prezydentowi Obamie? Innej odpowiedzi na to pytanie nie ma.
(eg)