W Nowym Jorku demonstranci nieśli transparenty z napisem: "Witajcie w Ameryce, gdzie szpieg nie jest szpiegiem, a morderca nie jest mordercą".
Czarnoskóry aktywista, a zarazem gospodarz programu publicystycznego na stacji telewizyjnej MSNBC, Al Sharpton, przygotowuje na przyszłą sobotę demonstracje w stu miastach pod hasłem "żądamy sprawiedliwości dla Trayvona".
Burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg, jeden z organizatorów grupy "Majors Against Guns" (burmisrzowie przeciw broni palnej) zaraz po uniewinnieniu Zimmermana wydał oświadczenie, w którym argumentuje, dlaczego obowiązujące na Florydzie prawo "Stand Your Ground" (zezwalające na użycie broni w przypadku obawy o własne życie) powinno być zniesione. "Prawdopodobnie nigdy nie poznamy wszystkich faktów tej tragedii. Jeden fakt jest jednak bardzo przejrzysty: zasada "najpierw strzelaj" może popchnąć do zbyt pośpiesznych decyzji i zbyt łatwego sięgania po broń. Prawo to, opracowane przez lobby ekstremistów w Waszyngtonie, zachęca do śmiertelnych konfrontacji pozwalając ludziom najpierw na strzelanie, a potem na usprawiedliwienie swego czynu", oświadczył Bloomberg. "Stand Your Ground", charakteryzowane przez przeciwników jako zasada "najpierw strzelaj" obowiązuje w 24 stanach. W kwietniu Zimmerman zrezygnował z powoływania się na to prawo. W zamian jego adwokaci argumentowali, że działał w obronie własnej. Po zakończeniu procesu obrońca Zimmermana powiedział, że natychmiast zajmie się sprawą NBC News, który błędnie informował telewidzów, że telefonując na policję oskarżony zidentyfikował Martina jako "czarnego faceta". W rzeczywistości wymieniając rasę Martina odpowiadał na pytania dyspozytora. W grudniu NBC TV przeprosiła za pomyłkę i zwolniła reportera oraz producenta dziennika telewizyjnego, którzy podali tę wiadomość.
Zimmerman nie będzie mieć łatwego życia. Od chwili, gdy zaczął dostawać pogróżki nosi kuloodporną kamizelkę. Z domu wychodzi w przebraniu.Nosi się z zamiarem podjęcia studiów prawniczych, choć jeszcze nie zdecydował na jakiej uczelni. W sobotę, po ponad 16 godzinach rozważań, ława przysięgłych uniewinniła Zimmermana z zarzutu zabicia Trayvona Martina.
Tragedia rozegrała się w Stanford na Florydzie, gdy 17-letni nieuzbrojony chłopak wracał do domu przyjaciółki swego ojca z torebkę cukierów "Skittels".
28-letni Zimmerman, który ochotniczo pilnował spokoju w swojej dzielnicy, zwrócił uwagę na Trayvona. Podejrzewał, że chłopak ma nieczyste zamiary i zaczął za nim jechać. Zadzwonił na policję po radę. Dyspozytor polecił mu pozostać w samohodzie. Nie usłuchał.
Trayvon zorientował się, że jest obserwowany. Telefonował do koleżanki. Ta poradziła mu, by przyspieszył kroku. Co nastąpiło później trudno ustalić.
Ława przysięgłych uwierzyła w wersję przedstawioną przez adwokatów oskarżonego o zabójstwo. Podobno chłopak podszedł do Zimmermana i uderzył go. Przewrócili się na ziemię. Zaczęli się szamotać. W pewnej chwili Trayvon zdobył przewagę. Zimmerman poczuł się zagrożony. Strzelił. Chłopak zginął na miejscu.
Uniewinniający wyrok zaszokował miliony Amerykanów, którzy spodziewali się kary za nieumyślne zabójstwo. W ich opinii, wysiadając z samochodu, wbrew radom policji, Zimmerman zapoczątkował konfrontację.
Równie wielu Amerykanów z ulgą przyjęło decyzję sądu. Znana superkonserwatystka Ann Coulter, wyraziła radość jednym słowem "Alleluja".
(eg)