Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 17:04
Reklama KD Market

Nadal walczy z wiatrakami


Ameryka od środka



Może nie wszyscy już pamiętają byłego senatora z Pennsylvanii i niedawnego kandydata na prezydenta, Ricka Santoruma. Ów skrajnie konserwatywny polityk w przeszłości zasłynął wieloma kontrowersyjnymi wypowiedziami. Atakował też ostro Mitta Romneya w czasie prawyborów republikańskich, nazywając go “najgorszym z możliwych kandydatów”.


 


Co dziś zatem Santorum porabia? Czy przeszedł w końcu na emeryturę i oddaje się bez reszty malowaniu domowej kuchni? Nic podobnego! Rick znalazł sobie nowego, a w zasadzie odnowionego wroga – Organizację Narodów Zjednoczonych. Od lat sugeruje, że ciało to prowadzi skrytą politykę, której celem jest utworzenie socjalistycznego rządu światowego, który w krótkim czasie sprowadzi Amerykę do roli wasala jakiegoś tajemniczego “komitetu centralnego”.


 


Ostatnio Santorum odniósł spektakularny “sukces”. Przyczynił się znacznie do tego, że w Senacie zabrakło pięciu głosów do ratyfikowania globalnego traktatu o nazwie Convention on the Rights of Persons with Disabilities, zatwierdzonego jak dotąd przez 125 krajów. Jest to konwencja, która precyzuje i ujednolica zasady traktowania w sferze publicznej osób ułomnych. W USA od dawna coś bardzo podobnego obowiązuje w ramach ustawy o nazwie American With Disabilities Act, której sponsorem był w swoim czasie senator Bob Dole - weteran wojen, były kandydat na prezydenta i człowiek, który sam z postanowień tejże ustawy korzysta.


 


Gdy w Senacie doszło ostatnio do głosowania nad ratyfikacją czegoś bardzo podobnego, tyle że o zasięgu światowym, 89-letni Dole zjawił się nawet na sali obrad, by przekonywać swoich republikańskich kolegów, że muszą głosować “za”. Nic z tego. Rick Santorum wraz z grupą zawziętych “herbaciarzy” doprowadził do tego, że ratyfikacja została odrzucona. Oczywiście jednym z powodów sprzeciwu byłego Senatora był sam fakt, że konwencja pochodziła z ONZ, czyli gniazda Lucyfera. Ponieważ jednak polityk nie mógł się do tego szatańskiego argumentu odwołać publicznie, oficjalnie zasugerował inny powód swojego “nie”. Twierdzi mianowicie, że w tekście konwencji “bardzo niepokojące” jest zdanie o tym, że “dobro dzieci kalekich będzie zawsze brane pod uwagę jako najważniejsze”. Santorum jest zdania – i ja wcale nie żartuję – że zapis ten stanowi “bezpośredni atak na nas i na nasze rodziny”.


 


Zdaniem Santoruma, ktoś kiedyś, np. na Marsie lub na Księżycu, może to postanowienie zinterpretować jako zakaz kształcenia przez rodziców dzieci ułomnych w domach, a nie w szkołach. W rzeczywistości jest to jednak kompletna bzdura. Na tej samej zasadzie moje prawo jazdy może kiedyś zostać przez kogoś zinterpretowane jako legitymacja jakiejś partii komunistycznej. Pan senator nie lubi konwencji tylko dlatego, że jest to coś międzynarodowego i opracowanego w ONZ. Gdyby to samo napisał jakiś rodzimy radykał, wszystko byłoby absolutnie w porządku.


 


Ameryka miała szansę na zatwierdzenie czegoś bardzo prostego i nie kontrowersyjnego, co ułatwia ludziom niepełnosprawnym podróżowanie po całym świecie. Na drodze stanęła jednak jak zwykle kompletna durnota. Może jednak Santorum rzeczywiście powinien zająć się malowaniem kuchni, a nie walką z ciągle wymyślanymi przez samego siebie wiatrakami.


 


Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama