Zaraz po nim uplasowało się Oakland z Kalifornii. Mimo złej opinii z powodu częstych strzelanin, Chicago nie mieści się w pierwszej dziesiątce miast, których należy unikać.
Wśród najcięższych przestępstw FBI wymienia morderstwa, zabójstwa, gwałty, rabunki i napaści. Rodzaj najczęściej popełnianych czynów kryminalnych różni się w zależności od miasta. I tak w Birmingham, St. Louis i Oakland oprócz morderstw policja jest często wzywana z powodu włamań. W Detroit i St. Louis dochodzi do częstych kradzieży samochodów.
Miasta dotknięte najwyższą przestępczością są zacofane ekonomicznie, co zmusza tysiące ludzi do wyjazdu. Zamykanie dużych przedsiębiorstw i małych biznesów wiąże się z utratą pracy i ze wzrostem przestępczości. Taka sytuacja zaistniała w Detroit, Flint, Cleveland i St. Louis.
W siedmiu z dziesięciu najbardziej niebezpiecznych miast bezrobocie jest wyższe od przeciętnej krajowej. W ub. roku 18 proc. mieszkańców Detroit nie miało pracy.
Wysoki poziom przestępczości wiąże się z niskim poziomem wykształcenia. We wszystkich 10 miastach liczba dorosłych mieszkańców z dyplomem ukończenia szkoły średniej znajdowała się poniżej średniej krajowej. Liczba osób z dochodami poniżej poziomu ubóstwa przewyższa inne regiony kraju. W Detroit i Flint ponad 40 proc. mieszkańców utrzymuje się lub częściowo korzysta z programów socjalnych.
John Roman z Urban Institute uważa, że brak pracy przyczynia się do wzrostu przestępczości. Nie jest jednak pewny, czy przestępczość jest powodem upadku miast, czy też ubóstwo jest przyczyną przestępczości.
Wśród niebezpiecznych miast FBI wymienia kolejno: Flint (Mich.), Detroit (Mich.), Oakland (Calif.), St. Louis (Mo.), Memphis (Tenn.), Stockton (Calif.), Birmingham (Ala.), New Haven (Conn.), Baltimore (Md.) i Cleveland (Ohio).
(eg)