Wiadomo, że najlepsza szarlotka to ta babcina – pachnąca, maślana i pełna cukru. Ale jeśli wciąż twardo trzymasz się noworocznych postanowień i nie chcesz przesadzić z kaloriami, to ta wersja będzie idealna. Zamiast cukru możesz użyć erytrytolu lub ksylitolu i już masz wypiek w wersji fit, którym można się cieszyć bez wyrzutów sumienia. A jeśli nie liczysz kalorii? No cóż, polej to wszystko karmelem albo dorzuć gałkę lodów – przecież życie jest za krótkie na nudne jedzenie!
Jak najlepiej podać tę szarlotkę? Na ciepło, oprószoną cynamonem i z kleksem jogurtu greckiego, jeśli chcesz zdrowo. Ale jeśli masz ochotę na coś ekstra, lody waniliowe lub bita śmietana sprawią, że poczujesz się jak w najlepszej cukierni. Możesz też posypać ją garścią orzechów albo polać syropem klonowym – czemu nie? Jedno jest pewne: ta szarlotka zniknie szybciej, niż zdążysz sobie zrobić herbatę do drugiego kawałka. Smacznego!
Składniki:
1½ lb jabłek
Ciasto:
⅔ szklanki jogurtu naturalnego
2 jajka
⅓ szklanki mąki pszennej
2 łyżki oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki cukru brązowego (możesz zamienić na jakiś słodzik)
Czas wykonania: 30 min
Czas pieczenia: 45 min
Porcje: 10-12 kawałków
Sposób wykonania:
Obierz jabłka i pokrój je w cienkie plastry. Możesz do tego użyć mandoliny lub nakładki do malaksera.
W misce wymieszaj trzepaczką jajka, jogurt, cukier, olej, proszek do pieczenia i mąkę.
Dodaj jabłka i dokładnie wymieszaj.
Przełóż masę do silikonowej formy (najlepsza keksówka, ale ja nie mam, więc użyłam takie na porcje). Jeśli używasz zwykłej, wyłóż ją papierem do pieczenia.
Wstaw do nagrzanego piekarnika 355°F (góra-dół) na około 45 minut.
Po upieczeniu przestudź ok. 10 min i wyjmij na kratkę do studzenia. Możesz jeść na ciepło lub na zimno.
Kasia Marks

Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks