Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 17:35
Reklama KD Market
Reklama

7 śmiechów z 7 grzechów

Czy lubimy się śmiać z własnych przywar i wad? Raczej nie. Z cudzych... to co innego. Chciał się o tym przekonać Robert Bort, autor przedstawienia "Siedem śmiechów głównych", które zaistniało w piątek 9 września na scenie Copernicus Center. Czy przekonał się? Chyba tak.




Scenariusz obejmował multimedialne połączenie środków artystycznych. Były więc wypowiedzi na telebimach, piosenki, układy taneczne, muzyka na żywo, skecze i słowo rymowane. Wszystko dotyczyło grzechów głównych, przypominanych na planszach, które prezentowały ładne i zgrabne panienki.


 


Teksty obrazoburczo odsłaniały te grzechy w ludzkich postępowaniach, niektórych na serio (polityk), niektórych z przymrużeniem oka (postać kreowana przez Dorotę Trzeciak). Mocnym akcentem widowiska była muzyka skomponowana przez Leonarda Kaczanowskiego. Słabym – dykcja autora, który również wystąpił jako aktor.


 


Zabrakło też reżysera jako osoby spajającej spektakl i wprowadzający go w określoną formę, gdyż trudno jest nazwać to, co obejrzeliśmy. Nie wiadomo, czy miałby to być wodewil, czy kabaret, czy przedstawienie teatralne, czy happening wreszcie. Ale może to i dobrze, że przekracza się ogólnie przyjęte konwencje i próbuje zrobić coś "po swojemu", zgodnie z własną wyobraźnią.


 


Dowodem na nietuzinkowość pomysłu był fakt, że Robert Bort nakłonił do udziału w "Siedmiu śmiechach" znakomitych naszych polonijnych artystów. Muzyką zajęli się bowiem, wspomniany wcześniej, Leonard Kaczanowski oraz grający na scenie Mieczysław Wolny. Wśród plejady aktorskiej pojawili się: Krzysztof Arsenowicz, Andrzej Krukowski oraz Bogdan Łańko. Jedyną aktorką-amatorką, za to bardzo utalentowaną, była Dorota Trzeciak, która stworzyła szalenie komiczną i wyrazistą postać "grzesznicy". Profesjonalna też była scenografia Kasi Szcześniewskiej i oprawa nagłośnienia i świateł Zbyszka Habiny.


 


Natomiast poważne wypowiedzi polonijnych "celebrytów", czyli Ewy Uszpolewicz, Tadeusza Żaczka, Wiesława Gogacza, Andrzeja Szopy, Wojciecha Włocha i Sylwestra Skóry, przez swój kontrast pogłębiły humor tematu prezentowanego na scenie.


 


W sumie przedstawienie udane, co mogło zaobserwować liczne grono widzów, którzy pojawili się tego wieczoru w ogromnej sali widowiskowej Copernicusa.


 


Jako ciekawostkę dodam, że przedstawienie pod identycznym tytułem było prezentowane w Teatrze Muzycznym Domu Wojska Polskiego w Warszawie w 1947 roku, konferansjerem był Kazimierz Rudzki, dekoracje stworzył Marian Eile, kostiumy Jan Kamyczek, a jedną z wykonawczyń była Irena Kwiatkowska. Ale to inne czasy, inne pokolenie...


 


Tekst i zdjęcia:


Bożena Jankowska


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama