Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 13:20
Reklama KD Market

Nieco historii


Droga nauczycieli do San Francisco




Kiedy podczas I Zjazdu w Alliance College w Pennsylwanii w 1985 roku Komisja Oświatowa KPA przyjęła kalendarz dwuletnich spotkań nauczycieli i komitetów rodzicielskich, szkolnictwo polonijne w Ameryce zyskało swoje trwałe miejsce w świadomości naszej społeczności. Zyskało także solidne podstawy dalszego rozwoju.


 


Ówczesny Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, mec. Alojzy Mazewski, który opłacił także wynajęcie autokarów z Chicago i Nowego Jorku, podczas swego pamiętnego przemówienia dla 250 uczestników na I Zjeździe, podkreślał dobitnie związki szkół polonijnych z ideą Kongresu Polonii Amerykańskiej – jako rzecznika dziedzictwa polskiego w Ameryce oraz reprezentanta grupy polonijnej wobec władz amerykańskich.


 


Wg. jego programu, szkoły dokształcające miały zarówno łączyć kolejne pokolenia Polonii, jak i zapewniać jej przyszłość w Ameryce. Kongres przyjął więc rolę politycznego łącznika między oświatą a kilkumilionową rzeszą naszej grupy.


 


Reprezentując trzecie pokolenie imigrantów polskich, Mazewski doskonale rozumiał znaczenie szkół polonijnych i decydującą rolę Kongresu w procesie ich konsolidacji.


 


Od tamtego pamiętnego spotkania odbyło się 10 kolejnych zjazdów pod egidą Komisji Oświatowej Kongresu Polonii Amerykańskiej – zawsze podczas „Memorial Weekend Days”, czyli w ostatni tydzień maja. Odbyło się także kilka sympozjów i konferencji. Każde z tych spotkań formułowało zarówno jakość programów nauczania, jak i istotne sprawy dla zrozumienia historycznego podłoża naszej grupy etnicznej.


 


Do programów szkolnych weszły dwie ważne nazwy – ”Jamestown ” i „Panna Maria”.


 


Poważną pomocą od pierwszego zjazdu w tych poszukowaniach była współpraca z Polską Macierzą Szkolną Zagranicą w Londynie, która przez wiele lat była „producentem” podręczników szkolnych dla naszych uczniów. Kierownictwo tej organizacji – poprzez osobisty udział w zjazdach i sympozjach – pomagało tworzyć zręby organizacyjne i atmosferę wspólnoty pedagogów polonijnych w USA.


 


Oświata polonijna przestała być wyspę kilkudziesięciu szkół.


 


Dziedzictwo 


– czyli ogniwo 6 pokoleń


 


Podczas najbliższego „Memorial Day Weekendu”, czyli w dniach 28-31 maja odbędzie się kolejny już XI Zjazd Nauczycieli Polonijnych i Komitetów Rodzicielskich. Tym razem miejscem spotkania będzie San Francisco – a więc jedno z najpiękniejszych miast w Ameryce. W dodatku, miasto posiadające bogatą i długą tradycję zarówno z historyczną, jak i współczesną kulturą polską.


 


Jednym z trudnych zadań zjazdu będzie pogodzenie interesów do polskiego dziedzictwa aż 6 pokoleń Polonii. Każde z nich ma prawo do fragmentu swej oryginalnej tożsamości. Czy nauczyciele z kilkuletnim stażem w Ameryce – lub ich doradcy z Polski – to rozumieją?


 


Kalifornia jest tym miejscem, gdzie dziedzictwo i współczesność wzajemnie się zazębiają – nie tylko w obecności polskiej grupy, lecz także wśród innych grup etnicznych. Jest to więc doskonałe „laboratorium” do studiowania tych dwóch współzależności.


 


Polską czołówkę niewątpliwie stanowią dwaj laureaci Nobla: Henryk Sienkiewicz i Czeslaw Milosz oraz dwoje wybitnych artystów: Helena Modrzejewska i Ignacy Paderewski. Oczywiście, w Kalifornii – która posiada ponad pół milionową Polonię – mieszka wielu wybitnych przedstawicieli naszej grupy o nieco mniejszej widoczności.


 


Obaj polscy laureaci nagrody Nobla – chociaż dzieli ich kilkadziesiąt lat – są ważną częścią obu kultur: polskiej i amerykańskiej. ”Quo Vadis” Sienkiewicza było filmowane kilka razy przez Hollywood, natomiast Uniwersytet Berkeley uhonorował swego wybitnego profesora posadzeniem specjalnego drzewka w centrum kampusu.


 


Miejscowa Polonia posiada więc prawo do dumy z regionalnego dziedzictwa i program pedagogiczny XI Zjazdu nie powinien traktować marginesowo żadnego z tych wybitnych tworców lub zbyć ich „jednym wierszykiem” – jak powiedziała pewna nauczycielka. Dużą popularnością cieszy się także Fryderyk Chopin, którego w tym roku obchodzi my 200-lecie urodzin.


 


Polonia Sienkiewicza, Gombrowicza,


czy Kuczoka?


 


Mimo atrakcyjności pedagogicznej polonijnego dziedzictwa XI Zjazd stanął nagle przed nowym dylematem: jaki ma być obraz współczesnej Polski? Trzy powyższe nazwiska reprezentują także trzy przeciwstawne propozycje pedagogiczne. Kto z nich jest właściwym wychowawcą młodej Polonii?


 


Po swej dwuletniej podróży po Ameryce, Sienkiewicz opublikował dwa opowiadania, które miały odtworzyć dramatyczne doświadczenia polskich imigrantów ”Latarnik” – studium samotności starego czlowieka oraz „Za chlebem”, które oddaje dramat społeczny i ekonomiczny chłopów polskich. Cienie bohaterow obu opowiadań również w XXI wieku chodzą po ulicach Greenpointu, Chicago, czy Bostonu. Tęsknota Skawińskiego posiada bogatą literaturę w każdej grupie etnicznej, bowiem „Ameryka jest krajem imigrantów” powiedział prezydent USA., J.F. Kennedy. Podobnie jak bezradność społeczna nowoprzybyłych imigrantów bez znajomości języka angielskiego. Każde pierwsze pokolenie imigrantów przez wiele lat dzieliło swe sny między krajem i nowym środowiskiem.


 


Jest to jednak „tera incognita” dla urzędników polskich zarówno w MEN jak i terenowych konsulatów. Niektórzy nauczyciele o krótkim stażu w Ameryce – starają się naśladować programy szkół polskich – zapominając zarówno o prostej matematyce (w proporcji 35:4 godzin tygodniowego nauczania) – jak i odmiennych celach naszego nauczania.


 


A więc urzędnicy MEN-u chętnie dostarczają zdezorientowanym pedagogom listy tzw. nowoczesnych pisarzy polskich, jak Witold Gombrowicz i Wojciech Kuczok. Obaj są uosobieniem skrajnego pesymizmu i negatywizmu wobec Polski. Gombrowicz jest określany jako współczesny Skawiński z Argentyny, który swoją nostalgię wobec Polski wyraził w cynicznej postawie wobec kultury i społeczeństwa polskiego. Jego narcystyczny dorobek literacki – jakkolwiek o atrakcyjnym intelektualnej stylistyce – nie zbliża bynajmniej Polski do uczuć młodej Polonii. Stanowi syntezę polskiej wersji nihilizmu.


 


Czy młoda Polonia, która uczęszczają przez 11-12 lat do szkół polonijnych potrzebuje od swego wychowawcy zastrzyku cynicznej dawki negatywnego stosunku do Polski? Od lat przecież wiadomo, iż ani prasa amerykańska, ani telewizja nie gloryfikują bynajmniej ani społeczeństwa polskiego, ani Polonii. Twórczość Gombrowicza wzmacnia te pozycje.


 


Wreszcie kropkę nad „i” w ocenie literackiej społeczeństwa polskiego stawia Wojciech Kuczok w swej sławnej powieści ”Gnój” . Wprawdzie „Gazeta Wyborcza” nagrodziła ją nagrodą „Nike” – jako wyraz osiągnięć artystycznych – jednakże młodzież szkół polonijnych nie powinna utożsamiać tytułu powieści Kuczoka ze swym dziedzictwem.


 


Podczas ubiegłego 20-lecia MEN-em kierowało aż 14 ministrów 0światy i każdy z nich proponował własną wersję wychowania uczniów szkół polskich. Czy pedagodzy polonijni powinni ulegać kolejnym „kaprysom” politycznym z Alei Szucha?


 


Jeśli więc XI Zjazd ma także skupić się na „sądzie” nad programem szkół polonijnych  jego potencjalni „prokuratorzy” powinni uważnie przestudiować masowy napływ wartości programów nauczania dla młodej Polonii. Przede wszystkim należy porównać szlachetny obraz tęsknoty starego Skawińskiego z wstrząsającym obrazem współczesnej rodziny polskiej w „Gnoju”.


 


Jest to także, niestety, propozycja „MEN-u ”.


 


Edmund Osysko



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama