Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 21:25
Reklama KD Market

Konserwatyści przeciw reformie imigracyjnej: nielegalny imigrant, jak włamywacz

"Rząd Stanów Zjednoczonych jest zobowiązany do obrony Amerykanów przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Za brak ochrony obywateli przed inwazją obcokrajowców na ziemię amerykańską proponuję postawić prezydenta i ustawodawców przed sądem za zdradę" – taką postawę reprezentuje większość konserwatystów.



Potwierdza to wypowiedź założyciela Tea Party Judsona Phillipsa: "Gniew z powodu reformy imigracyjnej jest bardziej intensywny niż po zatwierdzeniu reformy opieki medycznej" .

Sarah Palin uważa, że sen. Marko Rubio, jeden z "gangu ośmiu", który opracował senacką wersję reformy, może pożegnać się z marzeniami o prezydenturze. Była gubernator Alaski nazwała Rubio Judaszem i zdrajcą interesów pracujących Amerykanów. Jest zdania, że zalegalizowanie nielegalnych imigrantów spowoduje odebranie pracy obywatelom USA i pozbawienie, a przynajmniej obniżkę zarobków. Za tę "obrazę" narodu amerykańskiego skłonna jest zerwać z Partią Republikańską i założyć Partię Wolności, której jedynym i wyłącznym celem będzie ochrona interesów "rdzennych Amerykanów".

 Ostrzeżenie przed Latynosami


Konserwatywna aktywistka Phyllis Schlafly posunęła się jeszcze dalej. Obraziła społeczność latynoską mówiąc, że Latynosi nie rozumieją podstawowych zasad działania amerykańskiego rządu i mają zbyt wiele dzieci.

Schlafly lekceważy rady republikańskiego stratega i byłego doradcy politycznego G.W. Busha, Karla Rove, który ostrzega, że odrzucenie przez republikanów reformy imigracyjnej będzie równoznaczne z porażką GOP-u w przyszłorocznych wyborach. W zamian zaleca porzucenie wszelkiej myśli o wygraniu latynoskich głosów i skupieniu się na białych wyborcach. Twierdzi, że Latynosów dzielą od republikanów podstawowe różnice ideologiczne. Ponadto występując w konserwatywnym programie radiowym Focus Today Schlafly zauważyła, że "podobnie jak czarni, Meksykanie rozmnażają się zbyt szybko i mają wiele dzieci z nieprawego łoża".

Założycielka Eagle Forum, prorodzinnej organizacji powstałej w 1972 roku, Schlafly obawia się podwyżki podatków na pomoc społeczną dla latynoskich dzieci i ich samotnych matek.

 "Prezenty" za poparcie reformy


Konserwatyści podejrzewają, że za zgodą republikańskich senatorów na reformę imigracyjną stoi coś więcej niż przekonanie, że postępują zgodnie z interesami państwa. I mają rację. Za poparcie reformy ustawodawcy zapewnili sobie "prezenty". Oto kilka przykładów:

Senator Lisa Murkowski z Alaski wymusiła zgodę na sprowadzanie tanich pracowników i studentów z zagranicy do pracy w zakładach przetworów rybnych.

Senator Susan Collins uzyskała zgodę na przeznaczenie dla północnych stanów większej części pieniędzy wyasygnowanych na ochronę granic. Dotychczas 90 proc. tego funduszu wypłacano południowym stanom.

Mark Kirk z Illinois ustąpił z innych względów niż jego senaccy koledzy. Poparł reformę w zamian za obietnicę przyznania obywatelstwa USA obcokrajowcom, którzy służyli w amerykańskim wojsku i zostali wyróżnieni medalami. Propozycja znosi okres oczekiwania na stały pobyt, wymóg znajomości języka angielskiego, zrozumienia konstytucji, podstawowej wiedzy o historii Stanów Zjednoczonych i zaświadczenia o moralności.

Tea Party grozi 


Za prezydentury Ronalda Reagana w 1986 roku ogłoszono amnestię dla nielegalnych imigrantów. 2,7 mln ludzi przebywających na terenie Stanów Zjednoczonych uzyskało stały pobyt. W tym roku aktywiści Tea Party przypominają, że amnestia nie powstrzymała fali imigrantów po 1986 i nie powstrzyma po zatwierdzeniu reformy.

Zdecydowana większość konserwatystów i 45 proc. bardziej umiarkowanych republikańskich wyborców zapowiedziało, że nie będzie głosować na ustawodawców, którzy poprą reformę.

Tea Party wierzy, że nielegalni imigranci, pozostając w USA bez zezwolenia już naruszyli prawo amerykańskie, za co powinni być bezzwłocznie deportowani do krajów swego pochodzenia. Wyznaczanie drogi do stałego pobytu, a następnie obywatelstwa, porównują do wynagradzania włamywacza za wtargnięcie do czyjegoś domu. 

Za sprzeniewierzenie się ich ideałom konserwatyści podjęli akcję nacisku. Nie demonstrują w Waszyngtonie, jak to miało miejsce po zatwierdzeniu Obamacare, lecz telefonują i gromadzą się przed biurami senatorów.

Nie wszyscy podchodzą do sprawy tak gwałtownie jak Tea Party. Niektóre organizacje związane z Partią Republikańską, jak Americans for Tax Reform, czy American Conservative Union, popierają reformę imigracyjną pod warunkiem, że wersja Izby Reprezentantów wprowadzi zmiany w wersji senackiej.

Należy jeszcze dodać, że sprzeciw wobec reformy wyraża 45 proc. pracowników fizycznych, którzy zazwyczaj popierają propozycje demokratów. Są wystraszeni możliwością utraty pracy z powodu imigrantów godzących się na niższe zarobki. Tej grupie Amerykanów nie zadano pytania, czy w nadchodzących wyborach podejmą próbę pozbycia się demokratycznych ustawodawców – zwolenników reformy imigracyjnej.

 Elżbieta Glinka


[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama