Ustalenie ostatecznego terminu, określanego skrótowo cutoff, jest źródłem kontrowersji w Kongresie. Demokraci z senackiej komisji sądowniczej chcą poprawki, która ustaliłaby kwalifikujący do udziału w reformie termin nielegalnego przybycia do USA na nie później niż 17 kwietnia bieżącego roku, bo w tym dniu przedstawiono projekt ustawy, albo jeszcze później – na dzień, w którym ustawa zostanie podpisana.
Reforma imigracyjna z 1986 roku ustanowiła cutoff na rok 1982. To nie pomogło, a liczba nielegalnych zamiast maleć -rosła, co było spowodowane wieloma czynnikami, głównie słabą ochroną granic. Obecny projekt reformy wymaga od nielegalnych imigrantów, by udowodnili, że przebywają w USA co najmniej od 31 grudnia 2011 roku i aby przedstawili na dowód wyciągi bankowe, rachunki za elektryczność, odcinki wypłat itd.
Senator Charles Schumer z Nowego Jorku, główny negocjator ze strony demokratów, uważa, że skoro część autorów projektu reformy była za maksymalnym przybliżeniem terminu cutoff, a inni za jego oddaleniem, to zmiana terminu może zachwiać delikatny kompromis osiągnięty w tej sprawie między nimi. Schumer twierdzi, że nielegalni imigranci, którzy nie mieściliby się w przyjętym terminie, wróciliby zapewne do swoich krajów ze względu na kłopoty ze znalezieniem pracy i nowe wymagania obligujące pracodawców do sprawdzania dokumentów uprawniających do podejmowania pracy w USA.
Senator Dianne Feinstein, demokratka z Kalifornii, jest za tym, aby cutoff ustalono na dzień, w którym ustawa zostanie podpisana przez prezydenta. Diametralnie różne stanowisko zajmuje republikański senator Mike Lee z Utah, który chce, aby cutoff cofnąć do roku 2009. Senator Jeff Flake, republikanin z Arizony, członek Gangu 8, uważa, że przyjęta przez nich data cutoff jest dobra, bo umożliwia legalizację ludziom, którzy przebywają w USA od pewnego czasu i mieli okazję nawiązać kontakty z lokalną społecznością, czego nie można powiedzieć o świeżo przybyłych.
Krytycy takiego ustalenia terminu cutoff, który wyeliminowałby z reformy dużą liczbę nielegalnych imigrantów, ostrzegają, że pominięci przez reformę nielegalni imigranci zostaną zepchnięci do cienia, ale i tak nie powrócą do swoich krajów, bo tam może czekać na nich bieda i dużo gorsze warunki niż te, jakie mają pracując nielegalnie w USA.
Ale nawet jeżeli imigrant zmieści się w terminie ustalonym w ustawie, to aby otrzymać tymczasowy status Registered Provisional Immigrant musi spełnić szereg innych warunków.
Z dobrodziejstw reformy nie będą mogli korzystać imigranci z poważną przeszłością kryminalną, ani ci którzy nie będą w stanie udowodnić, że ich dochód jest wyższy co najmniej o 125 proc. od progu ubóstwa. Do reformy nie będą się kwalifikować też ci, którzy nie nie będą w stanie dowieść, że posiadają stałą pracę.
Według analiz przeprowadzonych przez Social Security w Stanach Zjednoczonych przebywa 11,5 mln nielegalnych imigrantów, z których – jak szacuje urząd – 8 milionów będzie się ubiegać o stały pobyt i status ten otrzyma. A co z pozostałymi 3,5 milionami? Pozostaje wyszydzony przez media pomysł samodeportacji, z którym w czasie kampanii prezydenckiej wystąpił Mitt Romney.
Wojciech Minicz