Na początku listopada, w ramach miesiąca filmu polskiego, mogłam obejrzeć film dokumentalny Vera Gran (Weronika Grynberg, Wiera Gran, Sylvia Green, Wiera Green, Jezierska po mężu, 1916 – 2007). Najnowszy film Marii Zmarz-Koczanowicz, wyprodukowany przez Studio Largo i TVP2.
Vera Gran – polska legendarna piosenkarka, aktorka kabaretowa i filmowa, żydowskiego pochodzenia, nazywana polską Edith Piaf. Początki jej kariery to lata tuż przed wybuchem II wojny światowej. Była czołową artystką warszawskiego getta, gdzie jako pianista towarzyszył jej Władysław Szpilman. On to skomponował dla niej słynny utwór – piosenkę opartą na motywach walca "Caton" Ludomira Różyckiego i kilka innych.
Wydostawszy się z getta ukrywała się. Po roku 1945 powróciła do śpiewania, jednak pomówiona o kolaborację, mimo uniewinniającego wyroku sądu, w roku 1950 wyjechała z kraju.
Jej losy zrekonstruowała Agata Tuszyńska w swej książce "Oskarżona Wiera Gran".
Film przedstawia liczne materiały i rozmowy z Wierą Gran, z których wyłania się portret kobiety zmuszonej do konfrontacji nie tylko ze złem wojny, ale również z odrzuceniem i wrogością ze strony najbliższej grupy społecznej i zawodowej.
Zastanawia to wewnętrzne odrzucenie przez swoich, bo dla społeczności żydowskiej ona "umarła". Czy naprawdę współpracowała z Gestapo? – trudno powiedzieć. Formalnie – nie. Lecz czy możliwe, aby śpiewając w getcie nie była adorowana przez Niemców? Była przecież piękna, i nie śpiewała na ulicy dla umierających ludzi, tylko w kawiarni "Sztuka" na terenie getta, a tam przychodzili Niemcy.
Szpilman, który ją osądził pierwszy, nigdy po wojnie nie podjął z nią współpracy. We wspomnieniach Szpilmana Vera Gran nie pojawia się wcale. Nie ma jej także w "Pianiście" Romana Polańskiego. Co ciekawe, że Szpilman, twórca wielu piosenek po wojnie, przez niektórych był uznawany za policjanta żydowskiego w getcie (?!). Czy naprawdę tak było, czy to tylko wzajemne obrzucanie się błotem? A może to wzajemna chęć pozbycia się świadka jakich zdarzeń? Tak trudno teraz dociec prawdy. Koncerty Very Gran po wojnie wszędzie były odwoływane. Wszędzie gdzie miała się pojawić – bojkotowano ją. Czy tylko dlatego, że była piękną kobietą i śpiewała w getcie?
A może człowiek w obliczu strachu przed głodem, zimnem, poniżeniem i śmiercią jest w stanie mieć dwie twarze, żyć podwójnym życiem.
W obliczu śmierci nie każdy potrafi być bohaterem.
Marianna Dziś
www.mariannadzis.blogspot.com
(847) 322-4740