Według szacunków firmy Moody's straty materialne wyrządzone przez Helene, która w piątek osłabła do burzy tropikalnej, wyniosą 15-26 mld dolarów. Wśród ofiar śmiertelnych Helene było trzech strażaków, matka z miesięcznymi bliźniakami i 89-letnia kobieta, na której dom spadło drzewo.
Biały Dom zatwierdził prośby od gubernatorów Alabamy, Florydy, Georgii, Karoliny Północnej i Karoliny Południowej o ogłoszenie tam stanu wyjątkowego. Pozwala to na uzyskanie środków pomocowych od Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA).
W zagrożonych regionach rozmieszczono około 1500 pracowników federalnych specjalizujących się w reagowaniu w przypadku katastrof. Na Florydzie plaże wzdłuż wybrzeża w pobliżu Tampy pozostawały zamknięte. Trwały operacje ratunkowe.
W Karolinie Północnej Helene towarzyszyły najsilniejsze wiatry na lądzie od początku pomiarów w XIX wieku, wiejące z prędkością ponad 140 mil/godz (225 km/godz).
W rozmowie z radiem publicznym NPR ekspert Brad Johnson z Davidson College zauważył, że z powodu silnych opadów niebezpieczeństwo mogą stwarzać połamane drzewa, kamienie itp., przenoszone przez wodą na odległość nawet ponad 1,5 km.
W ciągu ostatnich dwóch dni Atlantę w stanie Georgia nawiedziły największe opady w historii tego miasta. Władze stanowe podały w sobotę, że spadło tam ponad 11 cali (ok 28 cm) deszczu z ciągu 48 godzin, co było rekordem opadów w Atlancie od 1878 r. (tos, PAP)