Petycja przedstawiona podczas minionego weekendu wzywa do zakazania politykom udziału w 44. Chicago Pride Parade i szybko zyskuje poparcie chicagowian. Do wtorku podpis pod jej treścią złożyło prawie 750 mieszkańców Wietrznego Miasta.
Wielu z nich decyzję tę uznaje za polityczny rewanż.
"Chcemy politykom dać do zrozumienia, co czujemy" – napisał na swojej stronie internetowej Curtis Baumgartner, współautor petycji. "Jak możemy na was głosować, jeśli nie chcecie zagłosować na nas" – dodaje Baumgartner.
Zauważa jednakże, że część społeczności gejowskiej uznaje petycję za "dyskryminację", która "może uczynić więcej złego niż dobrego".
"Czas na rewanż" – napisał jeden z sygnatariuszy. "Ci faceci nie chcą głosować na temat mojego prawa do małżeństwa? To ja głosuję na temat ich prawa do udziału w paradzie".
Wciąż istnieje jednak możliwość, że gubernator Pat Quinn zwoła letnią sesję Legislatury, podczas której ustawa o małżeństwach gejowskich zostanie poddana głosowaniu.
Sponsorowana przez kongresmana stanowego Grega Harrisa propozycja pozwoliłaby Illinois stać się 13. amerykańskim stanem, w którym osoby tej samej płci miałyby prawo zawierać związki małżeńskie.
Tymczasem kongr. Harris przyznaje, iż brak mu wystarczającej liczby głosów.
"Niektórzy koledzy dają mi do zrozumienia, że nie oddadzą swego głosu za ustawą" – powiedział Harris. "Chcą mieć więcej czasu, by wrócić do swych okręgów na konsultacje z wyborcami".
W poniedziałek organizatorzy parady otrzymali list, podpisany również przez Harrisa, od kilkunastu członków stanowej Legislatury. Jego autorzy wyrażają przeprosiny zapowiadając, iż ustawa o małżeństwach gejowskich zostanie jednak przegłosowana.
(ak)