Burmistrz Chicago Brandon Johnson w środę, 30 października przedstawił Radzie Miasta swoją propozycję budżetu na 2025 r., obejmującą podwyżkę podatków od nieruchomości o 300 mln dolarów.
Johnson powiedział, że z decyzją o podwyżce podatków zmagał się od tygodni, ponieważ oznaczała ona złamanie jego głównej obietnicy wyborczej.
„Nie podjęliśmy tej decyzji pochopnie” – powiedział Johnson. „Poleciłem mojemu zespołowi budżetowemu, aby przyjrzał się wszystkim opcjom załatania dziury budżetowej i kiedy przyszło do masowych zwolnień, ograniczenia kluczowych usług lub podwyżki podatków od nieruchomości – na pewno wolałbym opodatkować bogatych – musiałem jednak podjąć decyzję o podniesieniu podatków od nieruchomości”.
Kilku radnych już wyraziło sprzeciw wobec planu Johnsona. Aby wejść w życie, budżet musi być zatwierdzony większością głosów, czyli przez co najmniej 26 radnych.
Johnson powiedział, że w ramach jego propozycji żaden pracownik miejski nie zostanie zwolniony. Dodał, że gdyby nie podniósł podatków od nieruchomości, musiałby zwolnić 17 procent siły roboczej miasta, w tym kluczowy personel, taki jak policja i strażacy.
Dyrektor finansowa miasta Jill Jaworski potwierdziła, że bez dodatkowych przychodów miasto byłoby zmuszone zwolnić prawie 3500 pracowników miejskich, w tym 2500 policjantów i 650 strażaków.
Zwolnienia lub redukcja etatów oznaczałyby również dla Johnsona walkę ze związkami zawodowymi, której wolałby uniknąć.
Podczas swojej kampanii wyborczej dwa lata temu Johnson wielokrotnie podkreślał, że jest jedynym kandydatem na burmistrza, który nie podniesie podatków od nieruchomości, nazywając taki zabieg „leniwym rozwiązaniem”.
Johnson powiedział, że przygląda się innym opcjom przychodów, ale wiele z nich wymagałoby zgody stanu.
Plan finansowy Johnsona na 2025 r. opiewa na 17,3 mld dolarów i eliminuje przewidywany deficyt w wysokości 982,4 mln dol. Urzędnicy zlikwidowali również deficyt w wysokości 222,9 mln dol., z którym miasto borykało się w tym roku.
Szacuje się, że jeżeli propozycja Johnsona wejdzie w życie, podatki wzrosną o około 4-5 proc. Właściciele nieruchomości o wartości 250 tys. dol. zapłacą rocznie około 240 dol. więcej za podatek od nieruchomości.
Przemawiając burmistrz nawiązał do odrzucenia przez wyborców w głosowaniu jego inicjatywy Bring Chicago Home, która mogłaby wygenerować 100 milionów dolarów rocznie z transakcji sprzedaży nieruchomości o wartości od miliona dolarów wzwyż.
Johnson prowadził kampanię na rzecz Bring Chicago Home w oparciu o obietnicę, że nie podniesie podatków od nieruchomości. Zrezygnował też z niepopularnego planu byłej burmistrz Lori Lightfoot, podnoszącego automatycznie podatki od nieruchomości, aby dotrzymać tempa inflacji. Obecne problemy finansowe miasta określił jako wynik dziesięcioleci złego zarządzania przez jego poprzedników.
Oprócz podwyżki podatków od nieruchomości burmistrz Johnson ma zamiar załatać dziurę budżetową częściowo funduszami z nadwyżki funduszy inwestycyjnych (ang. Tax Increment Financing, TIF), co w ostatnich latach stało się burmistrzowską tradycją oraz z oszczędności uzyskanych dzięki zwiększeniu efektywności operacyjnej, w tym eliminacji wakatów. Rozważa też zwiększenie podatku od sprzedaży alkoholu i podniesienie weekendowych stawek parkingowych do tego samego poziomu co w dni powszednie.
300-milionowa podwyżka podatków od nieruchomości jest największa od 2016 r., kiedy ówczesny burmistrz Rahm Emmanuel podniósł te podatki o 588 milionów.
Podatki od nieruchomości są największym źródłem dochodów miasta i najskuteczniejszym sposobem na zwiększenie przychodów i zapewnienie, że wydatki nie przewyższają kosztów. Większość innych propozycji generowania przychodów, takich jak nałożenie podatku od sprzedaży usług, a nie tylko towarów, wymagałoby zmiany prawa stanowego.
Ostatni raz podatki od nieruchomości wzrosły w 2021 r., kiedy była burmistrz Lori Lightfoot podniosła je o 93,9 mln i uchwaliła budżet, który automatycznie podnosił podatki od nieruchomości, aby dotrzymać tempu inflacji.
Pierwszy budżet Johnsona nie zawierał podwyżek podatku od nieruchomości, nawet jeśli wydatki miasta nadal przewyższały jego dochody.
Dyrektor finansowa miasta Jill Jaworski powiedziała, że podwyżka podatku od nieruchomości o 300 milionów dolarów jest równoważna podwyżkom, które zapłaciliby właściciele nieruchomości w Chicago, gdyby ich rachunki nadążały za inflacją w latach 2019-2025, czyli w okresie obejmującym rekordowy wzrost cen i kosztów utrzymania.
W ostatnich latach po pandemii sytuacja finansowa Chicago poprawiła się dzięki gorącemu rynkowi nieruchomości, szybszemu niż oczekiwano wyjściu z pandemii COVID-19 i prawie 2 miliardom dolarów pomocy federalnej, która pomogła miastu przetrwać popandemiczny kryzys.
Dobre czasy dobiegły jednak końca, częściowo z powodu szybkiego tempa inflacji i związanego z nią podniesienia stóp procentowych. Finanse Chicago pozostają niezrównoważone, przyciśnięte rosnącymi kosztami emerytur, spiralą kosztów personelu i ogromnym zadłużeniem. Federalne fundusze pomocowe związane z COVID-19 wyczerpały się, a dochody z podatków pozostają w tyle po okresie wysokiej inflacji.
Środowe wystąpienie Johnsona ws. budżetu zapoczątkowało proces przesłuchań i debat, który zakończy się głosowaniem nad budżetem przed końcem 2024 roku.
Joanna Marszałek
[email protected]