39-letni Owieczkin na listę strzelców wpisał się już w czwartej minucie gry. Historyczne osiągnięcie stało się jego dziełem w szóstej minucie trzeciej tercji, gdy jego zespół grał w liczebnej przewadze - strzałem z ostrego kątem pod poprzeczkę nie dał szans Spencerowi Knightowi w bramce "Czarnych Jastrzębi".
Rosjanin, wybrany przez stołeczny klub z numerem 1 w drafcie w 2004 roku, na powtórzenie wyczynu Gretzky'ego, który w piątek był wśród 18,5 tys. kibiców na trybunach Capital One Arena, potrzebował 1486 meczów w NHL, czyli o jeden mniej niż słynny Kanadyjczyk rozegrał w tej lidze.
64-letni obecnie Gretzky strzelił 894 bramki w... 1487 meczach zasadniczej części rozgrywek, także w ciągu 20 sezonów, reprezentując barwy Edmonton Oilers, Los Angeles Kings, St. Louis Blues i New York Rangers, zanim w 1999 roku zakończył karierę.
Rekordzistą został jednak 23 marca 1994 roku, kiedy w barwach "Królów" odnotował trafienie numer 802 i zdystansował Gordiego Howe'a.
Rozgrywający 20. sezon za oceanem Owieczkin w 60 spotkaniach tej edycji rozgrywek uzyskał 41 trafień i miał 27 asyst. Po raz 14. w karierze osiągnął granicę 40 goli, co również jest najlepszym wynikiem w historii ligi. Jest już rekordzistą w liczbie sezonów z minimum 30 bramkami - 19 i podobnie jak Gretzky i Mike Bossy odnotował dziewięć, w których osiągnął granicę 50 trafień.
Rosjanin ostatni błyszczy skutecznością - uzyskał 15 goli w 20 spotkaniach, a Capitals do końca etapu zasadniczego pozostało sześć występów. Zaskakuje tym m.in. ligowych statystyków, którzy wcześniej prognozowali - na podstawie liczb z jego kariery i tego sezonu, że bramkę numer 895 powinien zdobyć w... przedostatnim meczu, czyli 15 kwietnia przeciw New York Islanders. Teraz wygląda na to, że uczyni to szybciej.
Owieczkin mógł przejść do historii znacznie wcześniej, ale na przełomie listopada i grudnia opuścił 16 meczów z powodu kontuzji.
"Wszyscy cieszcie się tą chwilą, ponieważ jest czymś wyjątkowym. Dokonanie tego w domu, przed rodziną, przyjaciółmi, Waynem, który też tu jest, to ogromny zaszczyt, historyczny moment. To wspaniałe. To wiele znaczy. Nie wiem, co powiedzieć, jestem tak wzruszony. Nigdy nie myśli się o tym, że można osiągnąć ten kamień milowy" - powiedział Rosjanin, zwracając się do kibiców i rodziny zgromadzonych w Capital One Arena.
"Wciąż się trochę trzęsę i nadal nie mogę w to uwierzyć. To historia. To świetne dla tego sportu. Wyjątkowe" - dodał.
39-letni hokeista będzie musiał jeszcze poczekać, nim zostanie samodzielnym rekordzistą. Kolejną szansę na przebicie Kanadyjczyka będzie miał w niedzielę, gdy jego zespół zmierzy się na wyjeździe z New York Islanders.
"O to właśnie chodzi w tym sporcie. Alex jest świetny dla całej dyscypliny, dla Waszyngtonu, dla swojego kraju. To wspaniałe. Jestem z niego bardzo dumny" - powiedział Gretzky, który w piątek był wśród 18,5 tys. kibiców na trybunach Capital One Arena.
"Mogę z tym żyć jeszcze przez 24 godziny. Nadal jeszcze mogę mówić, że jestem na równi z najlepszym" - dodał.
Owieczkin urodził się w Moskwie w 1985 roku. Jego ojciec był piłkarzem, a matka - koszykarką. On sam jednak szybko przejawiał talent do hokeja. Bił rekordy jako junior i w 2004 roku został wybrany w drafcie do NHL przez Washington Capitals, z którymi związał całą karierę w USA.
Z powodu lokautu, który wynikał ze sporu na tle płacowym, zadebiutował za oceanem dopiero w 2005 roku. Pierwsze dwa gole uzyskał 5 października 2005 przeciw Columbus Blue Jackets. W premierowym sezonie zdobył 52 bramki i został uznany Debiutantem Roku.
Statystyki wskazują, że strzela bramki niemal z każdej możliwej pozycji. Nikt tak często jak on nie trafił do pustej bramki, nikt też równie często nie zdobywał goli w liczebnej przewadze. Według agencji prasowej AP pokonał w sumie 182 bramkarzy, a w tym sezonie na tej liście znalazło się siedem nowych nazwisk.
"Myślę, że jako bramkarza nie mogło mnie spotkać w NHL nic lepszego niż grać z nim w drużynie" - powiedział o Owieczkinie klubowy kolega Logan Thompson.
Uważa się, że w zasadzie jedyną rysą na wizerunku Rosjanina, który także chętnie udziela się społecznie i charytatywnie, jest fakt, że nigdy zdecydowanie nie zdystansował się od Władimira Putina i stanowczo nie potępił wojny przeciw Ukrainie, choć krótko po jej wybuchu zaznaczył, że "zależy mu na pokoju". W 2017 roku założył nawet "Drużynę Putina" i wraz z innym gwiazdami sportu wspierał przywódcę w kolejnych wyborach prezydenckich. Do dziś w jego mediach społecznościowych można znaleźć ich wspólne zdjęcie. Także z tego powodu Rosjanie często mówią o nim: "nasz człowiek w Ameryce".
Capitals z dorobkiem 107 punktów są zdecydowanie najlepsi w Konferencji Wschodniej. Z prowadzącymi na Zachodzie Winnipeg Jets rywalizują o Puchar Prezydenta, czyli nagrodę dla najlepszego zespołu sezonu zasadniczego. Ekipa z Kanady ma na razie punkt więcej.