Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 23 marca 2025 07:09
Reklama KD Market

Horror nad Bajkałem

Latem 1993 roku sześcioro doświadczonych turystów pod opieką cenionej przewodniczki górskiej Ludmiły Korowiny wyruszyło na wędrówkę. Zamierzali zdobyć jeden ze szczytów położonego nad brzegiem Bajkału syberyjskiego pasma górskiego Chamar-Daban. Grupa przygotowana była na surowe warunki panujące w wysokich górach. Nikt jednak nie przypuszczał, że losy tej ekscytującej wyprawy okażą się jedną z najbardziej tajemniczych i przerażających zagadek w historii górskich ekspedycji...
Reklama
Horror nad Bajkałem
Ostatnie zdjęcie grupy

Autor: autor nieznany/explorersweb.com/exploration-mysteries-the-khamar-daban-incident/

Fatalna wyprawa

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Od 2 sierpnia przez kilka kolejnych dni pogoda w Chamar-Daban miała być piękna. Ludmiła sprawdziła to z lokalną stacją meteorologiczną, planując wycieczkę. Tego dnia w góry ruszała nie tylko ona, ale również jej córka Natalia z drugą grupą turystów. W drodze na szczyt minęli jeszcze jedną wyprawę, która również postanowiła skorzystać z pięknej sierpniowej pogody, zanim zacznie się jesienna słota. Każdy z przewodników zmierzał inną trasą. Ludmiła i Natalia uzgodniły, że za cztery dni spotkają się w wiosce po przeciwnej stronie pasma górskiego. Planowali pokonać 220 km i wspiąć się na wysokość 2371 m. Mieli ze sobą wystarczającą ilość sprzętu, jedzenia i wody na tydzień pobytu w dziczy. 

W skład grupy Ludmiły wchodziły osoby, które znały się już z poprzednich wypraw – Tatiana Filipenko i Aleksander Krysin, Denis Szwaszkin, Walentyna Utoczenko, Wiktoria Zalesowa i Timur Bapanow. Najstarsi z nich mieli 24 lata, najmłodszy Timur – 15. Wspinali się nie pierwszy raz, mieli doświadczenie a opiekująca się nimi Ludmiła była znaną surwiwalistką o doskonałych umiejętnościach i rozległej wiedzy na temat przetrwania w trudnych warunkach. W środowisku wspinaczkowym nazywano ją „Mistrzynią”. 

Wyprawa rozpoczęła się dobrze – pogoda była piękna, słoneczna i ciepła. Dzięki dobrej kondycji i sprzyjającym warunkom wspinacze szybciej niż planowali pokonywali kolejne odcinki drogi. Jednak tuż po osiągnięciu szczytu przyszło nagłe załamanie pogody – zaczął padać śnieg z deszczem i wiać silny wiatr. Nikogo to specjalnie nie zdziwiło – pogoda w górach bywa kapryśna i nieprzewidywalna. Choć ciągle trwało lato, na wysokości ponad 2 tysięcy stóp można było spodziewać się śniegu nawet w sierpniu. 

 

Niewytłumaczalny koszmar

Ulewny deszcz i porywisty wiatr smagały turystów, gdy z trudem schodzili w dół zbocza. Zmęczeni dźwiganiem przemoczonego ekwipunku i bólem mięśni, postanowili rozbić obozowisko w niewielkim zagłębieniu terenu, które zapewniało choć częściową osłonę przed wichurą. Ustawili namioty w ciasnym kręgu, ogrzewając się nawzajem, by przetrwać chłodną noc.

Przywykli do trudnych warunków, nie tracili dobrego nastroju. Rankiem zjedli ciepłe śniadanie, zwinęli obóz i ruszyli dalej. Wędrowali, śmiejąc się i przekomarzając, kiedy nagle Aleksander, zwany przez przyjaciół Saszą, osunął się na ziemię. Jego ciałem wstrząsnęły konwulsje a z nosa, ust i oczu zaczęła sączyć się krew.

Wstrząśnięci i przerażeni, pozostali członkowie grupy zamarli w bezruchu. Sasza jeszcze chwilę wcześniej wydawał się zupełnie zdrowy – nic nie wskazywało na to, że za moment padnie w agonii. Zanim zdążyli podjąć jakiekolwiek działania, Tatiana zaczęła krzyczeć. Upadła na ziemię, drżała i trzęsła się w konwulsjach, na jej ustach pojawiła się piana a skóra przybrała sinawy odcień. Podobnie jak u Saszy, krwawiła z ust, oczu i nosa. Nikt z nich wcześniej nie uskarżał się na złe samopoczucie, nikt nie wyglądał na chorego. Jeszcze przed chwilą wszyscy razem rozmawiali i żartowali, a teraz ich przyjaciele, jakby za dotknięciem niewidzialnej ręki, walczyli o życie.

Ludmiła Korowina była równie przerażona jak pozostali. Postanowiła zostać z chorymi a resztę grupki wysłała do Natalii po pomoc. Jednak nie zdążyli odejść daleko – nagle ich uszu dobiegł rozpaczliwy krzyk samej Ludmiły. Rzucili się z powrotem, lecz zanim dotarli na miejsce, Wiktoria również zaczęła krwawić. W ataku szału uderzała głową o skałę, aż w końcu zemdlała. Chwilę później na ziemię padł wstrząsany konwulsjami 15-letni Timur.

