Imigranci chińscy skorzystali z systemu zachęt inwestycyjnych, zwanym EB-5, który po wielu zmianach pozwala obecnie uzyskać "zieloną kartę" w USA po trzech latach pobytu, pod warunkiem zainwestowania minimum 1 mln dolarów. W ramach tego programu wielu Chińczyków przeniosło się na stałe do tego kraju i obecnie stanowią oni 41 proc. wszystkich nowych imigrantów, podał Urząd ds. Obywateli i Imigrantów Stanów Zjednoczonych.
W styczniu b.r. urzędy kontrolne USA wykryły wiele oszustw związanych z realizacją przyjęcia imigrantów chińskich, co wprawdzie zaostrzyło kryteria przyznawania wiz, ale z drugiej strony skłoniło władze amerykańskie do bliższego przyjrzenia się systemowi EB-5 – czego wynikiem było złagodzenie wymagań dotyczących sumy koniecznych inwestycji i obniżenie jej do 500 tys. dolarów, pod warunkiem inwestycji w regiony, gdzie stopa bezrobocia jest wyższa niż 150 proc. średniej krajowej.
Na mocy programu EB-5, który powstał na początku 1990, każdy inwestor może otrzymać po trzech latach zieloną kartę, jeżeli w sposób legalny pozyskał aktywa i jego działalność przyczynia do powstania 10 lub więcej nowych etatów. Była to odpowiedź Kongresu amerykańskiego na działalność krajów, będących wielkimi beneficjentami systemu migracji zarobkowej, jak Kanada i Australia, w celu pozyskania nowych miejsc pracy, uważa Laura Reiff ekspert prawniczy w sprawach pracowniczych z kancelarii Greenberg Traurig LLP z Miami.
Jeff Carmichael, analityk z Rockbridge Senior Living Group LLC, twierdzi, że EB-5 w najbliższej przyszłości ma stać się głównym źródłem kapitałów alternatywnych, których potrzebuje amerykańska gospodarka, nękana spowolnieniem gospodarczym, polityką finansową rządu i ograniczeniami systemu bankowego.
Jego zdaniem, finanse płynące z Chin stanowią bardzo poważne źródło kapitału, ponieważ tylko w ostatnim roku rozliczeniowym, kończącym się w USA 30 czerwca 2012 r. z projektami inwestycyjnymi zgłosiło się 3600 biznesmenów, i stanowili oni ponad 80 proc. wszystkich wnioskodawców wiz, które wydano obywatelom chińskim.
Potwierdza to również Reiff, bowiem z jej obserwacji wynika, że około 85 proc. uczestników programu EB-5 pochodzi z Chin, co jest wyraźnym dowodem bogacenia się społeczeństwa tego kraju i wynikiem aprecjacji juana.
Zdaniem wielu ekspertów, najważniejszym bodźcem Chińczyków przenoszących się do USA jest perspektywa zmiany środowiska oraz usługi socjalne dużo lepszej jakości, niż mają we własnym kraju, a dopiero na dalszym miejscu są możliwości prowadzenia biznesu.
Shen Wei, dyrektor generalny Hengxin Immigration Co Ltd, który na targach inwestorów zagranicznych w Pekinie zebrał 400 chińskich ofert inwestycji w USA, powiedział ogólnokrajowemu dziennikowi Zhongguo Ribao, że z programu korzystają głównie ludzie bogaci, a nie zamożna średnia klasa. W jego ocenie granicą majątku, która pozwala bezpiecznie inwestować w USA jest 15 mln dolarów.
Według niego, typowym przykładem inwestora w USA jest jego 58-letni klient, który prowadzi zakłady hutnicze w regionie autonomicznym w Mongolii Wewnętrznej i stara się o pozwolenie na emigrację dla swojego 28-letniego syna, aby poprawić mu warunki życia i lepszą szkołę dla wnuków.
Zdaniem konsultantów z szanghajskiej firmy konsultingowej UDA Education Consulting Group, większość wnioskodawców stanowią jednak mieszkańcy zamożnych prowincji nadmorskich, takich jak Zhejiang i Guangdong, w wieku od 40 do 45 lat, którzy szukają w USA nie tylko poprawy warunków życiowych oraz lepszego systemu oświaty, ale przede wszystkim nowych możliwości robienia biznesu.
Na szczycie preferencji Chińczyków osiedlających się w USA jest kupno nieruchomości, co świadczy o zamiarze stałego przesiedlenia się i w dalszym etapie ściągnięcia całej rodziny - mówią eksperci.
Shen ostrzega, że sama inwestycja nie jest równoznaczna z uzyskaniem prawa do "zielonej karty", a cały proces weryfikacji spełnienia warunków programu EB-5 może trwać nawet 5 lat. Z jego doświadczeń wynika, że 20 proc. wszystkich wniosków o pobyt stały w USA jest odrzucanych po analizie legalności posiadanych środków finansowych przez inwestora. Drugim etapem jest udowodnienie, że realizacja projektu pociągnie za sobą powstanie nowych 10 miejsc pracy, przez co najmniej dwa lata. Na tym etapie odpada kolejne około 10 proc. wniosków o "zieloną kartę".
Z Pekinu
Jacek Wan (PAP)