Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 16:34
Reklama KD Market

Podatkowe i płacowe obietnice kandydatów na prezydenta

Kandydat Republikanów na prezydenta, Donald Trump, sugerował ostatnio, że mógłby znieść podatek dochodowy. Jego demokratyczna rywalka, Kamala Harris, obiecała natomiast podwyższenie płacy minimalnej. To kolejne propozycje, które pokazują różnice w programie gospodarczym Republikanina i Demokratki.
Kamala Harris, Donald Trump

Autor: fot. White House/Wikipedia

Były prezydent Donald Trump zapowiada, że mógłby całkowicie lub częściowo zlikwidować federalny podatek dochodowy, a dochody generowane przez ten podatek zastąpiłby wpływami z ceł. Podczas wizyty w zakładzie fryzjerskim na nowojorskim Bronksie stwierdził, że zniesienie głównego źródła dochodów w budżecie USA jest możliwe.

„W dawnych czasach, kiedy byliśmy mądrzy, kiedy byliśmy mądrym krajem – w latach 90. XIX wieku i wcześniej, gdy nasz kraj był stosunkowo najbogatszy w historii – mieliśmy cła. Nie było podatku dochodowego” – powiedział Trump podczas spotkania na Bronksie. „Teraz mamy podatki dochodowe, które dobijają ludzi” – dodał w wywiadzie dla Fox News.

Kandydat Republikanów obiecywał już wcześniej w kampanii zniesienie podatków od napiwków. Trump wspomniał również, że rozważyłby ulgi podatkowe dla strażaków, funkcjonariuszy policji, personelu wojskowego i weteranów.

Trump twierdzi, że jego obietnice podatkowe zostałyby sfinansowane w dużej mierze przez wprowadzenie powszechnego cła na wszystkie towary z zagranicy. Były prezydent obiecuje uniwersalne 10-procentowe taryfy na cały import i 60 proc. cła na towary z Chin.

Jego demokratyczna rywalka wiceprezydent Kamala Harris stara się balansować między wsparciem dla polityki administracji Bidena a odpowiedzią na głosy progresywnych Demokratów, domagających się wyższych podatków. Głównym źródłem zwiększenia dochodów w państwowym budżecie byłoby w programie Harris zwiększenie podatku od biznesów (CIT) z 21 do 28 proc.

Na ostatnim etapie kampanii Harris powróciła też do niezrealizowanej obietnicy wyborczej prezydenta Bidena: podwyższenia płacy minimalnej. „Absolutnie uważam, że musimy podnieść płacę minimalną, a ciężko pracujący Amerykanie, niezależnie od tego, czy pracują w McDonald’s, czy gdziekolwiek indziej, powinni mieć przynajmniej możliwość utrzymania swoich rodzin” – powiedziała Kamala Harris w poniedziałek, 21 października, na przedmieściach Detroit w Michigan, kluczowym stanie dla wyborów. „Obecna federalna płaca minimalna wynosi 7,25 dolara za godzinę, co oznacza, że osoba pracująca pełny dzień i pełny tydzień zarobi 15 tysięcy dolarów rocznie, co jest w zasadzie płacą ubóstwa” – wyliczała.

Komentarz wiceprezydent Harris pojawił się dzień po tym, jak jej republikański rywal, były prezydent Donald Trump, odwiedził pracowników McDonald’s w Feasterville-Trevose w Pensylwanii. Ubrany w fartuch, przez 15 minut pracował przy smażeniu frytek, wydając jedzenie klientom przez okno drive-thru.

Wizyta Trumpa w McDonald’s była częścią jego starań, by zdyskredytować twierdzenia Harris, że w młodości pracowała w tej sieci fast foodów. „Teraz pracowałem w McDonald’s” – powiedział Trump. „Pracowałem już 15 minut dłużej niż Kamala”.

Tego samego dnia Harris ponownie zapewniła dziennikarzy, że rzeczywiście pracowała w jednej z restauracji sieci McDonald’s. Skrytykowała również swojego republikańskiego rywala za sprzeciw wobec podnoszenia płacy minimalnej, podkreślając, że to jedno z wielu zagadnień, w których „istnieje ogromna różnica między Donaldem Trumpem a mną”.

Chociaż wiceprezydent opowiedziała się za podniesieniem płacy minimalnej – co wymagałoby działania Kongresu – nie sprecyzowała, jaką konkretną stawkę godzinową by poparła, gdyby została wybrana. Federalna płaca minimalna pozostaje na poziomie 7,25 dolara za godzinę od 15 lat.

Warto przypomnieć, że wiele stanów i innych samorządów lokalnych – w tym Illinois, Cook County i City of Chicago – posiada własne minimalne stawki godzinowe znacznie przewyższające federalne minimum.

W sprawach gospodarczych wyborcy nieco bardziej ufają Trumpowi niż Harris. Na byłego prezydenta wskazało 44 procent zarejestrowanych wyborców, podczas gdy na obecną wiceprezydent – 43 procent. Tak wynika z najnowszego badania Michigan Ross dla Financial Times, ostatniego przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.

Joanna Trzos
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama