Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 17:18
Reklama KD Market

Oko Wielkiego Brata dojrzy wszystko

Na Long Island w Nowym Jorku ratuje tonących. Zalegający z podatkami od nieruchomości także nie umkną przed jego czujnym wzrokiem. Ale coraz częściej wszechwidzące „oko satelity” depcze po piętach...
Na Long Island w Nowym Jorku ratuje tonących. Zalegający z podatkami od nieruchomości także nie umkną przed jego czujnym wzrokiem. Ale coraz częściej wszechwidzące „oko satelity” depcze po piętach również przestępcom. Rząd dwoi się i troi, by w coraz bardziej pomysłowy sposób wykorzystać nowoczesne możliwości technologiczne. A prawo ochrony prywatności? Cóż…
 
Zdjęcia satelitarne i lotnicze z najdrobniejszymi szczegółami odwzorowywują każdy zakątek wielkich miast. I dostępne są dla każdego na stronach serwisów takich jak Google czy Bing. Coraz częściej jednak słychać głosy sprzeciwu, iż takie serwisy w znacznym stopniu naruszają prywatność. – W miarę rozwoju technologii musimy ponownie zadać sobie pytanie o to, co jest prywatną informacją, a co już nią nie jest – zastanawia się nad problemem ochrony prywatności Gregory Nojeim z Center for Democracy and Technology z siedzibą w Waszyngtonie. Jednym z zagorzałym obrońców prawa do prywatności jest Sean Walter, prawnik z Riverhead w Nowym Jorku. Walter bez wahania przywołuje 4. poprawkę do konstytucji USA. Mówi ona o prawie do nietykalności osobistej, która nie może zostać naruszona przez bezzasadne rewizje i zatrzymania. Z tym, że ten sam prawnik poparł wykorzystanie zdjęć z Google Earth do identyfikacji ok. 250 nieruchomości w Riverhead, których właściciele nie posiadali zezwoleń na budowę przydomowego basenu. Niemal wszystkie sprawy znalazły finał w ratuszu. Walter podkreśla, że nie chodziło o ściągnięcie pieniędzy od mieszkańców (ok. 150 dol. w zależności od wielkości basenu), ale o względy bezpieczeństwa. Przywołał przykłady basenów, które nie były odpowiednio ogrodzone lub nie miały systemów alarmowych. Ale to wyjątkowy przypadek. A ile kolejnych miast może wykorzystać zdjęcia do wyłapywania innych wykroczeń? W Kalifornii, gdzie wybucha wiele pożarów, czy można wyśledzić posiadłość, na której drzewo rośnie niebezpiecznie blisko domu? Mieszkaniec Riverhead, Tony Villar, porównuje działania władz miasta do Wielkiego Brata kontrolującego mieszkańców. – Ale jeśli rząd w imię walki z terroryzmem może jednocześnie podsłuchiwać rozmowy telefoniczne… – ironizuje Villar. Wielu mieszkańców Riverhead mu przytakuje. Niektórzy nawet sugerują użycie kamer, ale na terenie posiadłości lokalnych polityków. Poza tym, by wyłapywać wykroczenia, zdjęcia muszą być bardzo często aktualizowane. Na razie takiej możliwości Google Earth nie oferuje i chociażby w Chicago zdjęcia wykorzystuje się jedynie do analizowania przypadków pojedynczych wykroczeń.
 
W mniejszych miastach, takich jak Champaign czy Naperville w Illinois, funkcjonariusze używają zdjęć satelitarnych jedynie, by upewnić się że zmierzają do odpowiedniego budynku. Jest to bardzo pomocne, na przykład przy wykonywaniu nakazów przeszukania. Jednak technologia zdjęć satelitarnych wykorzystywana jest także na szczeblu federalnym. Organizacja Consumer Watchdog wykryła, iż FBI wydało ponad 600 tys. dolarów na Google Earth od 2007 roku. A amerykańskie Biuro ds. Walki z Narkotykami ponad 67 tys. dol. Departament Policji Nowego Jorku wykorzystuje zdjęcia do identyfikacji miejsc zbrodni i śledzenia przestępców. Tu nasuwa się kolejne pytanie. Na ile legalny jest proceder zbierania danych przez sam serwis Google? Rzeczniczka spółki, Kate Hurowitz podkreśla, że Google zdobywa informacje z powszechnie dostępnych źródeł. Wykorzystywane są one nie tylko do badań naukowych, ale także działań ratunkowych, jak na przykład po uderzeniu huraganu Katrina. Niemniej jednak co najmniej dziewięć pozwów grupowych wniesiono już przeciwko spółce w USA. Google oskarża się o nielegalne zbieranie danych, m. in. wychwytywanie fragmentów e-maili z niezabezpieczonych sieci bezprzewodowych, by udoskonalić funkcję „Street View”, pokazującą zdjęcia panoramiczne z poziomu ulicy. Dyrektor wykonawczy New York Civil Liberties Union, Donna Lieberman przestrzega, że żyjemy w ułudzie, iż wszechobecne kamery zapewniają nam bezpieczeństwo. – Pomimo, iż brak dowodów, że takie kamery są skuteczne, po atakach z 11 września miliony, jeśli nie miliardy zostały wydane na ich instalacje w każdym możliwym zakątku i zakamarku – żali się Lieberman. as  
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama