Ameryka od środka
Jak podkreśla wielu analityków amerykańskiej polityki, republikanie mają w tym roku szanse nie tylko na przejęcie Białego Domu, ale również na zdobycie większości w Senacie. Jednak wydarzenia ostatnich dni zdają się sugerować, że mogą równie dobrze szanse te zaprzepaścić, głównie z powodu zdecydowanego zwroty “w prawo” za sprawą polityków popieranych przez “Tea Party Movement”.
Ameryka jest od dawna krajem centrystycznym, w którym wyborcy stronią od ekstremalnych poglądów i z niechęcią patrzą na ludzi, które takie poglądy wygłaszają. Tymczasem wyniki prawyborów do Senatu w kilku stanach sugerują, że Partia Republikańska coraz częściej stawia na ludzi ekstremalnie stukniętych.
Trzy proste przykłady. W stanie Missouri prawybory senackie wygrał popierany przez “herbaciarzy” Todd Akin, który w czasie kampanii wyborczej stwierdził, iż oferowanie przez rząd federalny pożyczek na studia to “zaawansowany rak socjalistyczny”. Nie wyjaśnił dlaczego niemal identyczne pożyczki, udzielane przez wielkie banki, są całkowicie w porządku. Mr. Akin jest ponadto zdania, że należy skończyć z wszelkimi federalnymi programami, których celem jest oferowanie dzieciom w szkołach publicznych zdrowych posiłków.
W Indianie Richard Mourdock wygrał wcześniej prawybory z umiarkowanym senatorem Richardem Lugarem. Mourdock “wsławił się” tym, że zdradził się z przekonaniem, iż kompromis polityczny powinien polegać na tym, że wszyscy politycy demokratyczni zgodzą się z republikańskim punktem widzenia. Ponadto wyraził fascynującą tezę, że poczynania prezydenta Obamy, których celem było uratowanie amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego to “nowa forma niewolnictwa”. Zresztą pan Mourdock często ucieka się do snucia dość bezsensownych analogii historycznych, które są zrozumiałe wyłącznie dla niego, choć może nawet nie zawsze.
Wreszcie w Teksasie w prawyborach do Kongresu zwyciężył kompletny “czubek”, Ted Cruz, który systematycznie plecie jakoweś bzdury o tym, że ONZ zamierza skonfiskować większość pól golfowych w USA. Cruz jest pochodzenia kubańskiego i co jakiś czas wspomina o tym, że jego ojciec uciekł z Kuby w obawie przed represjami. Zapomina zwykle dodawać, że uciekał przed reżimem Batisty, bo walczył po stronie Fidela Castro w czasie rewolucji.
Największy niepokój budzi to, że cała ta menażeria ludzi o dość skrajnych poglądach ma realne szanse na wylądowanie w Waszyngtonie. Z drugiej strony, fakt, że po stronie republikańskiej kandydaci skrajnie prawicowi odnoszą duże sukcesy może okazać się być niezwykle korzystny dla Partii Demokratycznej. Dość powiedzieć, że senatorka Claire McCaskill z Missouri, której jeszcze do niedawna nikt nie dawał większych szans na zwycięstwo w listopadowych wyborach z niezwykle dobrze finansowanymi przeciwnikami republikańskimi, nagle odzyskała status faworytki, bo wyborcy nagle zdali sobie sprawę z tego, że stoi przed nimi wybór między sprawdzonym i umiarkowanym politykiem oraz człowiekiem, którego coraz to nowe wypowiedzi budzą zdumienie.
Trudno jest ocenić, dokąd zmierza dziś Partia Republikańska. Jeśli jednak ów pochód w stronę prawicowej ekstremy będzie trwał nadal, krajobraz polityczny w USA może się dramatycznie zmienić. I to nie na korzyść co bardziej nieprzejednanych “herbaciarzy”.
Andrzej Heyduk