Na wielką polanę parafii Bożego Miłosierdzia w Lombard od rana zjeżdżali rodzice z dziećmi. Tradycyjnie główną nagrodą loterii fantowej był rower. Nikogo nie odstraszyła pochmurna aura, a zapowiadany wcześniej deszcz nie padał. Propozycji gier i zabaw dostosowanych do wieku dzieci było wiele: bieg w workach, mecz piłki nożnej, pociąg.
Oprócz zorganizowanych zajęć ruchowych były: zjeżdżalnie, ściana wspinaczkowa i huśtawki.
Zainteresowani pracą twórczą tworzyli prawdziwe arcydzieła z koralików.
Nauczycielki malowały dzieciom twarze, dlatego z czasem na polanie przybyło kolorowych, uśmiechniętych maluchów. Propozycją dla starszych były tatuaże w formie kalkomanii.
Po baloniki o wymarzonych kształtach do Supermana ustawiła się długa kolejka młodszych i starszych. Podczas pikniku wszyscy bawili się doskonale.
Po różnych harcach i aktywnościach dzieci były zaproszone na hot dogi, gofry z bitą śmietaną, truskawkami i czekoladą. Nad przygotowywanym menu czuwały nauczycielki.
Były też owocowe soczki i lody. Hitem pikniku okazało się stoisko z watą cukrową.
Specjalnie dla rodziców zorganizowano kącik baristy. Do kubka pysznej kawy były: ciasto, batoniki, czekoladki.
Nad oprawą muzyczną czuwał prezenter Wojciech Wójcik. Pikniki u Miłosza lubią wszyscy i każdy ze szkolnej społeczności jest wdzięczny za tę formę wspólnego spędzania czasu.
Mateusz Boksa, choć jest już absolwentem Polskiej Szkoły Miłosza w Schaumburgu, również i w tym roku przyjechał na szkolny piknik. Bardzo lubi panującą tu atmosferę i dodatkowo musiał przywieźć swego młodszego brata.
– Bardzo tu lubię. Nauczycielki z liceum roznosiły uczestnikom pikniku słodycze. Wielu moich kolegów z polskiego liceum wyjechało na studia, ale kiedy możemy zawsze tu wracamy. Tu jest nasz drugi dom. W ostatniej klasie liceum byłem przewodniczącym klasy, wtedy zawsze powtarzałem, że polska szkoła to nasz drugi dom. Jesteśmy Polakami, chodziliśmy do tej samej szkoły, kościoła. Nasi amerykańscy koledzy są naszymi przyjaciółmi, ale tu jesteśmy wspólnotą. Kiedy mogę, zawsze wracam na imprezy polskiej szkoły – opowiadał Mateusz.
Szkolny, jesienny piknik lubią też rodzice Mayi, uczennicy klasy III liceum, która w tym roku będzie miała studniówkę i Olivera.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z dorocznego pikniku. Pani dyrektor rewelacyjnie go zaplanowała, było dużo atrakcji dla dzieci. Nasz syn niestety nie mógł korzystać, bo złamał rękę, ale były wata cukrowa, muzyka, gry dla dzieci. Zawsze byliśmy obecni na pikniku. Jesteśmy wdzięczni pani dyrektor, że wkłada w to multum pracy i przygotowuje piękne spotkanie i dla rodziców, i dla dzieci – mówiła Monika Sipiora.
Zorganizowanie pikniku nie byłoby możliwe bez pomocy finansowej sponsorów hojnych biznesów i osób prywatnych, rodziców i nauczycieli. Dziękujemy!
Tekst i zdjęcia:
Jola Plesiewicz