Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 19:35
Reklama KD Market

Cypryjski precedens?

Okiem felietonisty




Czy to, co się stało na Cyprze, to wypadek odosobniony, czy metoda rozwiązywania problemów, które tworzy ekonomia globalna?


 


W 2008 roku na Cyprze wygrała wybory quasi komunistyczna partia AKEL i ona rządziła samodzielnie. Wybrany miesiąc temu prezydent z centroprawicowego Zjednoczenia Demokratycznego odziedziczył kraj, który został doprowadzony do całkowitej ruiny.


 


Unia Europejska, Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy zażądały opodatkowania depozytów właścicieli kont, co miało pomóc Nikozji w zebraniu 6 mld euro, które były warunkiem sine qua non aby dostać od Unii 10 miliardów euro pomocy finansowej. Po kilku dniach obrad i demonstracji władze Cypru opodatkowały depozyty powyżej 100 tys. euro. Czy takie opodatkowanie depozytów starczy na zebranie tej żądanej sumy 6 mld euro, to może dowiemy się w najbliższym czasie, a może się nie dowiemy, ponieważ operacje bankowe spekulantów mogły wyprzedzić działania rządu cypryjskiego i kasy może brakować.


 


Cypr jest członkiem UE i był “rajem podatkowym” dla spekulantów i cwaniaków. To oni mają ponieść koszty tej operacji finansowej, ale rzeczywistą ofiarą tej operacji zostaną Cypryjczycy, kórzy obudzą się z ręką w nocniku. Bałagan jaki powstał na Cyprze będzie trudny do opanowania. Cypryjski precedens obudził wreszcie polityków całego świata. Metoda niby jest prosta. Transfery walut wymienialnych są zapisywane na serwerach komputerowych, do których mają dostęp powołane do tego służby. Wielkość tych obrotów nie jest więc żadną tajemnicą. Jeżeli znamy ich zasoby, to rządy krajów zagrożonych bankructwem mogą skorzystać z precedensu cypryjskiego i tą drogą uzupełniać braki w kasie własnego kraju. Metoda prawnego usankcjonowania takiej operacji zawsze się znajdzie, czego dowodem jest sam Cypr.


 


“Nie żal mi Cypryjczyków” — pisze w wyborcza.pl redaktor Jacek Żakowski.


 


“Mają z grubsza to, na co zasłużyli. Zbudowali państwo gapowicza pasożytującego na innych krajach Unii oraz okolic i na nielojalności ich obywateli. Chcieli żyć z udzielnia pomocy oszustom. Nie bardzo mnie dziwi, że teraz inni nie bardzo się kwapią, żeby im w tym pomagać.”


 


A mnie Cypryjczyków żal, ponieważ oni, tak jak i inne narody, nie mają nic do powiedzenia w zasadniczych sprawach dotyczących funkcjonowania państwa, jego polityki gospodarczej, czy polityki zagranicznej. Po oddaniu głosu w kolejnych wyborach, jesteśmy zwalniani od odpowiedzialności za państwo, a nawet wręcz usypiani. Budzimy się dopiero w chwilach kryzysu. W cypryjskich bankach były też polskie pieniądze. Polacy założyli na Cyprze przynajmniej kilka tysięcy firm wartych w sumie kilkanaście miliardów złotych – pisze Cezary Kowanda w Polityka.pl. Polaków przyciągały niskie podatki, korzystne przepisy i mało kontroli.


 


Globalizm zrobił na Cyprze salto mortale i wynik tego skoku jest wielką niewiadomą. Premier Wielkiej Brytanii szykuje inną niespodziankę “mówiąc nie dla zasiłków dla imigrantów”. Na stronie presseurop czytamy: “Premier Wielkiej Brytanii David Cameron chce zastosować sankcje dyscyplinarne wobec bezrobotnych Europejczyków mieszkających w tym kraju i ograniczyć im pobierania świadczeń społecznych... Premier ma podać szczegóły swojego planu w przemówieniu i podkreślić, że Wielka Brytania ma bezpłatną Narodową Służbę Zdrowia, a nie darmową Międzynarodową Służbę Zdrowia.”


 


Tak wygląda Unia po latach łapanki, kiedy wcielano do Unii kraje jak leci.


 


Kryzys europejskiego globalizmu zmienia optykę polityków.


 


Zdaniem noblisty — ekonomisty Paula Krugmana, chęć władz Polski, aby przyjąć euro, powoduje, że “aż chce się uderzyć głową w ścianę”. Dalej noblista wylicza. “Pomyślcie o Hiszpanii, Irlandii i teraz o Cyprze. Jak dużo dowodów jeszcze potrzebujecie, aby przekonać się, że euro jest pułapką, która w obliczu kryzysu pozostawi państwa bez dobrych rozwiązań?” — pyta Paul Krugman.


 


Ciekawe, czy noblista dając Polakom tak zdecydowane rady, mówi je z katedry ekonomisty, czy z pozycji polityka?


 


Ciekawe co o tej opinii prof. Krugmana sądzi prof. Leszek Balcerowicz?


 


Czy on już się szykuje do “uderzenia głową o ścianę”?



27 marca 2013



www.wojciechborkowski.com

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama