W sezonie 2024/25 drużyny PKO BP Ekstraklasy rozegrały dotychczas 18 kolejek - 17 rundy jesiennej oraz jedną z "wiosennej". Do końca sezonu, który zaplanowano na 24-25 maja, pozostało więc 16 serii meczów.
Na prowadzeniu w tabeli jest Lech - 38 pkt, przed Rakowem Częstochowa (36), broniącą tytułu Jagiellonią Białystok (35) oraz Legią Warszawa (32).
Właśnie wśród tych czterech drużyn najczęściej upatruje się kandydata do tytułu, pamiętając jednocześnie, że Jagiellonia i Legia mają mocno napięty harmonogram, ponieważ rywalizują jeszcze w Lidze Konferencji UEFA i rozgrywkach o Puchar Polski.
Kluby z czołówki dokonały zimą wzmocnień, ale to prawdopodobnie nie jest koniec ich zakupów.
Do lidera z Wielkopolski dołączyli islandzki pomocnik Gisli Thordarson oraz duński obrońca Rasmus Carstensen. Z Ruchu Chorzów został wykupiony uważany za wielki talent Bartłomiej Barański, który jednak na zasadzie wypożyczenia pozostanie w śląskim pierwszoligowcu do końca sezonu.
Jagiellonia na razie pozyskała Amerykanina Leona Flacha z ligi MLS i Norberta Wojtuszka z Górnika Zabrze.
O najgłośniejsze transfery postarały się Raków i Legia. Drużynę Marka Papszuna wzmocnił współlider klasyfikacji strzelców Portugalczyk Leonardo Rocha (11 goli) z Radomiaka, a dla stołecznego zespołu bramki będzie zdobywać sprowadzony z Pogoni Szczecin reprezentant Armenii Wahan Biczachczjan, znany ze świetnych strzałów z dystansu.
Za plecami Legii jest piąta Cracovia (31 pkt), już bez wypożyczonego do tureckiego Ankaragucu Michała Rakoczego, a szóste miejsce zajmuje Górnik Zabrze (30), który jednak będzie musiał sobie radzić m.in. bez sprzedanego do Ujpestu Budapeszt Damiana Rasaka.
Największy ruch był w klubach z dolnej części tabeli. W dwóch z nich doszło do zmiany trenerów.
W dwunastym obecnie Radomiaku Portugalczyk Joao Henriques zastąpił swojego rodaka Bruno Baltazara, który odszedł pod koniec grudnia w związku z ofertą pracy we francuskim Caen.
Natomiast w zamykającym tabelę Śląsku Wrocław zatrudniono Słoweńca Ante Simundzę. W końcówce rundy jesiennej drużynę prowadził tymczasowo Michał Hetel (z Marcinem Dymkowskim), który zastąpił w listopadzie Jacka Magierę.
To brzmi wręcz nieprawdopodobnie, ale rok temu, przed wznowieniem zimą rozgrywek, wrocławski zespół był... liderem (wówczas po 19 kolejkach). Ostatecznie zakończył sezon 2023/24 na drugim miejscu, za Jagiellonią.
Latem ze Śląska odeszło jednak kilku czołowych zawodników i drużyna spisywała się znacznie gorzej. Obecnie zajmuje 18. miejsce z dorobkiem zaledwie 10 punktów.
W strefie spadkowej są również siedemnasta Lechia (14 pkt) i szesnasta Korona Kielce (18 pkt, taki sam dorobek ma piętnasta Puszcza Niepołomice).
O gdańskim beniaminku mówiło się najwięcej w trakcie zimowej przerwy. Pod koniec grudnia Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN po analizie nadesłanych dokumentów stwierdziła, że klub nie wywiązuje się z obowiązków nałożonych w ramach rozszerzonego nadzoru finansowego. Podobnie jak pierwszoligowa Kotwica Kołobrzeg.
W czwartek Komisja odwiesiła Lechii Gdańsk licencję na rozgrywki ekstraklasy w obecnym sezonie. Licencja została zawieszona 27 grudnia. Nie zniesiono natomiast zakazu transferowego z jednoczesnym ograniczeniem rejestracji nowych graczy.
Komisja przekazała, że Lechia spłaciła wszystkie zobowiązania, do których była zobowiązaną decyzją z 27 grudnia 2024 roku. Jedno zobowiązanie transferowe klub uregulował, zawierając porozumienie, zgodnie z którym zobowiązał się do dokonania płatności w następujących terminach: 10 lutego oraz 15 kwietnia 2025 roku.
„Komisja postanowiła odwiesić klubowi licencję na rozgrywki ekstraklasy w obecnym sezonie z zastrzeżeniem ponownego zawieszenia tej licencji bez konieczności podejmowania odrębnej decyzji, w przypadku niedochowania terminów płatności wskazanych w ugodzie wynikającej z działalności transferowej” – przekazano w komunikacie PZPN.
Jednocześnie to gremium utrzymało w mocy nałożony na Lechię zakaz transferowy z jednoczesnym ograniczeniem możliwości uprawniania wszystkich nowych zawodników do końca obecnego sezonu.
Zgodnie z terminarzem gdański zespół 1 lutego zagra na wyjeździe z Motorem Lublin.
Wyścig z czasem trwa w Puszczy. Klub z Niepołomic robi wszystko, co może, żeby wkrótce znów grać na swoim stadionie. Od półtora roku, czyli od awansu do ekstraklasy, drużyna Tomasza Tułacza gościła rywali na stadionie Cracovii, ponieważ jej obiekt nie spełniał warunków licencyjnych. Powrót do Niepołomic ma nastąpić w marcu.
Tegoroczne zmagania w ekstraklasie rozpoczną się od piątkowych meczów GKS Katowice ze Stalą Mielec (godz. 18.00) i wieczornego starcia Lecha z Widzewem (20.30).
Szczególnie mecz w Poznaniu zapowiada się interesująco, choć "Kolejorz" jest zdecydowanym faworytem. Dziewiąty w tabeli Widzew przystąpi do rywalizacji mocno osłabiony. Z powodu kontuzji nie zagrają m.in. Marcel Krajewski, Juan Ibiza, Kamil Cybulski i Lirim Kastrati. Z drużyny odeszli zimą Kreshnik Hajrizi i Antoni Klimek, a wciąż kuszony przez różne kluby jest najlepszy napastnik drużyny Imad Rondic - Bośniak strzelił jesienią w lidze dziewięć goli.
Zwraca uwagę przypadek 22-letniego Klimka (przeszedł do Puszczy), który jesienią dość rzadko dostawał szansę u trenera Daniela Myśliwca, ale w poprzednim sezonie potrafił pokazać się z dobrej strony. W niedawnej przeszłości piłkarze, którzy odchodzili z Widzewa (z różnych powodów), często stawali się gwiazdami nowych klubów - Norweg Kristoffer Hansen, Michael Ameyaw, Karol Czubak czy Kacper Karasek.
Obecny sezon będzie ostatnim z obowiązującym przepisem o młodzieżowcu, funkcjonującym w polskim futbolu od 2019 roku, a od 2022 - w zmienionej formie.
Najpierw każdy klub miał obowiązek wystawiać w meczu ekstraklasy co najmniej jednego piłkarza o takim statusie. Od dwóch lat wspomnianego wymogu już nie ma, ale należy wypełnić limit 3000 minut, które młodzieżowcy muszą łącznie rozegrać w całym sezonie. W przeciwnym razie klub płaci kary. Ich wysokość zależy od tego, jak wiele zabrakło do spełnienia wymogu.
Większość klubów od dawna była za zniesieniem tej regulacji. 20 maja 2024 roku zarząd PZPN postanowił nie zmieniać obowiązujących przepisów, tłumacząc, że przepis o młodzieżowcu przynosi realne korzyści.
Teraz jednak, na niespełna pół roku przed wyborami na prezesa PZPN, piłkarska centrala postanowiła pójść na rękę klubom. W połowie stycznia zarząd federacji podjął decyzję o rezygnacji z kar finansowych za niewypełnienie limitu młodzieżowców w ekstraklasie od sezonu 2025/2026.
"Gra ma być nagrodą, nie nakazem. Nie będziemy karać klubów, jeśli zawodnicy młodzieżowi nie wypełnią limitu rozegranych minut. Zamierzamy jednak nadal nagradzać finansowo drużyny, które stawiają na młodzież. W jaki sposób? Mamy pewien pomysł, o którym będziemy rozmawiać z przedstawicielami klubów" - zapowiedział prezes PZPN Cezary Kulesza