Okiem felietonisty
Renuntiatio (łac. rezygnacja) — termin w prawie kanonicznym używany do określania dobrowolnego zrzeczenia się urzędu papieża. W historii kościoła katolickiego zdarzyło się kilka rezygnacji papieży. Współcześnie w Kodeksie prawa kanonicznego sytuacja ta określana jest przez kan.332# 2. Cytuję: “Gdyby się zdarzyło, że Biskup Rzymski zrzekłby się swego urzędu, to do ważności wymaga się, by zrzeczenie zostało dokonane w sposób wolny i było odpowiednio ujawnione, nie wymaga zaś niczyjego przyjęcia”.
No i zdarzyło się to za naszych czasów. Po śmierci Jana Pawła II kardynał Joseph Aloysius Ratzinger został wybrany papieżem. Przyjął imię Benedykt XVI. Obecny papież jest najstarszą osobą powołaną na ten urząd od roku 1730, czyli od czasów Klemensa XII. W chwili wyboru na papieża miał 78 lat. Po ośmiu latach zapowiedział rezygnację (renuntiatio) w dniu 28 lutego 2013.
To były bardzo trudne lata w historii naszej cywilizacji i kościoła katolickiego w Europie. Globalizm wchłaniał nowe kraje, wprowadzał nowe porządki, nowe prawa i instalował własne media. Anonimowi właściciele globalnych instytucji finansowych znajdowali w podbitych krajach “słupy”, czyli sobie podporządkowanych osobników, którzy w imieniu tych finansowych instytucji kupowały media i nimi zarządzały. Medialni nuworysze, którzy musieli się wykazać przedsiębiorczością, obniżali poziom nabytych tytułów prasowych i stacji telewizyjnych, wypełniając je plotką, sensacją i propagandą fałszywych wolności. Nowi właściciele w ten sposób spłacali zaciągnięte kredyty na zakup tych tytułów prasowych. Polskie media staczały się po równi pochyłej w czasie ostatniego dziesięciolecia. Libertyńska pogarda dla wszystkich zasad obowiązująch w krajach katolickich, stała się obowiązkowym profilem ideologicznym celebrytów i nowego mieszczaństwa, zwanego w Polsce “lemingami”.
Na efekty tej totalnej wojny medialnej wydanej zasadom moralnym zapisanym w dekalogu nie trzeba było długo czekać w krajach podbitych przez globalizm. Pierwszymi ofiarami stali się ludzie młodzi. Zachęcano ich do uprawiania dziwacznej wolności w imię hasła “róbta co chceta”. Politycy “walczyli” o zmianę prawa ułatwiającego dostęp do “lekkich” narkotyków, do lekceważenia rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, i “otwierali” im drogę do emigracji zarobkowej, która niesie za sobą rozłąkę z rodziną i jest straszną lekcją charakteru dla osobników słabych psychicznie. Brak zasad, brak kindersztuby, powoduje tragiczne następstwa, które w Polsce będą odczuwalne w czasie kolejnego pokolenia.
W takim dramatycznym okresie libertyńskiej agresji papież Benedykt XVI był zwierzchnikiem Kościoła katolickiego i głową Stolicy Apostolskiej. Ten delikatny z wyglądu papież okazał się silnym przywódcą, który nie dał wciągnąć się w pułapki libertyńskich reform. To było jego wielkie zwycięstwo. Inaczej to oceniają media będące własnością globalistów.
W dawniej poważnej Wyborcza.pl czytamy: “Zaostrzył konflikt z żydami, poniósł porażkę w walce z pedofilią” — profesor Arkadiusz Stempin ocenia pontyfikat Benedykta XVI. Tekst pana profesora przypomina felieton pisany na zamówienie lemingów. Porównywanie Benedykta XVI do Jana Pawła II jest tabloidowym uproszczeniem. Porównywanie obu pontyfikatów jest także zwodnicze. Pontyfikaty tych dwu wielkich papieży musiały być różne, ponieważ tempo zmian politycznych i upadek obyczajów czyni te czasy nieporównywalnymi.
Ilustracją upadku jest w Polsce polityczny skandal rozpętany wokół politycznych prowokacji Janusza Palikota. Młodzi ludzie pozostawieni w etycznej i moralnej pustce przez liberalnych przywódców III RP wybrali politycznych hochsztaplerów do polskiego Sejmu. Ruch Palikota nazywają polską lewicą. Patronuje temu ruchowi były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jeżeli ci ludzie i ich zachowanie ma być wzorem zachowań i alternatywą dla konserwatywnego Kościoła, to wieczna chwała papieżowi Benedyktowi XVI za konserwatyzm jego poglądów. Miejmy nadzieję, że następcą papieża Benedykta XVI będzie równie silny papież, bo libertyński globalizm sieje wiatr i zbiera burzę.
14 lutego 2013