Rodzicielstwo, podobnie jak i całe życie to nie jednorazowa przygoda, czy też szybki sprint, ale długotrwała podróż, maraton, składający się z najróżniejszych etapów. Ty, Drogi Rodzicu, być może jesteś dopiero na początku tej drogi, może trochę dalej, a może odcinasz już kupony od tego, co udało Ci się dokonać wcześniej. Niezależnie od etapu, chcąc iść dalej, rozwijać się jako rodzic, warto przyjrzeć się temu, co już mamy i czego jeszcze potrzebujemy…
Zasoby
Od dawien dawna wiadomym jest, że „Z pustego to i Salomon nie naleje”, więc choćbyśmy stawali na głowie, to nie będziemy w stanie podzielić się z naszymi dziećmi, czy też nauczyć je tego, czego sami nie mamy, czy nie umiemy. Dlatego też niezwykle ważnym staje się czas poświęcony dla siebie, na przyjrzenie się sobie i dostrzeżenie (bez nadmiernej krytyki lub samouwielbienia), co takiego sam/sama posiadam, co chciałabym przekazać swojemu dziecku.
Taką superwizję własnej osoby, warto powtarzać co jakiś czas, szczególnie, że nieustannie i często niepostrzeżenie zmieniamy się. Niemal każdego dnia, dzięki informacjom, które do nas docierają, dzięki ludziom, z którymi rozmawiamy, dzięki temu, co dzieje się w naszym życiu, zaczynamy zmieniać nasze nastawienie, poglądy, czy też schematy działania.
To, co dobre
Nasze umysły działają dosyć schematycznie i dla zapewnienia nam najlepszej ochrony, wyłapują z otoczenia wszelkie możliwe zagrożenia. Zupełnie poboczną kwestią jest to, czy wspomniane zagrożenia są realne, czy tylko pozorne. Ważne jest to, że aby nasze umysły dostrzegały więcej pozytywów niż negatywów, powinniśmy je do tego przygotowywać, trenować.
Jest to szczególnie ważne biorąc pod uwagę realizowaną przez nas rolę rodzica. Tutaj nie mamy nauczyciela, który nas prowadzi, zwraca uwagę na potknięcia, czy też chwali za „dobrą robotę”. Naszym nauczycielem jest tutaj samo życie i nasze dziecko lub dzieci, a feedback dajemy sobie najczęściej sami i zwykle jest on mało obiektywny, żeby nie powiedzieć, że bardzo krytyczny.
Wracając jednak do tych dobrych doświadczeń, które mogą być naszymi pozytywnymi zasobami, jestem pewna, że jesteśmy w stanie coś znaleźć. Przypomnijmy sobie zatem chwile, które wywołują uśmiech na naszej twarzy, czy nawet wspomnienie takiego zwyczajnego, swobodnego śmiechu. Przypomnijmy sobie chwile, kiedy czuliśmy się po prostu dobrze, spokojnie, miło. Wspomnijmy sytuacje, które wywołały w nas uczucie dumy, satysfakcji, czy też dobrze zrealizowanego zadania. Jeżeli w zakamarkach swojej pamięci znajdziesz takie, związane z rodzicielstwem – świetnie, masz na czym budować swoją „markę” rodzica. Jeżeli jednak masz problem ze znalezieniem czegoś przyjemnego w tej dziedzinie życia, to możemy wykorzystać wszystkie inne i z tych najróżniejszych dobrych wspomnień stworzyć tarczę ochronną, niczym zaklęcie „Patronus” w Harrym Potterze.
Potknięcia
Oprócz tych dobrych chwil, które zdarzają się w naszym życiu, obecne są w nim również przeszkody, błędy, potknięcia, czy też smutki, a nawet tragedie. Z jednej strony, dzięki nim zachowujemy równowagę, aby nie popaść w nudę i oczywiście, aby doceniać dobro, które dzieje się wokół.
Ciekawym jest fakt, że choć każdy z nas niejednokrotnie w swoim życiu słyszał, czy nawet powtarzał, że „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, to jednocześnie zostało nam wpojone, że błędów, potknięć, pomyłek,… należy unikać. Celowo, nie piszę w tym miejscu o trudach, katastrofach, tragediach, bo na nie zwykle „pracujemy” grupowo i znacznie dłużej lub znajdują się one poza naszą strefą wpływu. Dzieci dorastały i nadal dorastają w przekonaniu, że bezpieczniej jest unikać zagrożeń niż spróbować i popełnić błąd, czy też przeżyć porażkę.
Nic bardziej mylnego! Wszelkie potknięcia, upadki, trudności choć są dla nas trudne, to wnoszą w nasze życie coś bezcennego, a mianowicie doświadczenie. Kiedy miną, kiedy je przetrwamy, możemy spojrzeć na nie z pewnej perspektywy i wyciągnąć wnioski, co następnym razem można zmienić, poprawić, a także możemy spojrzeć na siebie z satysfakcją, że poradziliśmy sobie, przetrwaliśmy, więc nie jest wcale aż tak źle.
Teraz
Spójrzmy w przeszłość i wyciągnijmy z niej to, co najbardziej nas wzmacnia. Spójrzmy w przyszłość i zastanówmy się dokąd zdążamy, co chcemy osiągnąć jako rodzice, ale też w innych dziedzinach życia. Na koniec natomiast przyjrzyjmy się sobie, które nasze zasoby możemy wykorzystać, aby udoskonalać swój świat, aby zmieniać go na lepszy, piękniejszy, bardziej nas satysfakcjonujący…
Powodzenia i niech tworzy się nowe!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!