W obliczu niewytłumaczalnego koszmaru Walentyna i Denis postanowili jak najszybciej zejść z góry po pomoc. Jednak Denis również nagle zachorował… W stanie skrajnej paniki Walentyna patrzyła bezradnie, jak jej przyjaciele umierają jeden po drugim, podczas gdy ona nie była w stanie nic zrobić. Zrozumiała, że jeśli nie ucieknie, czeka ją ten sam los. Resztkami sił rzuciła się do ucieczki. Przez kilka dni błąkała się po dziczy, żywiąc się resztkami zapasów. Po kilku dniach w końcu dotarła do rzeki. Skrajnie wycieńczoną i w stanie głębokiego szoku odnaleźli ją przypadkowi kajakarze.

 

Śmierć z wygłodzenia?

Minęły dwa tygodnie, zanim załoga helikoptera wysłanego na poszukiwania odnalazła ciała zaginionych turystów. Śledztwo przeprowadzone przez władze nie przyniosło jednoznacznych odpowiedzi, co zabiło turystów. Nie wykryto żadnych śladów obrażeń zewnętrznych ani oznak ataku – zarówno ze strony ludzi, jak i dzikich zwierząt.

Wykluczyło to Walentynę z kręgu podejrzanych, bowiem na początku zakładano, że z jakiegoś powodu zamordowała wszystkich swoich towarzyszy. Badania toksykologiczne nie wykazały śladów zatrucia, odrzucono więc teorię o trujących grzybach, które wspinacze mogli w wyniku tragicznej omyłki zjeść na śniadanie. 

Wyniki sekcji zwłok wprawiły śledczych w osłupienie – według patologa sądowego Ludmiła Korowina zmarła na atak serca, podczas gdy pozostali członkowie grupy wykazywali objawy śmierci głodowej i hipotermii. Hipoteza o śmierci z głodu wydawała się jednak mało prawdopodobna, ponieważ turyści spędzili w górach zaledwie dwa dni, mieli ze sobą spore zapasy jedzenia i – jak zeznała jedyna ocalała – poprzedniego wieczoru zjedli obfity posiłek, a rano sycące śniadanie.

 

Mordercze podmuchy

Po latach pojawiła się teoria mogąca tłumaczyć nagłą hipotermię – wpływ wiatru katabatycznego, czyli gwałtownego prądu zimnego powietrza opadającego z gór w doliny. Takie podmuchy mogą powodować nie tylko szybkie wychłodzenie organizmu, ale również generować infradźwięki – niesłyszalne dla ludzkiego ucha fale dźwiękowe, które czasem prowadzą do dezorientacji, paniki, halucynacji, a nawet zatrzymania akcji serca czy wewnętrznych obrażeń.

To mogłoby tłumaczyć atak serca u Ludmiły oraz gwałtowne samookaleczenie Tatiany, która nagle zaczęła z całej siły uderza

głową w skałę. Śledczy na poparcie tej tezy powoływali się na badanie przeprowadzone przez Ryana Chabana i jego zespół z Uniwersytetu Johannesa Gutenberga w Moguncji, które wykazało, że już godzinna ekspozycja na infradźwięki może powodować poważne zmiany w organizmie.

 

Tajne eksperymenty?

Według kolejnej hipotezy turyści padli ofiarą toksycznego gazu – na przykład tlenku węgla lub siarkowodoru – uwolnionego z podziemnych złóż. Zwolennicy innej wersji wydarzeń sugerowali, że ich śmierć była wynikiem działania tajnej substancji neurotoksycznej, testowanej przez wojsko w odległym, trudno dostępnym terenie. Zwracali uwagę na fakt, że władze zwlekały z rozpoczęciem poszukiwań aż tydzień po odnalezieniu ocalałej Walentyny.

Czyżby chciano w ten sposób uniknąć narażenia ekipy ratunkowej na to samo zagrożenie, które zabiło turystów? Dlaczego jednak, jeśli podopiecznych Ludmiły zabił toksyczny gaz – czy to pochodzenia naturalnego, czy będący efektem tajnych eksperymentów wojskowych – jedna osoba ocalała, nie wykazując żadnych problemów zdrowotnych, poza wyczerpaniem i głębokim szokiem?

 

Mroczna zagadka

Incydent w paśmie Chamar-Daban pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych i mrocznych tragedii w historii górskich wypraw, często zestawianą ze słynną katastrofą na Przełęczy Diatłowa z 1959 roku. Choć turyści wciąż eksplorują ten górski rejon, niewyjaśniona śmierć grupy Ludmiły Korowiny stanowi mrożące krew w żyłach przypomnienie o ukrytych niebezpieczeństwach, jakie mogą czaić się w dziczy.

Nawet po dziesięcioleciach badacze, podróżnicy i miłośnicy teorii spiskowych nie ustają w poszukiwaniach. Chcą odkryć prawdę stojącą za jedną z najbardziej niepokojących nierozwiązanych zagadek Rosji.

Maggie Sawicka

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama