Ameryka od środka
Pisałem już w tym miejscu o cyrkowej atmosferze, w jakiej odbywało się posiedzenie senackiej komisji do spraw sił zbrojnych dotyczące kandydatury byłego senatora Chucka Hagela na stanowisko sekretarza obrony. Jednak cyrk ten został wzniesiony na nowe wyżyny idiotyzmu w czasie drugiej sesji przesłuchań. A wszystko za sprawą nowego senatora z Teksasu, Teda Cruza, ulubieńca “ruchu herbacianego” i przedstawiciela kół bezskutecznie poszukujących jakiegokolwiek rozsądku.
Cruz jest oczywiście przeciwny zatwierdzeniu nominacji Hagela, podobnie jak wielu jego republikańskich kolegów w komisji. Jednak przyczyny jego sprzeciwu, które sformułował w wygłoszonym przez siebie oświadczeniu, są szokujące i przypominają jako żywo co starszym Amerykanom czasy tzw. mccarthyzmu, kiedy to senator Joe McCarthy z Wisconsin szukał po wszystkich krzakach Ameryki komunistów. Znalazł ich tylko kilku, ale zniszczył skutecznie życie setkom niczemu niewinnych ludzi.
Wtedy postrachem była komuna, a dziś jest Iran. Cruz wyraził pogląd, że kandydaturę Hagela “popierają irańskie władze”, co ma oczywiście sugerować, iż potencjalny nowy minister obrony jest uległym mięczakiem, który już dziś planuje ugodę z Teheranem, a być może rozmawia nawet po nocach z Achmadinedżadem. Skąd ta przedziwna teoria? Wynika ona stąd, że irański minister spraw zagranicznych powiedział przed kilkunastoma dniami, iż “ma nadzieję”, że Hagel w roli sekretarza obrony “pomoże w zbudowaniu lepszych stosunków amerykańsko-irańskich”.
Logika senatora jest fascynująca. Na jej podstawie można równie dobrze dojść do wniosku, że skrytym komunistą był Ronald Reagan, którego wybór na prezydenta USA w roku 1980 ówczesny sowiecki minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko powitał stwierdzeniem, iż spodziewa się, że z nowym przywódcą Ameryki nawiąże dobre kontakty. Jak wszyscy wiemy, zaraz potem nastąpił w USA 8-letni okres komunistycznej dyktatury.
W oświadczeniu Cruz nie kończy jednak na Iranie. Senator insynuuje, że Hagel zataja jakieś nikomu nieznane dokumenty finansowe, ponieważ wynikać ma z nich, że dostawał pieniądze od grup ekstremistycznych i lobbystów. Jeśli chodzi o tych drugich, to w zasadzie wszyscy politycy w Waszyngtonie biorą od nich pieniądze na prawo i lewo. Natomiast jeśli chodzi o tych pierwszych, Cruz winien być może spojrzeć w lustro, jako że jego kariera polityczna w ostatnich dwóch latach finansowana była przez prawicową ekstremę.
Na szczęście dla wszystkich, cały ten cyrk już się zakończył, choć tylko po to, by się przenieść na większe forum. Komisja senacka zatwierdziła nominację Hagela, co oznacza, że w Senacie odbędzie się lada dzień ostateczne głosowanie. Chyba, że się nie odbędzie, bo niektórzy przedstawiciele tzw. “lunatycznych obrzeży” wyższej izby parlamentu noszą się z zamiarem blokowania tego głosowania. Niestety zatem w Teheranie jeszcze nie mogą otwierać butelek z szampanem na cześć pojawienia się w Pentagonie skrytego sojusznika. Ale to tylko kwestia czasu, jako że trudno jest sobie wyobrazić, by kandydatura Hagela przepadła. Dominuje powszechne przekonanie, że tak czy owak stanie on na czele Pentagonu. A skoro tak, to komu był potrzebny ten wielotygodniowy wodewil?
Andrzej Heyduk