Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 27 marca 2025 19:54
Reklama KD Market

Piotrowa misja Papieża

Piotrowa misja Papieża
Papież Franciszek

Autor: Maria Grazia Picciarella / Zuma Press / Forum

„Dziękuję z całego serca za modlitwy w intencji mojego zdrowia płynące z Placu [św. Piotra]. Stąd wam towarzyszę. Niech Bóg wam błogosławi, a Matka Boża ma was w swojej opiece. Dziękuję”. Te słowa wypowiedziane słabym głosem przez Papieża Franciszek w pierwszym nagraniu audio ze szpitala, które zostało wyemitowane na Placu św. Piotra w środę, 6 marca były dla wszystkich, którzy szczerze modlą się każdego wieczora za chorego Papieża, nie tylko zwykłym pozdrowieniem i „dziękuję”. To był wyraz przyjaźni i bliskości. „Jestem z wami”, choć słaby i schorowany, to jednak wciąż tutaj, na ziemi, z wami. Wy modlicie się za mnie, ja modlę się za was. Jestem przekonany, że dla wielu i nie tylko tych, którzy mogą być na wieczornym różańcu w Watykanie, ale także dla wszystkich, którzy łączą się w modlitwie za Franciszka na całym świecie, były to słowa ważne i potrzebne. Zwłaszcza kiedy wiadomości o jego stanie zdrowia docierają za pośrednictwem suchych, oficjalnych komunikatów oraz komentowane są na różny sposób przez światowe media. 

ReklamaUbezpieczenia zdrowotne Obama Care

Choroba jest zawsze bardzo osobistym, intymnym doświadczeniem człowieka. Przede wszystkim to on sam musi się z nią zmierzyć, akceptując własną słabość i ograniczenia. Co nie znaczy wcale poddać się tej słabości. Z każdą chorobą się walczy, wspierając organizm nie tylko lekami i zabiegami medycznymi, ale także pozytywnym nastawieniem do życia, mocnym pragnieniem tego, by przeżyć i iść dalej. Chrześcijanin żyje jednak świadomością i wiarą w to, że jego życie „zmienia się, ale się nie kończy”, że zmierza do celu, którym jest życie wieczne, niebo, mieszkanie w domu Ojca. To przejście, osobista pascha, następuje niekoniecznie dopiero, gdy się jest starym. Każdy ma limit swojego czasu na ziemi i jest on bardzo różny, bardzo indywidualny, czego zresztą doskonale mamy świadomość. Papież Franciszek dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jest starym człowiekiem, będącym w zaawansowanym wieku. Trzy lata temu w jednej ze środowych katechez papież mówił: „Na wszelkie sposoby staramy się wyprzeć myśl o naszej skończoności, łudząc się, że w ten sposób możemy odebrać śmierci jej moc i odegnać strach. Wiara chrześcijańska nie jest jednak sposobem na odpędzenie lęku przed śmiercią, raczej pomaga nam stawić jej czoła. Prawdziwe światło, które rozjaśnia tajemnicę śmierci, pochodzi ze zmartwychwstania Chrystusa. To jest to światło, które czeka na nas za mroczną bramą śmierci”. W dalszej części katechezy zwrócił jeszcze uwagę na dwie kwestie: „Po pierwsze, nie możemy uniknąć śmierci i właśnie z tego powodu, gdy uczynimy wszystko, co w ludzkiej mocy, by wyleczyć chorego, niemoralne staje się poddawanie go uporczywej terapii. Ileż mądrości jest w tym powiedzeniu wiernego ludu Bożego: «Pomóż mu umrzeć w spokoju». Drugie spostrzeżenie dotyczy jakości samej śmierci, ilości bólu, cierpienia. Musimy być wdzięczni za wszelką pomoc, jaką medycyna stara się zapewnić, aby dzięki opiece paliatywnej każda osoba, która przygotowuje się do przeżycia ostatniego etapu swojego życia, mogła to uczynić w możliwie najbardziej ludzki sposób. Musimy jednak uważać, aby nie mylić tej pomocy z niedopuszczalnym uciekaniem się do śmierci. Musimy towarzyszyć ludziom w umieraniu, ale nie wolno nam powodować śmierci ani też pomagać w jakiejkolwiek formie samobójstwa. Przypominam, że prawo do opieki i leczenia dla wszystkich musi być zawsze traktowane priorytetowo, tak aby najsłabsi, zwłaszcza osoby starsze i chore, nigdy nie byli odrzucani. To życie jest prawem, a nie śmierć; trzeba ją przyjąć, a nie zadawać”.

Przytaczam te słowa mając świadomość, że w tym czasie, w którym Franciszek wciąż przebywa w rzymskiej poliklinice Gemelli zmagając się z chorobą, realizuje i pozwala realizować to, czego uczył. Dokładnie 12 lat temu, w dniu 13 marca 2013 roku kardynałowie zgromadzeni na konklawe wybrali argentyńskiego kardynała-jezuitę, Jorge Maria Bergoglio, na papieża. Wielkie było zaskoczenie, kiedy jako Franciszek przywitał się ze światem i od pierwszych słów do teraz zawsze kończy swoje wystąpienia prośbą: „Módlcie się za mnie”. To naprawdę wielka pokora. Ten papież często nie tylko mówi o czułości, ale ją bezpośrednio wyraża. Uczy ten zimny świat tego, czego każdy człowiek bardzo potrzebuje, czułości, miłości, zainteresowania. Przypomina, że centrum człowieka stanowi serce, które jest czymś więcej, niż tylko symbolem miłości. Jednak, jak to zwykle bywa, wielu zdaje się wyczekiwać śmierci papieża. Jedni dla zarobku, bo to przecież wielkie poruszenie. Stacje telewizyjne już od początku choroby papieża mają w Rzymie swoich wysłanników gotowych do działania i przygotowany sprzęt do prowadzenia transmisji pogrzebu i przyszłego konklawe. Innym, niestety także wielu katolikom, zależy na tym, aby „liberalno-konserwatywny” papież zamknął wreszcie usta i „przestał rozkładać Kościół”. Aby zatrzymać tę, ich zdaniem, niezdrową i antyklerykalną rewolucję w Kościele, którą rzekomo prowadzi papież. Żeby móc wrócić do tego, co było dawniej, najlepiej jeszcze przed Drugim Soborem Watykańskim. Takich głosów jest niestety sporo, przede wszystkim z wnętrza samego Kościoła. Są one jednak świadectwem niezrozumienia nie tylko znaków czasu, na które zwracał uwagę Sobór, ale samej Ewangelii. Smutne jest także to, że są miejsca, gdzie nie słyszy się modlitewnego wezwania w intencji zdrowia papieża.

Bez względu na wszystko, papież Franciszek wciąż żyje i na pewno dzisiaj ofiaruje swoje cierpienia i udręki związane z wiekiem za Kościół. Jego piotrowa misja jest w fazie realizacji i mam nadzieję, że Duch Święty, który ją zapoczątkował będzie nadal prowadził. Jest to misja potrzebna Kościołowi i współczesnemu światu. Jest świadectwem nadziei, którego tak bardzo potrzeba. Ojcze święty, Franciszku, ad multos annos [wielu lat]!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama